26 sierpnia 2005 dobiega końca konsultacja publiczna dokumentu roboczego Komisji Europejskiej dotyczącego mechanizmów, które państwa członkowskie Unii Europejskiej powinny zastosować, aby zapobiec wykorzystywaniu organizacji pozarządowych i dobroczynnych do finansowania terroryzmu.
Rekomendacje zawarte w dokumencie
nie mają w sobie niczego nadzwyczajnego czy nieznanego z Polski –
ot pewne obowiązki wynikające z Ustawy Działalności Pożytku
Publicznego wymieszane z zasadami zawartymi w Karcie Etycznej NGOs,
uchwalonej na Pierwszym Ogólnopolskim Forum Inicjatyw Pozarządowych
dziewięć lat temu. Przez tekst przewijają się także deklaracje
troski o same organizacje, aby je uchronić od sytuacji, w które one
(czy to jako pojedyncze byty, czy też jako sektor) byłyby
wykorzystywane do prania brudnych pieniędzy czy finansowania
terroryzmu.
Nieodparcie dokument robi jednak
wrażenie czegoś lekko niepoważnego, coś na letni sezon ogórkowy –
osiem bitych stron rozważań dotyczących zagrożenia terroryzmem
przedstawiana w kontekście działalności NGO. Jeżeli cokolwiek z
tego dokumentu wynika, to jasny przekaz, że jak się już bać, to nie
należy zapomnieć o tych niecnych pomocnikach terrorystów: NGO.
Myliłby się ten, kto widzi w tych działaniach coś nieprzemyślanego
– od wielu lat już Komisja Europejska prowadzi spotkania z udziałem
państw członkowskich, ekspertów, finansistów i niektórych fundacji
w sprawie ryzyka prania brudnych pieniędzy za pośrednictwem sektora
pozarządowego.
Mało przekonywujące są jednak
niektóre zapisy przedstawiające, jak organy ścigania mają
rozpoznawać podejrzane organizacje. Wśród tych wskaźników
podwyższonego ryzyka są m.in.: dzielenie tych samych pomieszczeń
biurowych z innymi organizacjami, powiązanie organizacji z pewnymi
opcjami politycznymi czy z pewnym wyznaniem, nagłe wahania w
dochodach organizacji, czy też współpraca z krajami, gdzie
rozpowszechnione są zjawiska korupcyjne, gdzie sytuacja polityczna
jest niestabilna i gdzie dochodzi do konfliktów. Czyli jak? Zamknąć
Centrum „Szpitalna”, rozwiązać Caritas i zaprzestać współpracy z
naszymi wschodnimi sąsiadami?
Nie wiadomo, jaka jest skala
zjawiska, z którym Komisja Europejska zamierza walczyć. Trudno
zatem ocenić, na ile rekomendacje Komisji są na miejscu i na ile
proporcjonalne miałyby być korzyści i koszty. Rodzi się jednak
pytanie, na ile wnioski wysuwane przez nią są proporcjonalne do
tego zagrożenia, na ile ślamazarstwo i złe zarządzanie w sektorze
(które są faktem) należy zaraz łączyć z terroryzmem. Ciekawe jest
także to, że sektor został w tej dziedzinie wyróżniony – czyżby się
o wiele bardziej nadawał do tego typu zbrodniczych działań, aniżeli
biznes?
Rekomendacje Komisji są niepokojące
także z innego punktu widzenia, gdy sugerują, żeby te organizacje,
które spełniają kryteria przejrzystości (w przypadku Polski, które
są organizacjami pożytku publicznego) oznaczyć znakiem jakości. I
to znak jakości, przyznawany przez same środowisko organizacji.
Konsekwencją dla tych organizacji, które tego znaku jakości nie
posiadają, miałoby być przynależność do grupy podejrzanych.
Konsultacja tego dokumentu
roboczego jest przeprowadzana tak jak należy w przypadku działań
związanych ze zwalczaniem terroryzmu – po cichu. Termin letni,
informacja ukryta głęboko w gąszczu portalu internetowego Unii
Europejskiej. Ale do 26 sierpnia 2005 można się jeszcze odnieść do
treści dokumentu bezpośrednio do Komisji Europejskiej.
Po przeanalizowaniu uwag, Komisja
prześle zmieniony tekst do państw członkowskich. Tu od gorliwości i
bujnej wyobraźni stróżów prawa będzie zależało, na ile zapisy te
będą wykorzystywane w sposób godzący w trzeci sektor. Jedno jest
pewne: Łukaszenko mógłby z takimi zapisami niejednego załatwić.
www.efc.be/ftp/public/eu/jai/EFC_preliminary_comments3.pdf.