Choć sami mogliby oczekiwać pomocy, wolą udzielać jej innym. Decydują się na wyjazd, bo chcą przeżyć zagraniczną przygodę i pożytecznie wykorzystać swój czas. Dzięki wolontariatowi czują się potrzebni i są zadowoleni ze swojego życia. Pomagając innym, pomagają także sobie.
Członkowie wrocławskiego stowarzyszenie Nowa Rodzina już od dwóch lat wysyłają seniorów na wolontariat międzynarodowy. Taką możliwość daje im europejski program Grundvig, pozwalający na transfer wolontariuszy pomiędzy organizacjami państw Unii Europejskiej.
– Wolontariat osób starszych to temat, który interesował nas już od dawna. Gdy tylko pojawiła się okazja, by zrealizować taki projekt, od razu złożyliśmy trzy wnioski – opowiada Jacek Bednarek, prezes Stowarzyszenia Nowa Rodzina. – Nawiązaliśmy współpracę z organizacją francuską, litewską oraz turecką. Do każdego z tych państw planujemy wysłać piątkę wolontariuszy, a następnie ugościć obcokrajowców, którzy na wolontariat przyjadą do Polski. Obecnie jesteśmy w połowie realizacji projektów.
Pomysł z kosmosu
Początkowo stowarzyszenie miało trudności ze znalezieniem ochotników do udziału w projekcie.
– Gdy opowiadaliśmy o naszym pomyśle, czuliśmy się jak ufoludki – wspomina Jacek Bednarek. – W Polsce nie ma tradycji pracy wolontariackiej wśród seniorów. W krajach takich jak Niemcy to standard. By pozyskać chętnych do wyjazdu, nawiązaliśmy współpracę z uniwersytetami trzeciego wieku. Informowaliśmy, że wyjazd daje możliwość podróżowania oraz nauki języka obcego, a przy tym nie wiąże się z żadnymi kosztami. To był dobry trop.
Seniorzy, którzy wyjeżdżają na wolontariat za granicę potrzebują odpowiedniego przygotowania. O jego szczegółach decydują zazwyczaj organizacje wysyłające.
– Przed wyjazdem braliśmy udział w lekcjach języka angielskiego, odbyliśmy kurs komputerowy oraz kurs pisania blogów, dzięki czemu mogliśmy na bieżąco zdawać relacje z naszego wyjazdu – mówi 64-letnia Krystyna Dąbrowska, która jako wolontariuszka odwiedziła Litwę.
Stowarzyszenie Nowa Rodzina dla wolontariuszy zorganizowało także warsztaty z umiejętności społecznych oraz spotkania międzykulturowe, które były szczególnie przydatne seniorom wyjeżdżającym do Turcji.
– Podczas takich spotkań wolontariusze dowiadują się o zwyczajach panujących w danym państwie, o tym jakie zachowania są wskazane, a czego nie wypada robić – opowiada Jacek Bednarek. – Gest, który w Polsce oznacza „tak”, zbliżony jest do gestu, który w Turcji oznacza „nie”. Takich przykładów jest cała masa, warto o nich pamiętać.
Oczami seniorów
Wiesława Amiliańczyk, która spędziła miesiąc w Turcji, ma 68 lat, ale zapytana o wiek podkreśla, że czuje się bardzo młodo. Jako wolontariuszka opiekowała się młodzieżą niepełnosprawną umysłowo. Pomagała także przy budowie nowego ośrodka wolontariatu, zajmowała się malowaniem oraz heblowaniem stołów. Pracowała w trzyosobowych grupach, które składały się z wolontariuszy różnych narodowości. Skład grup zmieniał się każdego dnia.
– Moją jedyną obawą przed wyjazdem było to, czy dam sobie radę i czy sprostam wszystkim oczekiwaniom – opowiada Wiesława Amiliańczyk. – Okazało się jednak, że wcale nie było tak ciężko. Owszem, nasz dzień był pracowity, wyjeżdżaliśmy o świcie, a wracaliśmy późnym wieczorem, ale to nie była wyczerpująca praca. Tureccy wolontariusze okazali się wspaniałymi ludźmi. Byli w stosunku do siebie życzliwi i wzajemnie bardzo się szanowali. Także do nas odnosili się z wielką sympatią. Byli na tyle uprzejmi, że w pewnym momencie zastanawiałam się, czy to pozory, czy oni naprawdę tacy są. Udawać życzliwość przez cały miesiąc byłoby jednak chyba dość trudno.
Krystyna Jarzębowska spędziła miesiąc we Francji. Tam zajmowała się m.in. pracami w ogrodzie. Sadziła krzewy, zbierała owoce, zgarniała liście. Przez całe życie projektowała drogi, jej zawodowe umiejętności posłużyły do zaprojektowania kilku ścieżek. Jak przyznaje, choć nie była to ciężka praca, sam wyjazd wymagał jednak odrobinę pokory.
– By wyjechać na taki wolontariat, trzeba być wyrozumiałym i nie oczekiwać luksusów. Pewnie znaleźliby się tacy, którzy narzekaliby na stare łóżka, czy używaną pościel, ale jeśli się naprawdę chce, miesiąc można przesiedzieć nawet na widelcu – opowiada z uśmiechem Krystyna Jarzębowska. – Podczas wyjazdu byliśmy na dwudniowym pikniku, wchodziliśmy na czworaka do namiotów i było naprawdę rewelacyjnie.
Krystyna Dąbrowska, która wyjechała na Litwę, wspomina wyjazd jako interesujące i ciekawe doświadczenie.
– Poza pracą mieliśmy wiele wolnego czasu, byliśmy na kilku wycieczkach, zwiedziliśmy wiele ciekawych miejsc. Poprzez wolontariat można pomóc nie tylko innym, ale i sobie. Człowiek jest aktywny, ciągle się czegoś uczy, nabywa nowych umiejętności. Seniorzy powinni mieć świadomość, że emerytura nie jest końcem. Wcale nie muszą bezczynnie siedzieć w domu, mogą robić coś pożytecznego i czuć się spełnionym człowiekiem.
Problemy osób starszych
– Doświadczenie naszej organizacji pokazuje, że seniorzy miewają problemy w komunikacji, łatwo popadają w konflikty – opowiada Jacek Bednarek. – Ludzie starsi to osoby, które mają swoje nawyki i przyzwyczajenia, czasem bardzo trudno je zmienić. Podczas wyjazdów dochodziło do niewielkich sprzeczek, zarówno po stronie naszych wolontariuszy, jak i tych którzy przyjeżdżali do nas z zagranicy. Na szczęście nie były to poważne konflikty i zazwyczaj dowiadywaliśmy się o nich już po fakcie. Tego rodzaju wyjazdy wymuszają wzajemne wsparcie, sprawiają, że jedni stają się w jakimś stopniu zależni od innych. Seniorzy są mniej samodzielni niż młodzież, wśród której wyjazdy na wolontariat międzynarodowy są bardzo popularne. Ich umiejętności dostosowania się do pewnych sytuacji są także znacznie mniejsze.
– Pojawiały się także problemy językowe – dodaje Jacek Bednarek. – Zwłaszcza po stronie przyjeżdżających do Polski obcokrajowców. Część z nich nie została odpowiednio przygotowana przez wysyłające je organizacje. Największy problem mieliśmy z wolontariuszami z Turcji. Korzystaliśmy więc z pomocy ich młodszych rodaków, którzy przebywali w Polsce na wolontariacie młodzieżowym.
Źródło: inf. własna ngo.pl