Jak podaje Gazeta Wyborcza: "Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt ustawy o pomocy prawnej. Porad mają udzielać w specjalnych Biurach Pomocy Prawnej opłacani przez państwo radcowie prawni, aplikanci radcowscy i adwokaccy oraz prawnicy z wykształcenia nienależący do żadnej korporacji". z porad mogliby skorzystać "osoby, które spełniają kryteria do otrzymania zasiłku z pomocy społecznej".
GW cytuje wiceministra Tadeusza Wołka, który twierdzi, że "do
sądów nie trafiłoby ok. 10 tys. spraw rocznie, gdyby ktoś ludziom wcześniej kompetentnie
doradził", jakie są rozwiązania prawne ich problemów.
Obecnie darmowych porad prawnych udzielają m.in. organizacje
pozarządowe (Biura Porad Obywatelskich i Kliniki Prawne, działające przy uniwersytetach.
oraz biuro Rzecznika Praw Obywatelskich i Państwowa Inspekcja Pracy.
"Ministerstwo nie uwzględniło postulatu rzecznika praw
obywatelskich, by na wzór niektórych krajów UE i USA stworzono Biura Obrońcy Publicznego, które
prowadziłyby tylko sprawy z urzędu. Zatrudnieni w nich prawnicy nie mają - inaczej niż polscy
adwokaci i radcowie prawni - prywatnych klientów, których sprawami zajmowaliby się staranniej.
Ministerstwo uważa, że na głęboką reformę systemu obrony z urzędu nie ma w tej chwili czasu.
Projekt trafił właśnie do konsultacji społecznej i międzyresortowej"
Komentatorka Gazety Wyborczej Ewa Siedlecka choć docenia projekt
pomocy najuboższym, pisze o drugiej stronie medalu: "trudno oprzeć się wrażeniu, że tworzy się
system koleżeńskiej pomocy gwarantujący dodatkowe dochody radcom prawnym i umożliwiający im
szkolenie aplikantów za państwowe pieniądze. Radcowie zatrudnieni w Biurze będą kwalifikowali,
która sprawa nadaje się do sądu i przydzielali do jej prowadzenia radcę lub adwokata. A więc będą
dostarczali kolegom dodatkowych klientów. Dodatkowych, bo współpracujący z Biurem radcowie i
adwokaci nie mieliby zakazu prowadzenia prywatnej praktyki".
Źródło: Gazeta Wyborcza, 4 lutego 2005