Czy sztuka może zatrzymać deweloperów czyhających na miejską zieleń? Jak miasto powinno wykorzystywać artystów, by wspólnie działać na rzecz publicznej przestrzeni i czy dzięki rzeźbie można poskromić wandalizm?
Nieistniejące już „Jelonki”, „Dotleniacz” czy dyskutowana palma na Rondzie de Gaulle'a pokazują, że w przestrzeni miejskiej doskonale funkcjonują współczesne projekty artystyczne. Bryłowate pomniki przez lata stawiane w parkach i na skwerach nie zachwycają już swym urokiem szerokich rzesz, a park staje się miejscem, gdzie sztuka przenika się z miejską przyrodą.
Przykład? Park na Bródnie. Nic dziwnego, że właśnie tam organizatorzy debat z cyklu „Śniadanie na trawie” postanowili zaprosić warszawiaków na kolejną dyskusję, poświęconą alternatywnemu spojrzeniu na miejską zieleń. Na zbiegu Kondratowicza i Chodakowskiej rozważano tym razem, czy park może być społeczną rzeźbą i czy nowoczesne wizje artystów powinny zastąpić pomniki, przypominające minioną epokę. Do rozmowy na te tematy zaproszono Jarosława Kozakiewicza – rzeźbiarza, autora projektów architektonicznych, Janusza Byszewskiego – kuratora z Centrum Sztuki Współczesnej i wiceburmistrza dzielnicy Targówek – Krzysztofa Bugli.
Rzeźba kontra blokowisko
Nie bez powodu kolejna debata miała miejsce w Parku na Bródnie. Do niedawna kojarzony bardziej z obawą o własne bezpieczeństwo wieczorową porą niż miejscem odpoczynku, dzięki działaniom władz dzielnicy staje się powoli wizytówką Targówka. Wyjątkowo nieatrakcyjne położenie między szpitalem a morzem blokowisk potraktowano jako wyzwanie, co skłoniło urzędników do kreatywnego myślenia i postawienia na współpracę z artystami.
W efekcie bródnowski park nazywa się dzisiaj oficjalnie Parkiem Rzeźby. Inicjatorem pomysłu był artysta Paweł Althamer, mieszkaniec Bródna. Dziewięć lat temu przeprowadził słynny projekt „Bródno 2000”, tworząc wraz z lokatorami bloku przy Krasnobrodzkiej za pomocą zapalonych w oknach świateł liczbę „2000”.
Tym razem do współpracy Althamer zaprosił Muzeum Sztuki Nowoczesnej, które skontaktowało się z kolei z młodymi zagranicznymi artystami: Duńczykiem Olafurem Eliassonem i Argentyńczykiem Rirkritem Tiravanią. Do tworzenia wspólnej koncepcji parku zaproszono także laureatkę „Paszportu Polityki” Monikę Sosnowską, artystkę i mieszkankę Bródna.
Dzięki temu park zdobią dzisiaj współczesne rzeźby i instalacje, m.in. umieszczony dwa i pół metra pod ziemią „Kalejdoskop lodowy” Olafura Eliassona i rzeźba w kształcie kuli będąca dziełem Sosnowskiej.
– Ponad dwudziestohektarowy obszar Parku Bródnowskiego nie wszystkim kojarzył się z miejscem przeznaczonym do spotkań i rekreacji. Stąd pojawił się pomysł nadania mu jakiegoś specyficznego klimatu. W odróżnieniu od centrum miasta, czy innych dzielnic, na Bródnie nie ma licznych ośrodków przeznaczonych do kontemplacji sztuki, a takie zagospodarowanie przestrzeni pozwoliło je stworzyć na otwartym powietrzu – wyjaśniał Krzysztof Bugla.
Przestrzeń publiczna w rękach artystów
Amfiteatr w niemieckich zagłębiach byłych kopalni węgla brunatnego posiany dwustoma gatunkami trawy, projekt wału oddzielającego poznański Park Cytadeli od hałaśliwej ulicy, czy pomysł na Centrum Kultury w Broku, wykorzystujący istniejący drzewostan, to projekty, o których opowiedział Jarosław Kozakiewicz. Większości metoda przekształcania zdegradowanych terenów na tereny zielone za pomocą sztuki bardzo się podobał. Niespodziewanie swój dystans wyraził Janusz Byszewski, animator kultury, choć wydawać by się mogło, że to właśnie on będzie walczył o każdy centymetr miejskiej tkanki dla artystów.
