Zbigniew Stanik, kierownik Wydziału Mazowieckiego Obserwatorium Rynku Pracy w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Warszawie, w wywiadzie udzielonym „Dziennikowi Gazecie Prawnej” zwraca uwagę na korzyści wynikające z zatrudniania telepracowników. Według kierownika MOPS pracodawcy mogliby oszczędzić nawet do 40% kosztów zatrudnienia, lecz boją się ograniczeń co do trybu zawierania i rozwiązywania umów, wynikających z prawa pracy.
Zbigniew Stanik mówi wprost dziennikarce Urszuli Mirowskiej-Łoskot, że na rynku pracy wciąż rządzą stereotypy i że według większości pracodawców najlepszy pracownik, to ten w firmie. Nad nim bowiem pracodawca ma bezpośredni nadzór i może na bieżąco obserwować, jak radzi pracownik sobie z powierzonymi obowiązkami. Zatrudnienie telepracownika wymaga przełamania stereotypów – to nie czas spędzony nad pracą ma się liczyć a efekty.
Zadaniowy czas pracy, czyli brak rozliczania godzin, a w zamian za to rozliczanie jej efektów, to podstawa telepracy, zgodna z zapisami kodeksu pracy. Jednak nie wszyscy pracodawcy są w stanie poradzić sobie z formalizacją rozliczania zadań ze względu na niedoskonałe przepisy. Według Zbigniewa Stanika zadaniowy czas pracy powinien zostać lepiej zdefiniowany, a pracodawcy powinni mieć możliwość legalnego zatrudnienia telepracownika na umowę na czas określony krótszy niż pół roku.
Źródło: „Gazeta Prawna”