NGO skleją społeczeństwo? Nie z każdym można rozmawiać
TALEWICZ-KWIATKOWSKA: Najsilniejsze podziały biorą się z braku dyskusji. Żeby to przełamać, musimy usiąść do stołu z organizacjami, z którymi nawet nam nie po drodze. One także reprezentują część naszego społeczeństwa. Nie znaczy to jednak, że powinniśmy rozmawiać z każdym.
Organizacje pozarządowe zawsze pełniły rolę łagodzącą napięcia i konflikty społeczne. Te zawsze istniały, bo zawsze istniały różnice opinii – szczególnie na tematy wrażliwe społecznie. Co więcej, polskie państwo tej roli – choćby poprzez działania edukacyjne – nie wypełnia.
Nacjonaliści w szkołach
Takie zjawiska jak homofobia, islamofobia, romofobia czy ksenofobia – choć widzimy ich wzrost w ostatnim czasie – istniały już wcześniej. Mimo to wciąż nie doczekaliśmy się poważnego potraktowania edukacji międzykulturowej czy antydyskryminacyjnej w programach nauczania. Lukę w tym zakresie muszą wypełniać NGO, które przychodzą do szkół z ofertą takich zajęć. Wspomagają w ten sposób często bezradnych nauczycieli, którzy przecież pracują w różnorodnych środowiskach. Może chodzić o obecność mniejszości czy imigrantów, ale też o inne różnice między dziećmi, które mogą stanowić problem w grupie rówieśniczej – takie jak wzrost, waga czy status materialny.
Podejścia do tych różnic większość z nas uczy się właśnie w szkole, dlatego tak ważna jest właśnie edukacja. Bez porządnej edukacji trudno o spokojną, merytoryczną debatę, której dzisiejsza Polska – pełna napięć i podziałów, spolaryzowana – tak bardzo potrzebuje.
→ Śmiszek: To właśnie NGO mają potencjał do nawiązywania nici komunikacji!
Niestety, organizacjom, które próbują wyręczać państwo w zakresie edukacji antydyskryminacyjnej, coraz ciężej jest pełnić tę rolę. Trudno realizować programy związane choćby z problemem mowy nienawiści, skoro politycy go nie dostrzegają. Skoro przekonują, że w Polsce nie ma homofobii czy romofobii. Trudno jest nam uzyskać zrozumienie ze strony tych, którzy dzielą środki, skoro całkowicie inaczej określają priorytety czy nawet definiują to, czym jest kultura polska. Walczyliśmy o obecność treści antydyskryminacyjnych w programach, byliśmy w procesie, ale obecnie nastąpił poważny regres.
Oczywiście, to nie pierwszy tak czas. Musimy być spokojni – w różnych okresach przyszło nam już działać. I tym razem sobie poradzimy. Ale widzę, że nasze obawy podzielają również nauczyciele, którzy widzą, że od tych, którzy przychodzą z warsztatami antydyskryminacyjnymi, łatwiejszy wstęp do szkół zaczynają mieć przedstawiciele organizacji nacjonalistycznych.
Przy stole z inaczej myślącymi NGO
Nie chodzi jednak o to, by zamykać się w gronie wyłącznie organizacji zajmujących się antydyskryminacją, przekonywać przekonanych. Musimy rozmawiać. To ważna rola wszystkich ludzi świadomych – z NGO, instytucji, ośrodków akademickich, mediów… Na barkach nas wszystkich spoczywa odpowiedzialność za tworzenie standardów komunikacji bez pyskówek i hejtu. Za zwracanie uwagi na przekraczanie norm. Za głośne mówienie, że nie chcemy żyć w rzeczywistości, gdzie ludzie skaczą sobie do gardeł, nie szanują się, nie słuchają się nawzajem. I to zwłaszcza wtedy, gdy się ze sobą nie zgadzają.
Różnorodność opinii jest naturalna i potrzebna. Wszędzie są różnice opinii. Wszyscy chcemy dobrze, tylko każdy z nas ma inny pomysł na to, co to znaczy i jak to osiągnąć. Ale to, że się różnimy, nie musi być problemem, może stanowić wręcz wartość dodaną – pod warunkiem, że będziemy szukać kompromisów. Najsilniejsze podziały biorą się z wybierania skrajności, z braku dyskusji, z przekonania, że wszystko jest czarne albo białe, z niedostrzegania szarości.
Żeby to przełamać, musimy usiąść do stołu z organizacjami, z którymi nawet nam nie po drodze. Jestem przeciwna marginalizowaniu czy wykluczaniu inaczej myślących. Te NGO także reprezentują swoje środowiska, które są częścią naszego społeczeństwa. Możemy się różnić, ale powinniśmy szukać drogi środka, stanu, w którym wszyscy będziemy się wszyscy czuć przynajmniej komfortowo.
Bez zgody na mowę nienawiści
Nie znaczy to jednak, że powinniśmy rozmawiać z każdym.
Sprzeciwiam się dyskusji z ludźmi, którzy stosują mowę nienawiści; to granice, których nie przekroczę.
Musimy o to dbać, uważnie przyglądać się temu, w jaki sposób rozmawiamy, bo granica i tak jest przesunięta o wiele za daleko – hejt jest wszędzie. Możemy się temu przeciwstawić przynajmniej w gronie organizacji pozarządowych.
→ Zobacz: Mowa nienawiści, fałszywe zarzuty, ataki fizyczne… NGO, możecie się bronić!
Nie wiem, czy uda nam się to zrobić skutecznie. Nie wiem, w którym kierunku zmierzamy – widzę wielki chaos, który dzieli wszystkich: środowisko NGO, polityków, media, środowiska akademickie. Być może nie zdołamy tego odwrócić. Ale niepodjęcie żadnych działań jest zgodą na to, co się dzieje. Trzeba coś robić. Dopóki jest wola rozmowy, powinniśmy to wykorzystać. Nawet jeśli miesza się ona we mnie z przerażeniem, nie tracę nadziei.