W zgodzie z naturą
– Rzeźba społeczna to sposób myślenia, działania, kształtowania świata, w którym żyjemy. Nie jest to coś raz postawionego, a coś co ulega ciągłym przeobrażeniom. Mówimy o parkach czy terenach zielonych i jest to pojęcie bardzo przydatne, ale czy artyści i urzędnicy powinni uzurpować sobie prawo do ich tworzenia? – zastanawiał się Byszewski, forsując pogląd „jak najwięcej natury w parkach”. –Tereny zielone w Warszawie postrzegam je jako miejsca do kontemplacji i obcowania z przyrodą, ze sztuką mogę obcować gdzie indziej – przekonywał.
Za bliski swoim poglądom rozwiązanie przenikania przyrody i kultury uznał przykład skandynawski: artyści w specjalnie przeznaczonym dla nich miejscu prezentowali projekty wykonane z materiałów biodegradowalnych, nawiązując przy tym do tradycji północnej kultury, wykorzystując elementy kultu szamańskiego, skórę i ogień.
– Przestrzeń miejska dla artystów? Jak najbardziej tak. Skupmy się jednak na działaniach animacyjnych niemających trwałego charakteru – przekonywał Byszewski.
Jak zapewnił w późniejszej dyskusji wieceburmistrz Targówka taka wizja nie jest zupełnie obca władzom dzielnicy. Przykładem może być Las Bródnowski :– Tutaj jesteśmy absolutnie przeciwni jakiejkolwiek ingerencji i za wszelką cenę będziemy bronić leśnego charakteru tego miejsca .
Sztuka kontra wandalizm
Argumentem za sztuką w parkach było także przekonanie o tym, że projekty artystyczne mogą być tamą dla zakusów deweloperskich na tereny zielone. Sprawa Pól Mokotowskich pokazała, jak istotny jest to problem.
Jarosław Kozakiewicz przytoczył ciekawą sytuację, kiedy to ochrona sztuki w parku stała się inspiracją dla powstania kolejnych artystycznych form wyrazu. – Po tym jak wielkopolska Zachęta zafundowała rzeźbę Magdaleny Abakanowicz, ustawiony został wagon, w którym ludzie pilnowali dzieła. Na ich temat zaczęto kręcić filmy i materiały dokumentalne będące przecież kolejną formą sztuki – opowiadał. Jak słusznie zauważono podczas dyskusji postawienie rzeźb w parku na Bródnie skłoniło także władze do zamontowania kamer, co wpłynęło na poprawienie poczucia bezpieczeństwa spacerowiczów.
Zaadoptuj roślinę
Kolejne ze śniadań pokazało, że tereny zielone można kształtować w taki sposób, by stawały się przestrzenią publiczną o walorach nie tylko przyrodniczych, ale i kulturowych. Zgodzono się, że najważniejsze jest, by we wszystkim zachować odpowiednie proporcje.
Władze dzielnicy chcą, by kolejne pomysły na zagospodarowanie parku stworzyły następne okazje do społecznego dialogu. Urzędnicy planują zaproponować mieszkańcom konkurs na projekt własnej ławki, czy „adopcję przyrody”. Grupą bądź samodzielnie będzie można zasponsorować zakup roślin, które później trafią pod opiekę fundatorów. – ten sposób chcemy sprawić, by park nie był tylko miejscem przeznaczonym do spacerów, ale stał się przestrzenią, z którą ludzie będą się mocniej utożsamiać – wyjaśniał K. Bugla.
Pochwały dla Targówka
Choć poglądy na to, na ile artyści powinni ingerować w naturę mogą być różne, to dyskusje pokazują że mieszkańcy Warszawy są spragnieni działań artystycznych. – Wykorzystujmy naszych artystów dla miasta, nie degradujmy ich działań, a otwórzmy się na ich pomysły – padały głosy z publiczności. Debata rzuciła też inne światło na postępowanie miejskich urzędników, bo jak wiele uczestników spotkania przyznało, otwarcie władz Targówka na dialog z artystami jest postawą godną pochwały.
Kolejna okazja do rozmowy podczas śniadania na trawie już 29 sierpnia w Ogrodach Saskich. Tym razem mowa będzie o łąkach w centrum miasta, czyli czym jest pielęgnacja zieleni w przestrzeni publicznej, jak ma się ekologia do parków, czy trzeba je ogradzać i czy można pogodzić wysokie standardy utrzymania publicznych terenów zieleni z postulatami przyrodników, by zezwolić na ich spontaniczny rozwój.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)