Uważam, że budżet partycypacyjny to nie tylko decyzyjność w jakimś małym wymiarze, ale ważny mechanizm, który może zmienić oblicze samorządności w Polsce. I na tym mi zależy – mówi Dariusz Kraszewski, jeden z członków Rady ds. budżetu partycypacyjnego przy Prezydencie m. st. Warszawy.
Z wykształcenia jest socjologiem. Urodził się w 1977 roku. Jak sam podkreśla – w roku punk rocka. Jego przygoda z trzecim sektorem zaczęła się 10 lat temu w Stowarzyszeniu Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich . Najpierw był wolontariuszem, później został pracownikiem tej organizacji. Brał udział w działaniach związanych z kontrolą władzy publicznej – głównie w zakresie budżetu i finansów – oraz możliwości uczestnictwa mieszkańców w procesach decyzyjnych. Jak mówi: to wpisywało się w jego podejście do świata. – Zawsze uważałem, że władzę trzeba trzymać krótko, bo inaczej robią się z tego problemy – mówi Dariusz Kraszewski.
Dzisiaj pracuje w Zielonym Mazowszu oraz w Fundacji im. Stefana Batorego, gdzie w ramach akcji „Masz Głos, Masz Wybór” zajmuje się budżetem obywatelskim, czyli takim, w którym sami mieszkańcy decydują o sposobie wydatkowania części budżetu miasta.
Od 5 grudnia 2013 roku jest też członkiem Rady ds. budżetu partycypacyjnego przy Prezydencie miasta st. Warszawy. Głównym celem nowo powstałego ciała jest wspieranie procesu wdrażania budżetu partycypacyjnego, opiniowanie jego realizacji w warszawskich dzielnicach, recenzowanie przygotowanych już rozwiązań oraz promowanie przedsięwzięcia.
Od utopii do realizacji
To, że budżet partycypacyjny tak prężnie się rozwija, Dariusz Kraszewski poczytuje jako częściowo i swój sukces. – Pamiętam, jak siedem lat temu organizowaliśmy na Chłodnej 25 w Warszawie spotkanie o budżecie partycypacyjnym z udziałem m.in. radnych miasta. Odbywało się ono w atmosferze niedowierzania i utopii. Minęło kilka lat, a jest to jeden z najbardziej dynamicznie rozwijających się instrumentów i mówią o nim wszyscy – wspomina Kraszewski.
– Darek wymyślił sobie ten budżet partycypacyjny, konsekwentnie się nim zajmuje i dąży do celu – uważa Katarzyna Batko-Tołuć z Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. – Poznaliśmy się w roku 2005 i on już wtedy o tym myślał i starał się to w naszej organizacji przepchnąć. Mimo że jest to jednak niedokładnie to, czym się zajmowaliśmy. On zawsze był w stanie znaleźć związki między kontrolą społeczną, a tym, że jeżeli ludzie więcej wiedzą o budżecie, to samo powoduje, że ta kontrola jest – dodaje.
Jako członek rady ma do zrealizowania kilka celów. – Przede wszystkim chciałbym, żeby ta rada nie była upolityczniona. Żeby każdy przedstawiciel ugrupowania politycznego, który jest w radzie miasta brał udział również w posiedzeniach rady ds. budżetu – mówi Kraszewski. Kolejnym jego celem jest, żeby budżet partycypacyjny się rozszerzał, żeby zwiększał się jego zakres finansowy oraz możliwość uczestnictwa mieszkańców w decydowaniu o budżecie miasta. – Ważne jest też dla mnie to, żeby weryfikować i monitorować to, co się dzieje, żeby wypracować jak najwięcej dobrych przykładów. Chciałbym też oczywiście dzielić się swoim doświadczeniem i wiedzą. Uważam, że budżet partycypacyjny to nie tylko decyzyjność w jakimś małym wymiarze, ale ważny mechanizm, który może zmienić oblicze samorządności w Polsce i na tym mi zależy – mówi.
– Darek na pewno pasjonuje się tym, co robi i wierzy w to. Jest też niesamowitym mówcą. Sposób, w jaki prowadzi spotkania i szkolenia naprawdę robi wrażenie – mówi Magda Pieczyńska, z którą znają się od czasów studenckich, a ich drogi zawodowe przecięły się już kilkakrotnie – ostatnio w Fundacji Batorego w akcji „Masz Głos, Masz Wybór”, gdzie wspierają uczestników we wpływaniu na decyzje lokalnych władz i kształtowaniu najbliższego otoczenia. – On potrafi porwać ludzi i przedstawić zalety tego, żeby się angażować. Ma ogromną wiedzę o działaniach samorządów, o tym, kto ma jakie kompetencje. Z drugiej strony wie, jak powiedzieć, że nie zbawiamy świata raz na cztery lata chodząc do wyborów i jak ważna jest współpraca z władzami na co dzień. Że branie spraw w swoje ręce z sąsiadami, mieszkańcami czy organizacjami może przynieść efekty – mówi Pieczyńska.
