Monika Sajkowska: W ciągu 20 lat dwukrotnie wzrósł odsetek Polaków, którzy mówią „Nie wolno bić dzieci” [film]
19 listopada tysiące budynków w całej Polsce zostanie podświetlonych na czerwono. W ten symboliczny sposób, w Międzynarodowy Dzień Przeciwdziałania Przemocy wobec Dzieci, zakończy się tegoroczna kampania Dzieciństwo Mocy bez Przemocy. Czy wiemy, że w Polsce jest zakaz bicia dzieci? Jak reagować, gdy widzimy przemoc wobec dziecka? Miedzy innymi o tym rozmawiamy z Moniką Sajkowską z Fundacji Dajemy Dzieciom Silę.
Czego dowiesz się z rozmowy?
- Jak rozpoznać, że dziecko jest jest ofiarą przemocy?
- Jak zareagować, gdy mamy podejrzenie lub pewność, że dziecko jest krzywdzone?
- Jak społeczność lokalna może przeciwdziałać przemocy wobec dzieci?
- Co to jest dzieciństwo mocy?
OBEJRZYJ
Przejdź do wybranego fragmentu rozmowy
00:00 - 00:29 Powitanie i przedstawienie gościni
00:36 - 07:17 Wyniki badań: coraz mniej osób w Polsce uznaje bicie dzieci za metodę wychowawczą
07:32 - 16:11 Dlaczego nie reagujemy na przemoc wobec dzieci?
16:18 - 21:47 Czego możemy oczekiwać od służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo dzieci?
22:07 - 25:09 Standardy ochrony dzieci służą ich bezpieczeństwu
25:36 - 28:33 Jak rozpoznać, że dziecko jest jest ofiarą przemocy?
28:40 - 30:36 Jak zareagować, gdy mamy podejrzenie lub pewność, że dziecko jest krzywdzone?
30:48 - 34:45 Jak społeczność lokalna może przeciwdziałać przemocy wobec dzieci?
35:06 - 44:05 Co to jest dzieciństwo mocy i jak je wspierać?
PRZECZYTAJ
Magda Dobranowska-Wittels, ngo.pl: – Jedna trzecia Polek i Polaków dopuszcza stosowanie kar fizycznych wobec dzieci, a aż 80% z nas akceptuje krzyk jako metodę dyscyplinującą. Tak wynika z najnowszego badania Barometr postaw wobec krzywdzenia dzieci przeprowadzonego przez Ipsos Polska i Fundację Dajemy Dzieciom Siłę. O tym, co oznaczają te dane dla nas jako społeczeństwa, a szczególnie dla dzieci, porozmawiam dzisiaj z Moniką Sajkowską z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Dzień dobry. Cieszę się, że przyjęłaś nasze zaproszenie.
Monika Sajkowska, Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę: –Dzień dobry.
Jedna trzecia Polek i Polaków dopuszcza stosowanie kar fizycznych wobec dzieci. To się wydaje nadal dużo, jednak Wasze badania, które robicie cyklicznie już od ponad 20 lat, pokazują, że jest to trend malejący. Osób, które bicie dzieci uważają za normalną metodę wychowawczą, jest wśród nas coraz mniej. 20 lat temu jedynie jedna trzecia uważała, że wobec dzieci nigdy nie należy stosować kar fizycznych. Zmiana postaw społecznych wymaga mnóstwo pracy i czasu. Tutaj widać efekty. Czujecie z tego satysfakcję?
– I tak i nie. Oczywiście,
jeśli w ciągu dwóch dekad dwukrotnie wzrósł odsetek dorosłych Polaków, którzy mówią „Nie wolno bić dzieci”, to jest komunikat o ważnej zmianie społecznej. Jednak w dalszym ciągu jedna trzecia polskiego społeczeństwa usprawiedliwia bicie dzieci.
