Wymyśliła prawdopodobnie jedyną na świecie grę planszową o emancypantkach. Prowadzi dziś w Krakowie, tak jak jej ideowe przodkinie sto lat temu, Czytelnię dla kobiet. W ubiegłym roku dostała wraz z Ewą Furgał nagrodę Fundacji Polcul za stworzenie Fundacji Przestrzeń Kobiet. Ngo.pl pisze o Natalii Saracie.
Gra, którą wymyśliła Natalia Sarata, toczy się na mapie Krakowa na przełomie XIX i XX w. Bohaterek jest sześć, np. Kazimiera Bujwidowa. Z kart do gry wynika, że Bujwidowa powinna się dostać na ul. Lubicz 34. Pod tym adresem zarządzała laboratorium swego męża – Zakładem Produkcji Surowic i Szczepionek.
Dotrzeć musi na Rajską 12. Tutaj, w Ujeżdżalni, pod koniec XIX wiece organizowali robotnicy i krakowskie sufrażystki. Walczyły o prawo do godnej pracy, do edukacji na Uniwersytecie Jagiellońskim, do głosowania, do swobodnego poruszania się w przestrzeni publicznej i do stowarzyszania. Gra planszowa, która powstała w Fundacji Przestrzeń Kobiet, przypomina je i odkrywa historię ruchu kobiecego w Krakowie przełomu wieków.
Natalia sprawdziła: są klasyczne karty do gry – z wizerunkami emancypantek. Drugiej planszówki o historii emancypacji kobiet chyba nie ma na świecie.
Plansza Natalii
– Ta gra to było moje marzenie – mówi Natalia Sarata, socjolożka, trenerka, współzałożycielka (razem z Ewą Furgał) Fundacji Przestrzeń Kobiet. – Trudne zadanie, bo większość gier, również tych, w które sama gram i lubię, opiera się na rywalizacji. A ta nie dość, że miała być edukacyjna, to jeszcze kooperacyjna. Wymyśliłam więc, że żadna z postaci nie wygrywa, jeśli na „metę” nie dotrą pozostałe.
Grę sfinansował Trust for Civil Society, Natalia wspomina, że w sposób magiczny:
– Pewnego dnia dostałyśmy z Trustu maila zapraszającego do współpracy. Podczas rozmowy Natalie Bolgert spytała, czy mamy jakąś inicjatywę, o której marzymy, ale nie ma szans na jej sfinansowanie. Z ogniem w oczach opowiedziałam jej o planszówce emancypacyjnej.
Negatywną postacią w grze jest słynny krakowski chirurg, prof. Rydygier. Zapisał się nie tylko w historii medycyny (jest w Polsce kilka szpitali jego imienia), ale i w historii emancypacji kobiet. Był bowiem jej zagorzałym przeciwnikiem – powszechnie głosił, że emancypantki i kobiety aktywne w ogóle chorują na tzw. blednicę. To osłabiało dążenia kobiet, bo zamiast studiów lekarze zalecali leżenie i dietę. W grze pionek Rydygiera staje bohaterkom na drodze do emancypacji.
Pytam Natalię Saratę, jaką drogę sama pokonała.
Przystanek pierwszy: pracownia francuskiego w Szczawnicy
Natalia pochodzi z gór. Rodzice prowadzą w Szczawnicy sklep, a siostra – stadninę koni. Natalia zaraz po liceum w Zakopanem wyemigrowała na studia do Krakowa. Po ukończeniu podstawówki świetnie mówiła po francusku. W pierwszej klasie społecznego liceum w Zakopanem trafiła na francuski z maturzystami. Po roku dostała od dyrekcji propozycję indywidualnego toku nauczania, a od prof. Anny Surmiak skarby: francuskie podręczniki z czytankami o sławnych kobietach.
– W polskich podręcznikach czytałam o muzach poetów, żonach królów i rozpustnych carycach, a we francuskich o Olympii de Gouges czy Simone de Beauvoir. Brały sprawy w swoje ręce, co czasem kończyło się dla nich tragicznie, ale działały bardzo autonomicznie. Nie wiem, czy zdawałam sobie wtedy sprawę, że polskie podręczniki są po prostu kiepskie, ale nowa perspektywa – historia kobiet, była ciekawa.
Przystanek drugi: Fundacja eFKa na Szczepańskiej w Krakowie
Na zajęciach genderowych na Uniwersytecie Jagiellońskim odkryła dla siebie feminizm.
– Ledwo zdałam egzamin z przedmiotu płeć biologiczna–płeć kulturowa. Uczenie się o kobietach w historii po latach uczenia się wyłącznie o mężczyznach było dla mnie tak nowe, że bardzo ciężko było mi przyswoić materiał. To był zupełnie inny paradygmat.
Na wydziale socjologii UJ prowadzono też Program ERA-O – program wsparcia aktywności obywatelskiej studentów. Na liście miejsc, które zapraszały wówczas stażystów i studentów, była Fundacja Kobieca eFKa. Sarata zaczęła w niej staż, a potem została – na całe pięć lat.
Współorganizowała Akademię Tolerancji dla kobiet z całej Polski i prowadziła własne zajęcia w Akademii Feministycznej. Niekompetencja w zdobywaniu wiedzy o feminizmie zniknęła. Sarata napisała pracę magisterską poświęconą kobietom na rynku pracy, a potem kolejną – o gender mainstreaming. Dzisiaj jest współautorką kilku książek: raportów, podręczników i herstorycznych „Przewodniczek po Krakowie emancypantek”.
