Monika Czaplicka, nasza blogerka jakiś czas temu podsumowała dla nas w kilku treściwych punktach akcję #IceBucketChallenge. Na pewno pamiętacie. A zaobserwowaliście co po niej zostało? Monika skutecznie punktuje, że z wielu działań podjętych w jej trakcie – zainteresowania celebrytów i setek tysięcy uczestników akcji – dziś nie ma nic.
Ice Bucket Challenge. Często poprzedzane też trzema literami – ALS. To nazwa popularnej jeszcze kilka miesięcy temu akcji, w której cały świat wylewał na siebie kubeł lodowanej wody (ewentualnie kostek lodu). Świat oszalał. W mediach społecznościowych materiały naszych znajomych, których nie widzieliśmy od podstawówki przeplatały się z filmami lubionymi przez miliony. Na nich aktorzy z pierwszych stron gazet autopromocyjnie zrzucały na siebie wiaderko pełne zmrożonej cieczy. Było zabawnie, wszyscy dyskutowali o jednym, a dziś chyba garstka pamięta o głównej idei przyświecającej całej akcji.
Przypomnijmy w dwóch słowach całą ideę i jej historię. Otóż ALS, z angielskiego amyotrophic lateral sclerosis jest stwardnieniem zanikowym bocznym. To nieuleczalna choroba polegająca na trwałym zaniku komórek nerwowych, co wpływa na stopniowy niedowład mięśni. W wyniku objawów w pierwszej chwili zanikają mięśnie rąk, następnie stopniowo kolejne kończyny. To natomiast sprawia, że zanika sprawność ruchowa chorego, a kolejne objawy w konsekwencji przyczyniają się do śmierci. Wynika to z faktu, iż u zdrowego dotychczas człowieka przestają funkcjonować mięśnie odpowiedzialne za czynności oddechowe. Jednym z bardziej rozpoznawalnych osób, które dotknęła choroba jest Stephen Hawking. Z dolegliwościami mierzy się już od 40 lat, podczas gdy średnio człowiek z ALS przeżywa od 3 do 5 lat.
Skąd wzięła się „moda” na ALS #IceBucketChallenge? Pomysłodawcą był niejaki Corey Griffin. Biznesmen ze Stanów Zjednoczonych postanowił w ten sposób wspomóc przyjaciela – baseballistę Pete'a Fratesa chorego na ALS. To właśnie film ze sportowcem w roli głównej dał rozpęd akcji. Krótko po pierwszym nagraniu do akcji włączyli się kolejni sportowcy, a następnie politycy czy aktorzy. Schemat był jednakowy dla każdego uczestnika. Nominowany przez inne osoby internauta w ciągu 24 godzin musiał wylać na siebie tytułowy kubeł zimnej wody. Jeśli tego nie zrobił, wpłacał jakąś kwotę na konto fundacji pomagającej chorym na ALS. Jednocześnie mógł nominować do zabawy kolejne trzy osoby. Akcja szybko zyskała ogromny rozpęd, a konta organizacji pomagających chorym (nie tylko na stwardnienie zanikowe boczne) zapełniały się kolejnymi funduszami. Biorący udział w akcji, mimo oblania się wodą, często tak czy inaczej wpłacali jakąś sumę na konto.
Pozostaje jednak jedno kluczowe pytanie – czy coś zostało po podjętych w ten sposób działaniach? Czy potencjał i miliony osób udało się przekuć w coś więcej, aniżeli chwilowy zryw wielkiej rzeszy chętnych pomagać?
Te i wiele innych wątpliwości podnosi nasza blogerka. Zachęcamy Was do zastanowienia się nad efektami tej inicjatywy, a także zastanowieniu się czy dało się to zrobić inaczej. A może nie potrzeba?
Źródło: Technologie.ngo.pl