Zmiany postaw społecznych są powolnym procesem. Szczególnie dotyczy to ugruntowanych przekonań, które wpisane były w definicję roli rodzica przez lata, a nawet wieki. Czy ta zmiana postępuje wystarczająco szybko? Czy robimy wystarczająco dużo, żeby ten słupek niezgody na stosowanie kar fizycznych wobec dzieci rósł? Na pewno są kraje, w których udało się taką zmianę postaw poprowadzić szybciej, dzięki różnym działaniom, które nie były wyłącznie oddolnymi inicjatywami, jak to u nas na ogół się dzieje.
W Szwecji, gdy zakaz bicia dzieci został wprowadzony w 1976 roku, za tą zmianą prawa szły wielkie akcje publiczne, bardzo skuteczne w docieraniu do rodziców i opiekunów, z przekazem o szkodliwości stosowania kar fizycznych. To był jeszcze czas, kiedy mleczarze donosili mleko pod drzwi mieszkań. Niektórzy z nas to pamiętają, w Polsce też tak było. Szwedzi wraz z butelką mleka dostarczali do każdego domu ulotkę o z informacjami o tym, dlaczego nie bić dzieci i co jest alternatywą. W ten sposób dotarli do rodziców z ponad 4 milionami ulotek.
To było jedno z wielu działań, które zostały wtedy podjęte, żeby wytłumaczyć, dlaczego zmieniane jest prawo. Prawo edukuje, ale działania edukacyjne muszą być głębsze, muszą docierać do rodziców. Takie akcje prowadził szwedzki rząd. Były bardzo skuteczne: w ciągu kilkunastu lat z 15% do 85% wzrósł odsetek niezgody na bicie dzieci.
Wyniki naszego Barometru postaw 2024 cieszą. Cieszy ten spadek przyzwolenia na bicie dzieci. Cieszy to, że mamy na to wpływ. Celem naszych działań jest, by ta krzywa niezgody na bicie dzieci rosła.
Po wprowadzeniu w Polsce przepisów zakazujących bicia dzieci, świadomość, że tego nie można robić także wzrosła, ale rozumiem, że to się dzieje zbyt wolno waszym zdaniem?
–
Ciągle blisko jedna trzecia Polaków i Polek nie wie, że obowiązuje prawny zakaz bicia dzieci.
To zła wiadomość, bo wśród tych, którzy wiedzą o zakazie, niezgoda na kary fizyczne jest blisko 10 punktów procentowych większa niż w wśród tych, którzy nie wiedzą. Prawo na pewno z jednej strony edukuje, z drugiej – wyznacza granice. Nie łamiemy zakazów, bo obawiamy się konsekwencji prawnych. Wyniki badań pokazują zatem, że edukacja społeczna na temat przemocy powinna dotyczyć również stanu prawnego.
W badaniach, które zaprezentowaliście, zatrzymały mnie szczególnie dane mówiące o tym, że co piąty Polak i Polka byli świadkami stosowania kart fizycznych. Trzy czwarte widziało, jak ktoś krzyczał na dziecko bądź je obrażał. I prawie 30% z nas nie zareagowało na tę przemoc fizyczną, a ponad 40% na krzyk. Najczęściej podawana przyczyna jest taka, że nie należy interweniować, ponieważ o sposobach wychowania dziecka powinni zdecydować rodzice. Jak wesprzeć takie osoby, co powiedzieć tym, którzy z tego powodu nie interweniują?
– Rzeczywiście,
odsetek respondentów, którzy nie zareagowali na przemoc jest znaczący, ale jednocześnie ok. 40% badanych deklaruje, że podjęli reakcję w sytuacjach bicia, poniżenia i krzyku na dziecko. Nie mamy wystarczających danych empirycznych, żeby to potwierdzić, ale z perspektywy fundacyjnych doświadczeń widać, że rośnie społeczna gotowość i umiejętność podejmowania reakcji w takich sytuacjach.