Niedoceniani partnerzy
W trzecim sektorze Dariuszowi Kraszewskiemu najbardziej podobają się ludzie. – Są bardzo otwarci, dużo serca wkładają w swoje działania i mają dużo fajnej energii. Chcą zmieniać ten świat. Rezygnują często z lepiej płatnych prac na rzecz tego, żeby robić coś, co jest dla nich ważne – mówi Dariusz Kraszewski. Jak podkreśla, jedną z największych wartości organizacji pozarządowych jest to, że zajmują się włączaniem wykluczonych w życie publiczne, dają im nadzieję i siłę do życia i pracy. – No i poza tym organizacje pilnują jednak władzy, żeby nie zapędzała się za daleko w swoich roszczeniach, co do dominowania sfery publicznej – mówi Kraszewski. I dodaje: – W sferze publicznej organizacje pozarządowe są bardzo kompetentne, mają odpowiednią wiedzę i doświadczenie. W społecznościach lokalnych są to ważni i znaczący partnerzy, tylko niestety często niedoceniani.
Nie jest to jednak jedyny problem, jaki Kraszewski widzi po pozarządowej stronie. – Problemem jest też duży napływ środków z Unii Europejskiej, który sprowadza cały sektor do zarządzania pieniędzmi, pozyskiwania grantów, ich realizowania i rozliczania – uważa. Jest wiele organizacji, które się wyspecjalizowały w pozyskiwaniu środków z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. – Sam brałem ostatnio udział w takim projekcie. To było koszmarne, nie przemyślane, zrobione tyko po to, żeby „przerobić” pieniądze i zrealizować projekt pozbawiony sensu. Według Dariusza Kraszewskiego takich działań jest ostatnio coraz więcej i to źle wpływa na postrzeganie trzeciego sektora w naszym kraju. Być może dlatego wpływ organizacji pozarządowych na politykę w Polsce jest tak niewielki. – Nie mają siły przebicia, przez to może, że za bardzo konkurują na rynku grantów i dotacji – mówi Kraszewski.
Trzeci sektor nie potrafi też docenić swoich pracowników – uważa. Brak związków zawodowych powoduje, że pracownicy są często źle traktowani i mają słabe ścieżki rozwoju zawodowego w ramach organizacji. Są też często nisko opłacani. – Pomimo że warunki pracy są na ogół dobre, to w dłuższej perspektywie sektor nie jest w stanie zapewnić rozwoju i ścieżki kariery osobie, która chciałaby się z nim na dłużej związać. W związku z tym ludzie często zmieniają po jakimś czasie branżę, bo ma ona im za mało do zaoferowania. Wypalają się – uważa.
Na szczęście nie wypalają się wszyscy. – Darek ma jedną bardzo ważną cechę: jak wpadnie na pomysł, to nie może wytrzymać, żeby nie powiedzieć swojej myśli głośno, aż podnosi go z krzesła – mówi Katarzyna Batko-Tołuć z Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. – Drugą rzeczą, która powoduje, że ludzie są nim zauroczeni i że on ma duży potencjał do inspirowania innych, to jest sposób, w jaki mówi. Darek ma taką umiejętność, że słucha tego, co ktoś mówi i potem mówi dokładnie to, co powinno zostać powiedziane, tylko ze spojrzenia z lotu ptaka. Nie zawsze mu to wychodzi, ale jak wyjdzie, jest to genialne – dodaje.
Urzędnik to też człowiek
Według Dariusza Kraszewskiego współpracę z administracją publiczną w Polsce determinuje to, że rady gmin przestały mieć decydujący wpływ na rozwój miast. – Właściwie wszystko może robić organ wykonawczy, a rada gminy nie ma nic do powiedzenia, a to jest bardzo ważne, jeśli chodzi o arogancję i poczucie, że się może wszystko – uważa Kraszewski. I dodaje, że nadal jakakolwiek kontrola urzędniczych poczynań nie jest w Polsce mile widziana, choć dużo zależy od interpersonalnych kompetencji poszczególnych osób. – Bardzo często, jeżeli ktoś zaczyna patrzeć na ręce urzędnikom, to jest od razu odrzucony. W lokalnych społecznościach jest to bardzo widoczne. Wystarczy zasygnalizować, że chcemy się przyjrzeć, jak działa administracja publiczna w gminie i w tym momencie spotykamy się z atakami na nas.
Jak dodaje Kraszewski, po obu stronach brakuje otwartości na drugiego człowieka. – My chyba za bardzo widzimy wszystko poprzez pryzmat stereotypów i ról, które sobie jakoś wyobrażamy. Dopiero jak zmienimy postrzeganie, to zobaczymy też ludzi po drugiej stronie. Jak zobaczymy ludzi, to zobaczymy ich uwikłania. Jak zobaczymy uwikłania, to być może łatwiej nam będzie dostrzec, jak trudne jest dla tych z administracji publicznej i tych spoza niej podejmowanie pewnych kluczowych działań. To jest też kwestia polityki i wszystkich ram, w których dany porządek działa – uważa.
Jest takie powiedzenie w religii żydowskiej, które mówi, że Bóg stworzył świat niedoskonałym i misją życiową człowieka jest jego naprawienie. – To dotyczy świata wokół nas, ale też nas samych, naszej osobowości. Naprawianie świata czyli rewitalizowanie życia to jest coś, co jest dla mnie ważne – mówi Dariusz Kraszewski.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)