URBANIK: Ciekawość i empatia, kontrakt wzajemnego szacunku i solidne przygotowanie. To nie przepis na rewolucję, raczej na powolną pracę u podstaw. Ale wierzę, że jest ona w zasięgu ręki. Że jest szansa, że zaczniemy wychodzić ze swojej bańki.
Niewesołą diagnozę obecnej sytuacji społeczno-politycznej znamy na pamięć. Żyjąc w homogenicznych bańkach, utwierdzamy się w swoich jedynie słusznych przekonaniach. W mediach społecznościowych usuwamy osoby o odmiennych poglądach ze znajomych. Do tego wszystkiego nie umiemy ze sobą rozmawiać: wymiana zdań na niemal każdy temat grozi kłótnią lub co najmniej ciężką ciszą przy rodzinnym stole.
NGO – ułuda wyjątkowości
Czy sytuacja w trzecim sektorze odbiega od tego obrazu? Nie mam przesadnych złudzeń. Organizacje pozarządowe są przedłużeniem postaw i stylów działania jednostek. Fundację czy stowarzyszenie może założyć każda osoba. Wystarczy spisać statut (lub ściągnąć go z internetu), mieć minimum umiejętności poruszania się w formalnościach i determinacji, aby doprowadzić do wpisu w KRS. Nasze motywacje nie muszą być szlachetne. Fakt działania w NGO może wręcz dawać złudne poczucie wyjątkowości, mandat do patrzenia na innych z góry. Być może naprawdę nas łączy i wyróżnia tylko fakt, że mamy sporo okazji, żeby robić coś razem z innymi.
Jak zrobić z tego użytek? Jak wiedzę z poziomu organizacji odnosić do zachowań prywatnych i odwrotnie? Co unikatowego jest w doświadczeniu, jakie zdobywamy jako ludzie trzeciego sektora? Co może nam pomóc w animowaniu tak potrzebnego dialogu, w rozumieniu różnych perspektyw? Oto trzy wskazówki wynikające z mojego doświadczenia.
Ciekawość – pierwszy stopień do empatii
Zdarza mi się uczyć osoby pracujące w różnych instytucjach i organizacjach, jak zbierać wiedzę użyteczną w ich działaniach, czyli jak prowadzić diagnozy lokalne. Podstawą, oprócz uświadomienia sobie własnych, odgórnych założeń, jest odpowiednie formułowanie pytań i uważne słuchanie odpowiedzi. Przed wyjściem w teren uczestnicy i uczestniczki szkoleń martwią się, co będzie, kiedy spotkają się z odmową. Kiedy zaczepią osobę, z którą będą chcieli porozmawiać, a ta nie zechce poświęcić im chwili. Rzeczywistość weryfikuje ich obawy. Okazuje się, że dla wielu osób odbycie dobrej rozmowy, w której czują, że są wysłuchane, a ich historia została wzięta na serio, ma olbrzymie znaczenie. Jest nagrodą samą w sobie.
To, co napędza dobry wywiad badawczy, to, co napędza dobrą, codzienną rozmowę, to autentyczna ciekawość. Zainteresowanie drugą osobą i jej historią. Próba zrozumienia tego, co ją irytuje i tego, co daje jej frajdę, jej lęków i radości. Po doświadczeniu takiej rozmowy powrót do swojej bańki jest trudniejszy. Zaczynamy lepiej rozumieć inne punkty widzenia, a to uniemożliwia wrogie nastawienie czy chłodne zdystansowanie.
Organizacje powinny wykorzystywać treningi z diagnozy nie tylko jako kursy z lepszego pisania wniosków grantowych, ale może przede wszystkim jako dokształt z empatii.
Kontrakt wzajemnego szacunku
Uczestniczyłam w wielu warsztatach i szkoleniach. Wy pewnie także. To, co łączy dużą część z nich, to spisanie krótkich zasad, które pozwalają na wspólną pracę – tzw. kontrakt. Powtarzane po wielokroć, stają się przezroczyste: wyciszamy telefony, jesteśmy „tu i teraz”, mówimy w swoim imieniu o konkretnych sytuacjach i własnym doświadczeniu, słuchamy się nawzajem, komunikujemy swoje potrzeby, dajemy sobie prawo do popełniania błędu… Ustalamy je, wieszamy na ścianie i zapominamy o nich w momencie, kiedy opuszczamy salę.
Co by było, gdyby mieć je z tyłu głowy i bez warsztatu? Nie wszystkie naraz. Ale chociaż jedną-dwie. To trudne, nie zawsze możliwe. Na przykład przy świątecznym obiedzie, za biurkiem w pracy, czy na spotkaniu spółdzielni mieszkaniowej. Nie raz, nie dwa, zdarzało mi się zapowietrzyć, wziąć do siebie rzuconą od niechcenia uwagę. Powrót w pamięci do trudnych sytuacji z warsztatów pomagał mi sobie z tym poradzić.
„Kontrakt wzajemnego szacunku” jest niezbędny, żeby poprowadzić dobry warsztat, więc możemy założyć, że będzie także bardzo pomocny w naszym codziennym życiu i pracy.
Solidne przygotowanie
Mimo naszych obaw, dwie i pół godziny minęły w oka mgnieniu. Temat okazał się na tyle zajmujący, że w rozmowie odnaleźli się zarówno zaawansowani użytkownicy Komisji Dialogu Społecznego, jak i osoby stawiające w nich pierwsze kroki. Znaleźli dla siebie przestrzeń.
Jak to się stało? Włożyłyśmy bardzo dużo pracy w przygotowanie wydarzenia: opracowanie sposobu na zrozumiałe przekazanie wiedzy i argumentów oraz mechanizmu gry. Pomogłyśmy zrozumieć szerszy kontekst dyskusji i rozłożyłyśmy opinie na czynniki pierwsze. Rozmowa była prowadzona przez doświadczone moderatorki. To dało poczucie bezpieczeństwa osobom uczestniczącym, mogły się dzięki temu otworzyć na nieznane: inne perspektywy, wejście w polemikę czy dojście do konsensusu.
Nie ma drogi na skróty. Kiedy siadamy do rozmowy bez przygotowania, licząc, że jakoś to będzie, bardzo wiele ryzykujemy.
Trzy kroki
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Nie ma drogi na skróty. Kiedy siadamy do rozmowy bez przygotowania, licząc, że jakoś to będzie, bardzo wiele ryzykujemy.