Reagowanie na krzywdzenie dzieci często wydaje się trudne. Obawiamy się, że ingerujemy w to, co powinno być decyzją rodzica. Czy nie spotka nas w związku z tą reakcją coś przykrego? Czy sytuacja dziecka się nie pogorszy, kiedy zareagujemy. Musimy poradzić sobie z tymi lękami, które blokują reagowanie.
Jak reagować? To zależy. Jeśli sytuacja zagraża życia, czy zdrowiu dziecka, to musimy zareagować natychmiast: zadzwonić pod 112 czy 997, podjąć natychmiastową interwencję, żeby chronić dziecko.
Algorytmy interwencji w innych sytuacjach są różne, bo przemoc wobec dzieci nie jest jednorodnym zjawiskiem. Wykorzystywanie seksualne dziecka zawsze jest przestępstwem, więc zgłaszamy je na policję lub do prokuratury. Przemoc w rodzinie zgłaszamy na policję, do ośrodka pomocy społecznej lub zawiadamiamy sąd rodzinny – ma to zapewnić interwencję, wsparcie i uruchomić proces wglądu w sytuację dziecka w rodzinie.
W instytucjach, w których przebywają dzieci – w tym w placówkach oświatowych – od 15 sierpnia tego roku obowiązują standardy ochrony małoletnich. Centralnym elementem tych standardów jest procedura reagowania na podejrzenia, że dziecko doświadcza przemocy w placówce, ale również w rodzinie. Zawiadomienie placówki powinno uruchomić tę procedurę. Tam są ludzie, którzy wiedzą, co zrobić, my często nie znamy systemu ochrony dzieci.
Zareagowanie – telefon, zgłoszenie – to nasz obowiązek obywatelski. Oddajemy w ten sposób sprawę w ręce odpowiednich instytucji i specjalistów. To jest ten ważny krok, który musimy potrafić zrobić, gdy bezpieczeństwo dziecka jest zagrożone.
Co zrobić, kiedy jesteśmy świadkami karcenia dzieci? Widzimy na przykład rodzica, który szarpie dziecko w sklepie, wyzywa je, krzyczy, daje mu klapsa. Dzieje się coś trudnego, być może także dla tego rodzica, który jest przeciążony, zestresowany, jego negatywne emocje mają wpływ na to, jak się zachowuje. Może po prostu nie ma świadomości, że krzywdzi dziecko? Świadkom takich sytuacji rekomendujemy osobistą interwencję. Już samo zakomunikowanie rodzicowi, że widzimy tę sytuację, może ostudzić jego emocje, dać poczucie, że jest obserwowany. Możemy zapytać rodzica, czy dzieje się coś złego, czy można jakoś pomóc. To również zatrzymuje krzywdzenie, może uruchamiać refleksję rodzica, ale też być realnym wsparciem. Powiedzenie, np.: "Też miałam, miałem takie doświadczenia jako matka, ojciec, musiałam wtedy poszukać pomocy" może pomóc w osobistym kontakcie z krzywdzącym rodzicem. Nie rekomendujemy oceniania, krytykowania i oskarżenia. Ale jedocześnie trzeba nazwać rzeczy po imieniu. Nie wolno bić dzieci, to nie podlega dyskusji.
Chciałam zapytać Cię o stosunek do służb, które powinniśmy zawiadomić. Z jednej strony, to też wynika z Waszych badań, oczekujemy reakcji ze strony służb publicznych, wsparcia dla rodziny, w której dzieci są zaniedbywane lub doświadczają przemocy. Odczytuję to jako zrzucenie z siebie takiej osobistej odpowiedzialności za dobrostan dzieci. Bo jedocześnie, w mediach te służby, nie mają dobrej prasy. Często niestety historie, które są opisywane przez media, pokazują ośrodki pomocy społecznej czy jakiekolwiek inne instytucje w takim kontekście, że albo nie do końca rozpoznały sytuację, zbagatelizowały ją, albo też nadmiernie zareagowały.
