Na Mazowszu jest najwięcej bezdomnych, a najmniej pieniędzy
Ostry list warszawskich organizacji, które pomagają bezdomnym, do ministra pracy. Pytają, dlaczego Mazowsze, gdzie takich osób jest najwięcej, dostało dużo mniej pieniędzy od innych województw
Zdziwienie tych, którzy im pomagają, wzbudziły wyniki ministerialnego konkursu. - Z dziesięciu organizacji z Mazowsza, które w nim wystartowały, pieniądze dostały dwie. Łącznie - 213 tys. zł. A na przykład dwie organizacje z województwa lubuskiego dostały 520 tys. zł, jedna ze świętokrzyskiego - 255 tys. zł. A przecież to w Warszawie problem jest największy. Województwo lubuskie w ogóle nie figuruje na mapie polskiej bezdomności - mówi Adrianna Porowska, dyrektorka Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej.
Procedura konkursowa była taka: najpierw wnioski oceniały wydziały polityki społecznej w poszczególnych urzędach wojewódzkich. Na tym etapie wniosek Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej przeszedł ocenę formalną, a w merytorycznej zdobył maksymalną liczbę punktów. Odrzucono go z powodów formalnych w Ministerstwie Pracy. - Chodziło o to, że w rubryce "rodzaj zadania publicznego" napisaliśmy "pomoc społeczna". Ministerialni urzędnicy stwierdzili, że to nazwa niepełna, bo powinno być "pomoc społeczna, w tym pomoc rodzinom i osobom w trudnej sytuacji życiowej". To przecież czepialstwo - irytuje się Porowska.
Podpisało się pod nim 12 organizacji.
- My nie startowaliśmy w tym konkursie, ale solidaryzujemy się z innymi. Kryteria powinny być jawne i czytelne. Nie wolno zmieniać zasad w trakcie trwania konkursu - mówi dr Maria Sielicka-Gracka z organizacji Lekarze Nadziei, która za darmo leczy osoby bezdomne. - Powszechną wiedzą jest, że do Warszawy osoby bezdomne przyjeżdżają z całego kraju. Logiczne jest, że tu powinno być najwięcej pieniędzy na walkę z bezdomnością.
List do ministra podpisali też m.in.: siostra Małgorzata Chmielewska - przełożona wspólnoty Chleb Życia, Robert Starzyński z Monaru, Andrzej Czarnocki z Caritasu Archidiecezji Warszawskiej.
Ministerstwo Pracy odrzuca zarzuty. Janusz Sejmiej, rzecznik prasowy resortu, w oświadczeniu przesłanym do "Gazety" wyjaśnia, że komisja konkursowa odkryła błędy formalne niedostrzeżone we wcześniejszym etapie. I zaznacza, że ostateczna ocena wniosków należała właśnie do niej. Procedura nie przewiduje odwołania.
- Poprosiłam ministra o spotkanie. Chcę zapytać, czemu nikt nas nie wezwał, by uzupełnić wniosek? Na etapie wojewódzkim dostaliśmy przecież maksymalną liczbę punktów - dziwi się Adrianna Porowska.
Jeżeli urzędnicy resortu pracy nie zmienią zdania, Kamiliańska Misja Pomocy Społecznej nie będzie miała środków, by wysłać streetworkerów do pracy z bezdomnymi. Starała się o 57 tys. zł.
Pobierz
-
tytuł mój, do ew. zmiany / mb
890901_201306261321290704 ・38.72 kB
Źródło: http://warszawa.gazeta.pl/