Młodzi warszawiacy chcą jechać na Majdan pomagać walczącym
Choć w Kijowie ludzie giną od kul, zgłaszają się ochotnicy gotowi tam jechać, by pomagać walczącym. Inni oferują, że przewiozą potrzebne rzeczy swoimi samochodami. Na razie jednak wyjazdy wolontariuszy zostały wstrzymane.
- Od dawna interesuję się sprawami Wschodu. Bardzo dobrze znam rosyjski, znam też prawo Unii Europejskiej. Uważam, że moja wiedza może się przydać Ukraińcom. Chcę pomóc - tak Mateusz Dobrok, doktorant polonistyki, tłumaczy, dlaczego teraz chciałby jechać do Kijowa.
Agnieszka Kleczyk, studentka dokumentalistyki, już wcześniej myślała o wyjeździe. Jak twierdzi, jest świadoma tego, co się tam dzieje, ale czeka tylko na sygnał, że może wyruszyć. - Kieruje mną jakiś obowiązek przekazywania informacji o tym, co się w Kijowie dzieje. Oni potrzebują rąk do pomocy. Ukończyłam wiele szkoleń medycznych. Mogę pomagać przy opatrywaniu rannych - mówi.
Zarówno Mateusz, jak i Agnieszka zgłosili się do Fundacji Otwarty Dialog, która od początku roku wysyła do Kijowa obserwatorów i wolontariuszy, niosących różnoraką pomoc. Gdy pod koniec stycznia w "Gazecie Stołecznej" napisaliśmy, że fundacja poszukuje kolejnych chętnych do wyjazdu na Ukrainę, zgłosiły się do niej dziesiątki głównie młodych ludzi.
W ostatnich dniach, gdy sytuacja stała się tam niezwykle dramatyczna, telefony w fundacji nie milkną, a skrzynki mailowe zasypywane są kolejnymi zgłoszeniami. - To już nie są dziesiątki, ale setki telefonów i maili - mówi Tomasz Czuwara, rzecznik fundacji. - Telefon dzwoni bez przerwy. To niesamowite, ale najwięcej telefonów jest od tych, którzy chcieliby jak najszybciej, najlepiej następnego dnia, dostać się do Kijowa.
Dzwoniący mówią też, że chcieliby pomagać własnymi rękami. Nie pada słowo "walczyć", ale pracownicy fundacji mówią, że z rozmów wynika, iż wśród ich rozmówców są i tacy, którzy chcieliby pomagać uczestnikom Majdanu w walce na barykadach.
- Zadzwonił też pewien człowiek, który zgłosił się do przewozu różnych rzeczy swoim samochodem. Mamy telefony od prawników deklarujących pomoc w wypadku, gdyby zgłaszali się do nas Ukraińcy, chcący skarżyć swoje władze przed trybunałem w Strasburgu - opowiada Tomasz Czuwara.
Wyjechać do Kijowa chcą też ratownicy gotowi dołączyć do służb medycznych Majdanu. - Wszystkie te zgłoszenia rejestrujemy. Spisujemy kompetencje dzwoniących. W przypadku ustabilizowania się sytuacji na Ukrainie, jesteśmy gotowi wysłać tam kolejną grupę wolontariuszy - mówi Tomasz Czuwara.
Na razie w związku z walkami toczącymi się w Kijowie władze fundacji podjęły decyzję, że zaplanowany na najbliższy weekend wyjazd kolejnej, szóstej już grupy zostaje odwołany.
Teraz pracowników fundacji zaprząta kwestia sprowadzenia do kraju obecnych już w Kijowie 19 wysłanych tam wcześniej wolontariuszy. Od wtorku, gdy w stolicy Ukrainy rozgorzały ostre walki, przebywają w wynajętym mieszkaniu. Nie opuszczają go. Ośmiu wolontariuszy ma niebawem wrócić do Polski. Ustalany jest dokładny termin i środek transportu, którym przedostaną się przez granicę. - Jesteśmy w stałym kontakcie z polskim konsulem w Kijowie i wspólnie tworzymy plan bezpiecznego powrotu naszych kolegów - informuje Tomasz Czuwara.
Źródło: warszawa.gazeta.pl