– Jeśli chodzi o działania służb, jest wiele problemów i wyzwań, ale z pewnością rozwiązanie nie polega na tym, że my jako obywatele weźmiemy odpowiedzialność za to, że dzieci w Polsce są bezpieczne. To jest po prostu niemożliwe. Interwencja to o złożony proces – diagnozy, działań prawnych i wsparcia rodziny. Służby muszą się włączyć w tę interwencję, by była skuteczna. Musimy pracować nad kompetencjami i wrażliwością osób, które przyjmują zgłoszenia i mają kontakt z rodziną, ale też nad systemowymi rozwiązaniami.
Idealną wizją naszej fundacji jest społeczeństwo, w którym każde zachowanie krzywdzące dziecko jest zauważane i zostaje podjęta skuteczna interwencja.
Co zrobić, żeby zbliżać się do tej wizji? W wielu krajach elementem systemu są służby ochrony dzieci. Na ogół jest to sektor służb społecznych, który działa na bazie określonych algorytmów reagowania – docierania do rodziny, sprawdzania zgłoszeń, konsekwentnego interweniowania zgodnie z jasnymi procedurami. Lobbujemy na rzecz tego, żeby takie rozwiązanie wprowadzić też w Polsce.
Odpowiadając na Twoje pytanie – oczekiwanie respondentów naszych badań, że służby publiczne zareagują, gdy krzywdzone jest dziecko, to oczekiwanie, że żyjemy w kraju, w którym rządzący skutecznie realizują, to za co są odpowiedzialni. Dziś wymaga to jeszcze działań rzeczniczych, rozwiązań legislacyjnych, edukacji i wdrożeń.
Rozumiem, że takim elementem edukacyjnym, ale też wdrażania konkretnych rozwiązań są standardy ochrony dzieci, które od niedawna nas obowiązują i wzbudzają wiele emocji i kontrowersji. Słyszę też, co mówią rodzice kolegów i koleżanek moich dzieci ze szkoły, gdy trzeba biegać po zaświadczenia o niekaralności. Wydaje się, że przy wprowadzaniu tych przepisów zabrakło właśnie szerokiej akcji edukacyjnej, żeby wytłumaczyć po co ten trud cały i czemu to ma służyć.
– Wprowadzenie standardów to duża zmiana, która wymaga przygotowania i być może nie było ono wystarczające. Ale zmiana to też uczenie się w trakcie jej wdrażania, weryfikowanie wprowadzonych rozwiązań.
Standardy ochrony dzieci wchodzą w życie w określonym momencie, ale ciągle jeszcze w naszym społeczeństwie nie jest ugruntowana kultura ochrony dzieci. Koncentrujemy się na utrudnieniach, a nie zastanawiamy się, jakiej wartości to wszystko służy.
Nie buntujemy się, gdy na lotnisku sprawdzają nasze dokumenty, stoimy w kolejkach do kontroli bagażu, itd. To też uderza w nasz komfort, czas, prywatność, ale wiemy, że te utrudnienia chronią ważną wartością, jaką jest nasze bezpieczeństwo. Wszyscy godzimy się na to, że ta wartość jest nadrzędna. Gdybyśmy tak myśleli o dziecku i jego bezpieczeństwie, to zobaczylibyśmy, że te drobne w końcu inwestycje typu sprawdzanie w rejestrach, czemuś służą. Naprawdę są ludzie, którzy krzywdzą dzieci. To ważne, żebyśmy wszyscy, w szczególności instytucje, które biorą odpowiedzialność za opiekę nad dzieckiem, czuwali nad tym, żeby takie osoby nie miały dostępu do dzieci.
Rozmawiamy do tej pory o takich sytuacjach, kiedy jesteśmy świadkami tej przemocy fizycznej czy werbalnej, czyli widzimy, że ktoś bije dziecko, szarpie je, popycham, czy krzyczy na nie i je obraża. Czasami jednak nie widać tego bezpośredniego ataku, a dziecko cierpi. Jak poznać, że dziecko jest ofiarą przemocy?
