Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
12 grudnia na portalu ngo.pl ukazał się tekst Agnieszki Mroczek-Czetwertyńskiej zachęcający do umieszczenia profilu lub strony organizacji pozarządowej na Facebooku (o ile jeszcze nas tam nie ma). Argument jest właściwie jeden: wszyscy już tam są. To prawda, ale oznacza to również, że konkurencja jest znaczna i o ile nie reprezentujemy znanej organizacji, zdobycie dużej liczby fanów może nas kosztować sporo wysiłku.
Zaczęłam od fanów (czy też osób „lubiących to”), gdyż to często główny cel organizacji zakładających strony na Facebooku: wiele z nich jest przekonanych, że duża liczba fanów przełoży się na skuteczność ich działań. Warto jednak od razu przestrzec przed mierzeniem sukcesu tylko za pomocą tego wskaźnika. Wbrew powszechnemu mniemaniu, na portalach społecznościowych jakość jest często ważniejsza od ilości, a prowadzenie tzw. Fan Page wiąże się z koniecznością przestrzegania kilku podstawowych zasad i dodatkowymi nakładami pracy i czasu.
Reklama
Po pierwsze, ważni są ci fani, którzy naprawdę zainteresowani są naszą działalnością. To oni będą komentować i „lubić” nasze posty, będą pisać na naszym profilu i wymieniać się z nami informacjami. W efekcie, to oni staną się dla nas bazą, którą stosunkowo łatwo będziemy mogli zaktywizować, jeśli zajdzie taka potrzeba (np. jeśli będziemy potrzebowali wolontariuszy czy pomocy w nagłośnieniu jakiegoś wydarzenia). Dlatego, zamiast wysyłać tysiące zaproszeń do „polubienia” naszej strony, powinniśmy skupić się na pracy u podstaw i budowaniu solidnej społeczności, która będzie zainteresowana naszymi działaniami.
Po drugie, należy pilnować, aby naszych wpisów nie było zbyt mało ani zbyt dużo. Zbyt mała liczba informacji sprawi, że staniemy się niewidoczni, a zbyt częste ich publikowanie doprowadzi do tego, że zamęczymy fanów, którzy zwyczajnie nas zablokują i w ogóle przestaną nas śledzić. Pamiętajmy, że przeciętny użytkownik czy użytkowniczka Facebooka ma, jak słusznie zauważa Agnieszka Mroczek-Czetwertyńska, wielu znajomych i należy do co najmniej kilkunastu grup zainteresowań. Jego lub jej problemem jest więc nie tyle brak aktualnych informacji, co raczej ich nadmiar.
Po trzecie, w mediach społecznościowych chodzi o kontakt z innymi i wymianę opinii, wiadomości czy danych. Dlatego nie możemy być nastawieni tylko na „nadawanie” i nie powinniśmy zawężać komunikatów jedynie do tego, co dotyczy bezpośrednio działalności naszej organizacji. Równie ważne jest informowanie o tym, co robią nasi partnerzy i co nowego dzieje się w naszym środowisku, a to oznacza, że musimy również nastawić się na odbieranie komunikatów wysyłanych przez innych. Informujmy o tym, co ciekawego dzieje się w innych projektach, reagujmy na komentarze, które fani publikują na naszej stronie, piszmy o tym, co nas zainteresowało, zainspirowało, zdziwiło.
Po czwarte, administratorzy stron na Facebooku powinni na bieżąco monitorować ruch na stronie, znać liczbę osób, które klikają „Lubię to” pod różnymi postami, liczbę osób, które komentują posty i sprawdzać, jaki rodzaj informacji spotyka się z odzewem. Warto korzystać ze statystyk strony oferowanych przez portal i wyciągać z nich wnioski.
Zanim zdecydujemy się na wprowadzenie naszej organizacji na Facebooka, zastanówmy się, czy rzeczywiście tego potrzebujemy (czy potencjalni odbiorcy naszych działań w ogóle używają Facebooka?) i czy na pewno dysponujemy czasem, zasobami i entuzjazmem (sic!), żeby taką stronę prowadzić. Portale społecznościowe i mikroblogi (jak Twitter czy Blip) rządzą się jedną podstawową zasadą: tyle na nich zyskasz, ile pracy w nie włożysz. Innymi słowy, nie wystarczy założyć strony organizacji, zlinkować jej ze stroną internetową i od czasu do czasu napisać, co u nas słychać. I choć większość pracowników Trzeciego Sektora pewnie higieny pracy nie przestrzega, będziemy musieli przyzwyczaić się do tego, że nasza działalność w sieci nie kończy się wcale w piątek o siedemnastej.
Ten tekst został nadesłany do portalu. Redakcja ngo.pl nie jest jego autorem.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.