III edycja alterfestynu M4 – Moje Miasto, Moje Miejsce, który odbył się w sobotę, 19 lipca za Miejską Biblioteką Publiczną Mielcu zaskoczyła wszystkich. Organizatorzy Stowarzyszenie Kulturalne j'ARTe imprezę uważają za udaną i już wiedzą, że trzeba będzie ją powtórzyć za rok.
Z roku na rok M4 ewaluuje. Dwie wcześniejsze
edycje to była jednodniowa impreza mająca na celu zaaranżowanie
parku na miejsce spotkań, galerię czy klub muzyczny, gdzie swoje
talenty mogli prezentować młodzi mielczanie. Ten zamysł się nie
zmienił, ale forma imprezy tak. W tym roku od środy, 16 lipca w
Mielcu odbywało się 6 różnych warsztatów artystycznych dla
dzieci i młodzieży. Efekty pracy zostały zaprezentowane w
sobotę.
Największym powodzeniem cieszyły się
warsztaty teatralne, w których udział wzięło około 30 osób.
Pod okiem reżysera Wiesława Hołdysa i teatru Mumerus z Krakowa
młodzież stworzyła spektakl „Jarmark dziwów”, który był wystawiony
w sobotę o godz. 19.00 w parkach za biblioteką i Domem Kultury. -
To było zaskoczenie dla publiczności. Złamaliśmy wszelkie
konwenanse. Nie było podziału na widownie i scenę. Publiczności
mogła stanąć koło odtwórców głównych ról, dotknąć dekorację. W ten
sposób zniknęło kilka jabłek zawieszonych na drzewach. Każdy mógł
robić zdjęcia, kamerować, komentować na głos. Dzieci nie potrafiły
w pewnych momentach odróżnić fikcji od rzeczywistości – opowiadają
organizatorzy. Warsztaty trwały po 8 godzin dziennie. W parku
zaprezentowano rożne magiczne przedmioty i czary. Mielczanie
wcielali się w role kuglarzy, szarlatanów, pątnicy, czarownic i
żebraków. Leczono m.in. z opętania. Można było usłyszeć wiele
zaklęć oraz magicznych porad. Aktorzy i reżyser byli pod wrażeniem
młodzieży z która pracowali, i jej determinacji. W ciągu 4 dni
udało się przygotować spektakl, który zaparł dech w piersiach. -
Skąd przyjechał ten teatr – takie pytania padały z ust mielczan.
Zdziwienie było jeszcze większe, kiedy dowiadywali się, że to są
uczniowie mieleckich szkół, a nie profesjonalni aktorzy. W
przedstawieniu z profesjonalnych aktorów wystąpili jedynie
Magdalena Kriger z Mielca i Robert Żurek z Teatru Mumerus.
Oprawą muzyczną „Jarmarku dziwów” zajęło się
kilkunastu uczestników warsztatów bębniarskich, które przez
3 dni prowadził Dominik Muszyński z zespołu Wadada.
Na warsztaty plastyczne zgłosiły się
dzieci i młodzież z Mielca oraz powiatu. W zajęciach uczestniczyły
także dzieci niepełnosprawne.
W czasie piątkowych warsztatów break
dance „siódme poty” z uczestników wycisnął mistrz Polski w tym
tańcu Łukasz Wykrota. Aby podszkolić swoje umiejętności, na te
kilka godzin do Mielca przyjechali ludzie z Rzeszowa, Tyczyna i
województwa opolskiego. Nie obyło się bez otarć i zakwasów dlatego
sobotni występ trwał zaledwie kilka minut.
Fotograficy na piątek, pierwszy dzień
warsztatów zaplanowali sesję zdjęciową na terenie dawnego szpitala
płucnego. Efekty ich pracy będzie można zobaczyć przy okazji wystaw
organizowanych przez j'ARTe.
Zwierzęta, które powstały w ramach
warsztatów form przestrzennych, urozmaiciły klimat imprezy i
ozdobiły park.
Całej zabawie towarzyszyły też akcje
edukacyjne, jak np. zbiórka zużytych baterii. Tradycyjnie, jak
co roku, w tym dniu uwolniono też kilkadziesiąt książek w ramach
akcji bookcrossing. Słup ogłoszeniowy sprzed SCK stanął w
parku i zmienił swoja funkcję. Każdy mógł zapisać na nim swoje
myśli, ogłoszenia, dedykacje lub pozdrowienia. Oprawą muzyczną M4
zajęli się Rafał Jagodziński i Bartek Habdas, którzy zagrali na
gramofonach. Swoje rzeźby zaprezentował mielczanin Stanisław
Szęszoł, a Andrzej Ciach pokazał własnoręcznie wykonane, fantazyjne
ramy do luster i zegary.
Tomasz Witek, koordynator projektu M4 wyjaśnia, dlaczego M4 określa się jako alterfestyn?
Zamiast kiełbaski z grilla było swojskie jedzenie przygotowane przez Koło Gospodyń Wiejskich z Górek. Dzieci miały dobra zabawę biorąc udział w konkursie z nagrodami, który polegał na malowaniu kredą po ulicy tego czego im w mieście brakuje. Nie cyrk i wesołe miasteczko, a wielkie bańki mydlane okazywały się czymś magicznym. Zespół z muzyką biesiadną nie wystąpił na M4, a mieleccy dj-e, którzy zagrali na gramofonach. Konkurs „przeciąganie liny” zamieniono na grę terenową, grę w karty z Mieleckim Klub Fantastyki oraz na rywalizacje w trialu rowerowym. Nie było jednej sceny, w której kierunku skierowane były wszystkie spojrzenia. Impreza toczyła się w parku, gdzie można było m.in. oglądać wystawę fotograficzną „III Konfrontacje Podkarpackie”. Nie było gwiazdy wieczory jak np., topowy zespół. Największą atrakcję zapewnili uczestnicy warsztatów teatralnych podczas spektaklu.