– Są specyficzne symptomy przemocy – siniaki, zadrapania, fizyczne ślady po tym, że dziecko jest skrzywdzone. Jednak większość symptomów krzywdzenia dzieci jest niespecyficzna. Ich rozpoznanie wymaga od nas uważności i bycia w kontakcie z dzieckiem. Konsekwencją przemocy mogą być nagłe zmiany w funkcjonowaniu dziecka. Staje się wycofane albo nagle zaczyna być agresywne. Przestaje się uczyć. Zaczyna mieć problemy ze snem, moczy się nocy, lękowo reaguje na jakieś sytuacje.
Gdy pojawia się zmiana, której przyczyny nie rozumiemy, nie zawsze jest konsekwencją doświadczenia przemocy, ale zawsze wymaga naszego zainteresowania. Sprawdzenia hipotezy, że dziecko doświadcza czegoś trudnego, jakiejś formy przemocy, czy w rodzinie, czy ze strony innych osób lub przemocy rówieśniczej.
W jaki sposób czynnie zareagować? Jak się powinna zachować osoba, która ma jakieś podejrzenie albo może i pewność, że dziecko jest krzywdzone?
– Przede wszystkim rozmawiajmy z dzieckiem. Pytajmy o sprawy, które nas niepokoją. Oczywiście nie chodzi o odpytywanie co tydzień, czy ktoś skrzywdził cię w szkole, ale kiedy razem czytamy książki, oglądamy filmy, chodzimy na spacery, często jesteśmy w sytuacjach, które mogą być punktem wyjścia do rozmowy o tym, czego doświadczyło dziecko.
Ważna jest nasza uważność na to, jak dziecko reaguje na różne sytuacje. W czasie przygotowań do kampanii Dzieciństwo bez Przemocy, współpracująca z nami graficzka opracowywała slajdy z wynikami badań. Jeden z nich pokazywał, że 66% nastolatków doświadcza przemocy rówieśniczej. Jej dziecko, które zza ramienia mamy spojrzało na ekran jej laptopa, powiedziało: „O, to jest właśnie to, czego ja doświadczam w szkole”. To dziecko chciało o tym opowiedzieć, ale potrzebny był impuls, który to uruchomił. Tym impulsem akurat były wyniki badań z diagnozy przemocy wobec dzieci, ale oczywiście to może być wszystko: scena za oknem, wątek z filmu. Obserwujmy te reakcje, pytajmy.
Rozmawiamy o sytuacji, kiedy przemocy doświadcza nasze dziecko, może w środowisku, w którym przebywa, ale często ta przemoc też jest w domu. W jaki sposób społeczność lokalna może się uwrażliwić na takie sytuacje, potrafić je dostrzec i zareagować?
– Bardzo dużo jest w tym obszarze do zrobienia dla organizacji pozarządowych, ale też dla instytucji, które działają w lokalnej społeczności. Ważne jest informowanie ludzi o tym, jak zareagować na przemoc wobec dziecka i jak szukać pomocy. To może mieć bardzo różną formę, np. ulotki czy wlepki z numerem telefonu zaufania dla dzieci na każdej klatce schodowej. Wsparcie sąsiedzkie, reakcja na przemoc za ścianą, jest często indywidualną decyzją, ale też przykładem dla innych.
Bardzo lubię scenę z serialu Nieobojętni, który dotyczy reagowania na podejrzenia, że dziecko jest krzywdzone. Sąsiad, słysząc ciągle za ścianą krzyki dziecka, wzywa policję. Policja wchodzi do mieszkania, gdzie to się dzieje i okazuje się, że dziewczynka poddawana jest bolesnej rehabilitacji. Krzyczy z bólu, nie ma mowy o przemocy. Ojciec, którego dotyczyły podejrzenia, jest trochę zły, ale potem, kiedy spotyka na parkingu sąsiada, który zadzwonił po policję, dziękuję mu za to, że był wrażliwy, że nie był obojętny, że zrobił coś ważnego.