– Sto lat temu Natalia byłaby pewnie Marceliną Kulikowską, reporterką i podróżniczką – fantazjuje Marta Rawłuszko z Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej. – Na razie bliżej jej do Siłaczki, ale jestem pewna, że gdyby miała więcej czasu, to by podróżowała i pisała. Być może uczyłaby w gimnazjum dla dziewcząt albo prowadziła Czytelnię dla Kobiet. Dziś ją prowadzi.
Przystanek trzeci: Przestrzeń Kobiet na Krupniczej
W 2007 roku Natalia znalazła mieszkanie przy Krupniczej 22. Od 1944 r. miał tam siedzibę Związek Literatów Polskich. Bywali tam wszyscy: Szymborska podrzucała czasem sąsiadom sztucznego szczura, a u jej męża, Adama Włodka spotykało się tzw. „towarzystwo”.
Za to Natalia z Ewą kleiły nieszczelne okna i w tych twórczych warunkach napisały statut Fundacji Przestrzeń Kobiet. Miały dwa priorytety. Pierwszy leżał poza Krakowem.
– Bardzo chciałyśmy robić coś na rzecz kobiet wiejskich, bo było to nieodgadnione terytorium dla wielkomiejskich ruchów kobiecych – wspomina Sarata. – Chciałyśmy wypracowywać z nimi narzędzia współpracy kobiet w lokalnych środowisku. Feminizm był w tym środowisku słowem kontrowersyjnym, ale postanowiłyśmy, że poznają nas po czynach.
Cykl warsztatów liderskich Fundacji i trzy konferencje „Kobiety i rozwój“ odwiedziło w sumie kilkaset kobiet. Niektóre do dziś, teraz na liderskich pozycjach, są z Fundacją w kontakcie. Dziś to one zapraszają, np. na lokalne Kongresy Kobiet.
Na wsi Fundacja zrealizowała też jedyne w Polsce badania dot. kobiet nieheteroseksualnych. Raport „Niewidoczne dla społeczności” to ponad 30 wywiadów na ten temat.
– Dla mnie to był projekt bardzo poruszający: to były często długie rozmowy, dla nich czasem pierwsze w życiu na ten temat. Dzięki nim zauważyłyśmy, jak mocno ruch LGBT jest osadzony w miejskiej perspektywie.
Za założenie i prowadzenie Fundacji Natalia Sarata i Ewa Furgał otrzymały rok temu Nagrodę Fundacji Polcul.
Przystanek czwarty: szlak emancypacyjny
Drugim priorytetem Fundacji było odkrywanie historii znaczących dla Krakowa działaczek – herstorii.
– Czytałyśmy z Ewą Furgał książkę Grażyny Kubicy-Heller, krakowskiej socjolożki, pt. „Siostry Malinowskiego”. Kubica opracowywała korespondencję trzech wielkich mężczyzn: Conrada, Malinowskiego i Witkacego, w której pojawiały się kobiety, i postanowiła iść ich tropem. Dzięki temu dowiedziałyśmy się nie tylko o kilkunastu wybitnych kobietach: poetkach, malarkach. Postanowiłyśmy też odnaleźć ważne dla Krakowa emancypantki.
Nie odkrywały same – na warsztaty herstoryczne zaprosiły edukatorki, studentki. Niektóre przyszły z własną bohaterką do opisania i odkrycia, a niektóre zainspirowały się jednym z nazwisk, które Ewa Furgał podczas każdej niezwiązanej nawet z historią lektury skrzętnie notowała w notesiku.
Wspólnym wysiłkiem powstał nie przewodnik, a Przewodniczka po Krakowie emancypantek. Pierwszy (właśnie wznowiony) z pięciu tomów cyklu o krakowskich społecznicach. Powstały również trzy szlaki przewodnickie – współpracownice Fundacji oprowadzają nim krakowian i krakowianki, turystów i turystki po miejscach związanych z emancypacją kobiet.
Szlak się podoba. W 2011 roku dostał „Kulturalne Odloty“ – nagrodę publiczności za „Wydarzenie roku 2010” w plebiscycie organizowanym przez krakowską Gazetę Wyborczą.
Przystanek piąty: koalicje
Dziś Natalia Sarata zaangażowana jest w kilka inicjatyw równościowych poza Fundacją. Utożsamia się z nieformalną grupą Ulica Siostrzana, z którą organizowała kilka letnich obozów feministycznych. Współkoordynuje prace Koalicji na rzecz Edukacji Antydyskryminacyjnej, zrzeszającej ponad 40 organizacji działających na rzecz edukacji antydyskryminacyjnej. Współpracuje przy podsumowaniu prac w Krakowskiej Sieci Antydyskryminacyjnej. Z jej ramienia mieszkańcy i mieszkanki przyglądali się polityce społecznej i budżetowi miasta pod kątem antydyskryminacyjnym.
W Krakowie prowadzi, tak jak jej ideowe przodkinie, Czytelnię dla kobiet im. Marceliny Kulikowskiej. Gościły ostatnio m.in. Angelikę Kuźniak. Identyfikuje się też z nieformalną grupą Ulica Siostrzana. Od ponad dziesięciu lat organizują obozy feministyczne dla kobiet.
Natalia mówi, że jest swoim własnym „Rydygierem”: angażuje się w kilka rzeczy na raz, a potem stara się nie opaść z sił. Uważa też, że aktualna debata o równości przypomina XIX-wieczną debatę o blednicy:
– Sytuacja, w której z racji tego, że jestem trenerką genderową i feministką, przedstawia się mnie jako wroga publicznego i sprawczynię pedofilii, jest dla mnie bardzo osobistym atakiem. Jestem wywołana do prowadzenia walki, której nie chcę prowadzić, a już na pewno nie w ten sposób. Nie przywykłam do walczenia z kimś, tylko do działania na rzecz kogoś.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.