MKiŚ pominęło organizacje społeczne podczas ustalania zmian na trasie do Morskiego Oka
Fundacja Viva! alarmuje, że porozumienie o przyszłości transportu na trasie do Morskiego Oka zostało opracowane bez udziału strony społecznej. „Dowiedziałyśmy się o niej z mediów” – podkreślają aktywistki fundacji i dodają, że opracowane rozwiązanie nie jest dobre dla koni. Postulat likwidacji transportu konnego do Morskiego Oka popiera 68% Polek i Polaków.
Wczoraj podczas konferencji prasowej ministra Paulina Hennig-Kloska, szefowa Ministerstwa Klimatu i Środowiska ogłosiła, że konie na trasie do Morskiego Oka zostają.
„Jeszcze latem ubiegłego roku ministerstwo twierdziło, że będzie dążyło do likwidacji transportu konnego do Morskiego Oka” – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva!.
„Teraz z prasy dowiedzieliśmy się, że konie zostają i to park narodowy będzie organizatorem tego transportu w korelacji z transportem elektrycznym. Pominięto nas jako stronę społeczną w pracy nad zmianami, choć przed wyborami obecna koalicja rządząca obiecywała, że głos społeczny wróci do debaty publicznej i będzie wysłuchany” – dodaje.
Podczas konferencji ministry, dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego, starosty tatrzańskiego oraz furmanów ogłoszono, że konie będą pracowały na skróconej trasie od Palenicy Białczańskiej do Wodogrzmotów Mickiewicza. Na Wodogrzmotach turyści będą się mogli przesiąść do elektrycznych busów. Bilet na transport będzie sprzedawał park razem z biletem wstępu w Tatry i to on będzie się rozliczał z fiakrami. Zgodnie z zapowiedziami konie mają ciągnąć mniejsze pojazdy.
„Nie wiadomo jak duże i ciężkie mają być te pojazdy” – tłumaczy mecenas Katarzyna Topczewska, adwokatka Fundacji Viva!.
„To, że ustalenia te zapadły bez uzgodnień ze stroną społeczną budzi nasz głęboki niepokój. Odcinek trasy, który mają pokonywać konie jest jednym z tych, które charakteryzują się stromym podjazdem, na którym dochodzi do znanych przeciążeń nie tylko podczas drogi do góry, ale także podczas zjazdu. Pozostawienie koni na tej stromej asfaltowej trasie będzie powodowało szybką eksploatację koni, a brak udziału organizacji ochrony zwierząt w negocjacjach jest dla nas sygnałem, że dobro koni nie jest tu najważniejsze” – tłumaczy.
Zgodnie z raportem Vivy! w latach 2012-2022 ponad 60% koni wycofanych z pracy na trasie do Morskiego Oka Trafiło do rzeźni. Pracowały na tej trasie średnio 3 lata i były zabijane na mięso średnio w wieku 8 lat. Tak szybka eksploatacja jest w opinii fundacji najbardziej czytelnym dowodem na to, że praca na tej trasie nie służy koniom. Podczas prac okrągłego stołu nad przyszłością transportu konnego do Morskiego Oka w maju 2024 roku specjaliści podkreślali, że tak stroma i asfaltowa trasa niszczy układ ruchu koni i nie da się jej uformować tak, by temu zapobiec.
Podczas prac nad zmianami bez strony społecznej pominięto też kwestię cierpienia koni podczas pracy na zatłoczonej trasie. Podczas spotkania okrągłego stołu zoopsycholog, prof. Marcin Urbaniak wskazywał, że od lat dyskusja o losie koni z Morskiego Oka koncentruje się na wydolności, przeciążeniach i zdrowiu fizycznym. Natomiast całkowicie pomijany jest wpływ pracy o takim natężeniu i w takim miejscu na psychikę tych zwierząt. Kilka tygodni później do ministerstwa klimatu i środowiska, tatrzańskiego Parku Narodowego i Fundacji Viva! wpłynęła obszerna opinia na temat wpływu pracy koni z Morskiego Oka na ich psychikę. I rzuca ona całkiem nowe światło na postulat likwidacji transportu konnego do Morskiego Oka.
Profesor sformułował w niej kategoryczny wniosek, że konie na trasie do Morskiego Oka nie powinny pracować, a pomijanie argumentów behawioralnych jest w XXI wieku niedopuszczalne: „Realia eksploatacji na trasie do Morskiego Oka ufundowane są na anachronicznym i błędnym pojęciu dobrostanu, które brało pod uwagę jedynie fizjologiczne parametry, charakteryzujące rzekomy stan zdrowia zwierzęcia. Współczesna wiedza hipologiczna nie może wybiórczo korzystać z pewnych obszarów medycyny weterynaryjnej, pomijając zagadnienia etologii poznawczej, neurobiologii afektywnej czy zoopsychologii zwierząt gospodarskich. Podobnie biznes turystyczny w XXI wieku, w dobie rozwiniętej świadomości moralnej i wrażliwości społecznej, nie może bazować na skrajnie przedmiotowej eksploatacji danego gatunku zwierzęcia, gdy istnieją wygodne, ekologiczne i dochodowe alternatywy”.
Viva! podkreśla, że spięcie transportu konnego z elektrycznym spowoduje po raz kolejny brak alternatywy. „Ci, którzy będą chcieli pojechać, wybiorą konie, bo nie będą chcieli przejść tych dwóch kilometrów, by wsiąść do busa” – mówi Anna Plaszczyk.
„Liczyliśmy na to, że busy będą alternatywą dla koni i że turyści będą mogli głosować portfelem. Że wybiorą transport etyczny, niepowodujący cierpienia zwierząt, ale też szybszy i wygodniejszy. I w ten sposób transport konny w naturalny sposób zniknie z krajobrazu Tatr. Tymczasem dostaliśmy spięte ze sobą usługi które odbierają turystom wybór” – tłumaczy.
Z porównania wyników badań z ostatnich lat wynika, że „zdjęcie z wozu 2 osób dorosłych i 2 dzieci” decyzją okrągłego stołu z 17 maja 2024 roku nie wpłynęło na zmianę parametrów wysiłkowych i spoczynkowych u badanych koni. Badania z 2024 roku wciąż pokazują, że konie na trasie do Morskiego Oka pracują w przeciążeniu. Nie powinno to dziwić. Przeciążenie na trasie przy 12 osobach dorosłych, wyliczone bez ubrań, bagaży i dodatkowych dzieci, wynosiło około 1 tonę. Obniżenie liczby pasażerów o dwoje dorosłych obniża przeciążenie średnio o 140-180 kg, ale wciąż pozostaje ono na bardzo wysokim poziomie, a na stromych podjazdach wciąż może sięgać nawet 300% możliwości zwierząt. Przeciążenie podczas drogi w dół nigdy nie zostało obliczone, ale specjaliści twierdzą, że jest wyższe niż podczas drogi do góry, bo konie muszą wyhamowywać pojazd siłą mięśni.
Fundacja Viva! zapowiada, że nie zrezygnuje z walki o likwidację transportu konnego do Morskiego Oka. Taki postulat, zgodnie z badaniami opinii publicznej popiera 68% Polek i Polaków.
Źródło: Międzynarodowy Ruch na rzecz Zwierząt - Viva