Zobacz film:
To kluczowe, żebyśmy potrafili zobaczyć interwencję nie jako atak, ale jako obywatelskie działanie związane z tym, że komuś dzieje się krzywda. Jeśli reakcja okaże się nadmiarowa, to dobra wiadomość - dziecko jest bezpieczne. Ale jeśli jej nie podejmiemy, to być może stracimy szansę na uniknięcie tragedii.
Hasło Waszej kampanii brzmi Wspieraj dzieciństwo mocy bez przemocy. Na czym może polegać budowanie tej mocy?
– Budowanie dzieciństwa mocy to jest wyzwanie dla nas wszystkich. Nawiązując jeszcze do działań w społecznościach lokalnych, powiem, że one również mogą budować dzieciństwo mocy poprzez różnego rodzaju inicjatywy adresowane do rodzin, promujące pozytywne wzorce relacji rodzic-dziecko. Mogą stwarzać okazje, aby rodzice i dzieci brali udział w różnych wspólnych aktywnościach, a także tworzyć przestrzeń dla twórczych, integrujących aktywności dzieci.
Moje lokalne stowarzyszenie Jeden Muranów organizuje raz w roku Smoczą Paradę. Dzieci przebierają się za smoki i paradują ulicami Muranowa. Z czym się to wiąże? Otóż, najpierw dzieci przygotowują razem z rodzicami kostiumy, decydują, jakie, mają być. Potem idą razem z rodzicami w słoneczny bądź nawet deszczowy, majowy dzień, żeby spotkać się z innymi, razem maszerować, uczestniczyć w radosnym i integrującym marszu. Takie wydarzenia budują dzieciństwo mocy. Dziecko jest widziane, rozumiane, wspierane, buduje bezpieczne relacje z innymi ludźmi. Jest sprawcze, dostaje pozytywne wzmocnienia, jest dumne.
Kilka miesięcy temu przeprowadzałam rozmowę z Olą Malinowską z Forum Darczyńców o ich programie klimatycznym, w którym dążą do tego, aby w każdej organizacji – nawet takiej, która nie zajmuje się zmianami klimatu, nie ma tego w swojej misji – wpisać w DNA myślenie o tym, w jaki sposób ta konkretna organizacja wpływa na klimat i co może zrobić, żeby ten wpływ był jak najmniejszy albo pozytywny. Czy organizacjom, które nie zajmują się działaniami z dziećmi, czy dla dzieci, można dać jakieś wskazówki, aby miały świadomość potrzeby budowania takiej mocy w dzieciach, bo to przecież są też nasi przyszli działacze, czy działaczki, odbiorcy, odbiorczynie naszych działań adresowanych już do dorosłych.
– To, o co teraz pytasz jest ideą kampanii Dzieciństwa bez Przemocy, którą realizujemy w tym roku po raz pierwszy, ale zakładamy, że to będzie cykliczna akcja. Każdego roku jesienią będziemy zapraszać wszystkie podmioty, nie tylko te, które pracują na rzecz dzieci czy z dziećmi, do włączenia się do tej akcji.
Każda organizacja czy instytucja sama decyduje, w jaki sposób chce to zrobić. Przygotowaliśmy szereg rekomendacji, narzędzi, które mogą temu służyć. To są scenariusze spotkań edukacyjnych z rodzicami, lekcji z dziećmi, spotkań rady pedagogicznej, eventów lokalnych. Wystarczy wejść na stronę Dzieciństwo bez Przemocy i skorzystać z gotowych instrukcji.
