Nie-dialog obywatelski, czyli koniec marzeń o umowie społecznej
W kontekście ostatnich doniesień o fiasku prac na szumnie zapowiadaną przez Prawo i Sprawiedliwość umową społeczną Gospodarka - Praca - Rodzina – Dialog warto przypomnieć, czego miała dotyczyć ta umowa i dlaczego mogła być istotna dla organizacji pozarządowych.
Do pracy nad punktem dotyczącym dialogu i
społeczeństwa obywatelskiego mieli być zapraszani również
przedstawiciele organizacji pozarządowych skupieni w Radzie
Działalności Pożytku Publicznego. Jeszcze w okresie, gdy ministrem
polityki społecznej był Krzysztof Michałkiewicz (PiS) ustalano
terminy wspólnych spotkań Komisji Trójstronnej i RDPP oraz
harmonogramy prac. Niestety wszelkie dalsze uzgodnienia w tej
sprawie zostały przerwane z chwilą, gdy w ramach koalicji PiS –
Samoobrona - LPR resort pracy i polityki społecznej przejęła
Samoobrona. Nowe kierownictwo z nadania tej partii nie było już tak
bardzo zainteresowane tworzeniem umowy społecznej. Tak więc mimo,
że prace na nią wciąż jeszcze trwały w ramach Komisji Trójstronnej,
to nadzieja na poszerzenie dialogu społecznego i włączenie weń
organizacji pozarządowych właściwie znikła zupełnie.
Nie trzeba było też czekać na to, jak całość
umowy społecznej, która miała być jednym ze sztandarowych elementów
programu „solidarne państwo”, stanęła pod znakiem zapytania. Niemal
dokładnie rok temu, w sierpniu 2006, prasa donosiła o bliskim
załamaniu rozmów z rządem. Prace załamały się, ponieważ właściwie
cała Komisja została sparaliżowana brakiem jakiegokolwiek dialogu.
Winą za ten stan rzeczy obarczany był głównie rząd Jarosława
Kaczyńskiego, który bez konsultacji w ramach Komisji przeforsował
parę kontrowersyjnych projektów mających istotny wpływ na relacje
między pracownikami i pracodawcami. Konflikt rozgorzał między
innymi na tle zmian w przepisach dotyczących Państwowej Inspekcji
Pracy, które wprowadziły drakońskie kary dla pracodawców za
najmniejsze naruszenia prawa pracy. Również projekty dotyczące
emerytur pomostowych nie doczekały się wystarczających konsultacji
w ramach Komisji.
W odpowiedzi na niezadowolenie większości
członków Komisji Trójstronnej rząd obiecywał kontynuację prac na
umową społeczną i dalszy rozwój dialogu społecznego. Ale nic z tych
obietnic się nie ziściło. Organizacje pozarządowe nigdy do rozmów
na umową nie wróciły, w końcu całość prac legła w gruzach. Swoich
przedstawicieli biorących udział w pracach nad umową wycofało wiele
organizacji pracodawców oraz większość najsilniejszych związków
zawodowych. Rząd natomiast zdecydował, że rozmawiać będzie tylko z
jednym partnerem – związkiem NSZZ Solidarność, który podpisał
niedawno jednostronną umowę dotyczącą między innymi płacy
minimalnej i emerytur pomostowych. Trudno więc w takich warunkach
mówić o jakiejkolwiek „umowie społecznej” czy „solidarnym
państwie”, skoro strona rządowa umawia się i solidaryzuje jedynie z
tymi, z którymi jest jej po drodze.
Ja dotąd w pracach na umową, która miała
obejmować ogrom zagadnień dotyczących szeroko pojętego dialogu
obywatelskiego zostało uzgodnionych jedynie parę punktów
interesujących przede wszystkim związki zawodowe, a i tak
uzgodnienia te są niepełne, ponieważ nie zaakceptowały ich
wszystkie zainteresowane strony. Niespełnione zostały nie tylko
przedwyborcze obietnice PiS dotyczące stworzenia nowej jakości w
relacjach między pracodawcami a pracownikami, ale także poszerzenia
formuły dialogu społecznego o organizacje obywatelskie.