Ministerstwo Kultury zapłaci za ślepe wykonywanie interesów branży wydobycia węgla brunatnego w Turowie
Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA zaskarżyło bezczynność organów ochrony kultury oraz zaskarżyło postanowienia organów do sądu administracyjnego. Co ciekawe, Konserwator jeszcze niedawno zapewniał, że obejmie ochroną zabytki w Opolnie-Zdroju – miejscowości położonej na skraju odkrywki węgla brunatnego Turów, po czym diametralnie zmienił zdanie. Stwierdził, że zabytki te stoją na złożach węgla i nie zasługują na ochronę.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w kilkunastu orzeczeniach stwierdził bezczynność Ministra z rażącym naruszeniem prawa, a na mocy części tych orzeczeń obciążył organ grzywną (część orzeczeń nieprawomocna). Ministerstwo i Konserwator zapłacą teraz za własną bezczynność.
Niestety, z każdym dniem uzdrowiskowe wille, stare łaźnie borowinowe, domy przysłupowe coraz poważniej niszczeją. Szansa na wykorzystanie zasobów kultury w nieuchronnej transformacji regionu – na rzecz nowych inwestycji w ochronę cennych zasobów kultury łużyckiej, na miejsca pracy, rozwój turystyki, tego niegdyś najbogatszego regionu w Polsce, wydaje się być coraz mniejsza.
Region Bogatyni stoi nie tylko na krawędzi odkrywki węgla brunatnego, ale też na progu transformacji energetycznej. Władze PiS, wraz z koncernem PGE, pozbawiły region około miliarda zł unijnych środków z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, a teraz do degradacji regionu doprowadza Dolnośląski Konserwator Zabytków (DWKZ) oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W końcu zapadł wyrok, który nakazuje organom kultury zapłacić za bezczynność.
Dr Hanna Schudy ze Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA: „Od wielu lat w regionie Bogatyni trwają oddolne starania ochrony unikatowych zabytków łużyckiej architektury przysłupowej oraz sanatoryjnej. Tymczasem organ, który dla uzdrowiskowych willi, starych łaźni borowinowych czy nawet układu ruralistycznego powinien być ostatnią deską ratunku, wbija raczej symboliczny gwóźdź do trumny. Kiedy organizacje społeczne w odwołaniu do wyroku sądów domagają się wpisu tych obiektów do rejestru zabytków i zapewnienia należytej ochrony, Konserwator Zabytków oraz Minister Kultury z determinacją nie popartą żadnymi przepisami prawa czy prawa miejscowego grają tak, jakby partytura pisana była nie przez ludzi kultury, ale przez koncern wydobywczy i energetyczny”.
Bartosz Rogala, radca prawny wspierający starania o ochronę zabytków na Łużycach: „Stowarzyszenie EKO-UNIA, jako strona, od lat stara się o wpisanie do rejestru zabytków obiektów w starym uzdrowisku Opolno-Zdrój, które znajduje się w sąsiedztwie Kopalni Turów. Stowarzyszenie przedstawiło także obszerne opracowania dot. możliwości rozwoju turystyki w regionie. Tylko że Dolnośląski Wojewódzki Konserwator Zabytków nie przychylił się do wniosków EKO-UNII, za to wszystkie je oddalił. W jednym z odmownych postanowień DWKZ wprost dał do zrozumienia, że priorytetowo traktuje znajdującą się w pobliżu odkrywkę Turów. Tym samym, z pewną przesadą, organ ochrony kultury przyznaje, że traktuje zabytki jako jedynie nadkład nad złożem węgla”.
Także Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie przejął się potrzebą ochrony zabytków Opolna i bezczynnością dolnośląskiego konserwatora odwołując się do interesów górniczych i energetycznych. Żadne prawo miejscowe czy miejscowe plany zagospodarowania nie skazuje na zniszczenie cennych zabytków. To organ kultury wydaje się być albo ślepym wykonawcą woli koncernu energetycznego, albo świadomie daje się prowadzić na smyczy planom wydobycia węgla. Ceną jest utrata własnej misji i niezależności państwowych instytucji kultury oraz poświęcenie cennych zabytków, które z roku na rok niszczeją coraz bardziej.
„Mamy nadzieję, że nowe władze kraju w tym regionalne i centralne instytucje kultury inaczej podejdą do ochrony domów przysłupowych, zasobów uzdrowiskowych Opolna Zdrój i innych zabytków tego węglowego regionu” – komentują przedstawiciele stowarzyszenia.
Źródło: Stowarzyszenie Ekologiczne "Eko-Unia" z siedzibą we Wrocławiu