Zaproszenie do włączenie się do kampanii adresujemy też do firm. Mówimy: "Zaproście swoich pracowników, żeby przeszli przez e-learning dotyczący reagowania na przemoc wobec dzieci. Zorganizujcie spotkanie z ekspertem dla swoich pracowników o tym, jak edukować dzieci na temat bezpieczeństwa, jak chronić dzieci przed przemocą".
Zachęcamy także do symbolicznych działań. Kampania ma swój finał 19 listopada, w Międzynarodowy Dzień Przeciwdziałania Przemocy wobec Dzieci.
Zapraszamy wszystkich tego dnia do podświetlenia swoich siedzib, budynków na czerwono. To symboliczny znak, że jesteśmy po stronie dziecka, po stronie bezpieczeństwa, że jesteśmy przeciwko przemocy wobec dzieci.
Można bagatelizować takie symbole, ale ja bardzo w nie wierzę. I widzę też, jak szeroki jest odzew na zaproszenie do udziału w kampanii, jak ludzie bardzo potrzebują wspólnego działania. Już ponad 6 tysięcy podmiotów w całej Polsce zarejestrowało się na stronie www.dziecinstowbezprzemocy.pl , a w działania włączyło się znacznie więcej. Jeżdżę po Polsce w związku z kampanią i widzę, jak rezonuje hasło Wspieraj dzieciństwo mocy bez przemocy.
Może się wydawać, że takie bazowe przekazy –przemoc jest zła, nie można bić dzieci – są oczywiste, że wszyscy to wiedzą. Ale prawda jest taka, że nie wszyscy. Nie wszyscy wiedzą, czym w ogóle jest przemoc. Czerwone podświetlenie ściany naszego przedszkola, szkoły, ale też Stadionu Narodowego, Sejmu, Pałacu Kultury czy innych ważnych obiektów w naszych miastach i wsiach to moment, kiedy możemy poczuć się wszyscy razem w tym, co pozornie oczywiste, ale jednak ciągle powinno wybrzmiewać.
Kampania Dzieciństwo bez Przemocy organizowana jest przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę i organizacje z Krajowej Koalicji na rzecz Ochrony Dzieci, które koordynują lokalne działania kampanijne na terenie swoich województw, powiatów, miast i gmin.
Koalicja została powołana do życia 9 października 2023 roku w celu:
- doskonalenia systemu ochrony dzieci w Polsce przez wspólne działania rzecznicze,
- mobilizacji i edukacji społecznej w zakresie ochrony dzieci przed przemocą przez wspólne akcje edukacyjne,
- rozwoju instytucjonalnego i kompetencyjnego organizacji członkowskich w zakresie ochrony dzieci,
- wypracowywania standardów działań na rzecz ochrony dzieci,
- wymiany informacji i doświadczeń.
Obecnie w skład Krajowej Koalicji na Rzecz Ochrony Dzieci wchodzi 20 organizacji członkowskich:
- Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę
- Fundacja Sempre a Frente
- Fundacja Słonie na Balkonie
- Stowarzyszenie Moc Wsparcia
- Fundacja na Rzecz Psychoprofilaktyki Społecznej PRO-FIL
- Stowarzyszenie dla Dzieci i Młodzieży SZANSA
- Fundacja NON LICET Pomoc Ofiarom Przemocy w Rodzinie
- Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA Oddział Białostocki
- Fundacja Dziecko w Centrum
- Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom i Rodzinie Arka
- Grudziądzkie Towarzystwo Pomocy Dziecku i Rodzinie Homini
- Komitet Ochrony Praw Dziecka
- PSAR - Podkarpackie Stowarzyszenie dla Aktywnych Rodzin
- Częstochowskie Stowarzyszenie ETOH
- Niebieska Linia IPZ
- Fundacja Mały Duży Człowiek
- Fundacja Polki Mogą Wszystko
- Fundacja Wielkie Serce
- Fundacja To ja - Dziecko im. Kamilka Mrozka z Częstochowy
- Fundacja Adopcyjni, Łodź
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.