Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Publicystyka
Miasto dogadało się ze skejtami. Wpuści ich na plac
Jarosław Osowski, warszawa.gazeta.pl
Deskorolkarze nie będą skakać po murkach, hałasować w niedziele i po godz. 22, dzielnica uporządkuje parkowanie i dostawi kosze na śmieci. Jest szansa, że na pl. Grzybowskim da się żyć bez regulaminu.
Cała lista zakazów w tym urokliwym zakątku Śródmieścia była odpowiedzią urzędników na skargi mieszkańców i notoryczne dewastacje.
Kiedy w lutym w "Gazecie" ukazała się zapowiedź konsultacji w tej sprawie, powiedziałem do 15-letniego syna: - Pojedź z kolegami, powiedzcie, co o tym myślicie. Przecież to jedno z twoich ulubionych miejsc do jazdy na desce.
Najpierw machnął ręką, ale we wtorek po południu dzwoni telefon: - Tato, gdzie jest Nowogrodzka 43? Sprawdzam na planie miasta - przecież to urząd Śródmieścia. Słyszę, że jeden z kolegów "zrobił wydarzenie na fejsie" i na konsultacje zapowiedziało się ze 130 deskorolkarzy. Ostatecznie było ich może 13, ale wśród nich ważni w tym środowisku, m.in. Michał Przybyłowicz czy Kuba Perzyna z redakcji "Infomaga".
Przy śniadaniu przed wyjściem Janka do szkoły rozmawiamy, co wynikło z konsultacji w urzędzie. Wygląda na zadowolonego, bo urzędnicy nie zlekceważyli skejtów, w dodatku przynajmniej część mieszkańców potrafiła zrozumieć ich racje. Że pl. Grzybowski niszczą też parkujący kierowcy. Że to kultowe dla deskorolkarzy miejsce w Warszawie. Że właśnie tam lubią pokazywać swoje umiejętności, które filmują, a nagrania wrzucają do internetu i ludzie z różnych zakątków świata doskonale już plac kojarzą. Niektórzy z zagranicy nawet tu przyjeżdżają.
Urzędnicy usłyszeli też, że w centrum brakuje dobrego miejsca, gdzie można by się wyszaleć na deskorolce. Zaniedbany tor Jutrzenka przy Rozbrat dogorywa, poza tym trzeba się nim dzielić z amatorami BMX-ów. Mój syn jeździ więc po całej Warszawie w poszukiwaniu tzw. spotów - od Tarchomina, po "korty" na Ursynowie i Marysin Wawerski. Bardzo chwalił Muzeum Sztuki Nowoczesnej, które zimą wpuściło skejtów do pawilonu Emilia, a zainstalowane tam przeszkody robiły furorę. Niedawno wybrał się do Nowej Iwicznej. Teraz marzy, żeby spędzić weekend na desce w Berlinie. Rozumiem go - to jego pasja.
To samo słyszy zresztą od niektórych "moherów", jak nazywa starszych bywalców pl. Grzybowskiego. Jednak większość owych "moherów" robi mu zdjęcia, strasząc strażą miejską (był już zresztą spisywany), albo przegania, nie przebierając w wulgarnych epitetach, co można zobaczyć na YouTube.
Na konsultacje w urzędzie Śródmieścia też przyszli różnie nastawieni mieszkańcy. "Warto im oddać szacunek, dyskusja była bardzo merytoryczna" - czytam w relacji Grzegorza Gądka na blogu "Skwer sportów miejskich". Dodaje: "Temat deskorolki był jedną z pierwszych poruszonych kwestii. Osiągnęliśmy sukces - zaprezentowana przez nas propozycja spotkała się z ostrożną akceptacją mieszkańców i przedstawicieli miejskiej administracji". Skejci zgodzili się, by na pl. Grzybowskim obowiązywał zakaz jazdy na desce w godz. 22-9 i przez całą niedzielę. W zamian zostanie usunięta część tzw. skatestopperów zabezpieczających murki. Jeśli zaczną się szybko zużywać, a skejci będą dewastować plac i nie zechcą przestrzegać ustaleń, urzędnicy pomyślą nad zmianami. "To będzie dla warszawskich skejtów wielki test. To chyba precedens w naszym kraju. Mam nadzieję, że deskorolkowcy staną na wysokości zadania" - pisze Grzegorz Gądek, który w tym roku chce otworzyć Skwer Sportów Miejskich na Bemowie. Nie tylko dla skejtów, lecz także dla starszych osób, także z okolic pl. Grzybowskiego, żeby mogli sobie w plenerze np. pograć w szachy. Już dostali zaproszenie.
Urszula Majewska, rzeczniczka urzędu Śródmieścia, zapowiedziała kolejne spotkanie w sprawie konkretnych rozwiązań na pl. Grzybowskim. Przyznała, że być może oficjalny regulamin wcale nie będzie tam potrzebny. Urzędnicy dopuszczają, że będzie to najwyżej "społeczny regulamin niepisany". Bardzo to wszystko budujące. Oby tym razem z konsultacji wynikło coś dobrego. Dla mojego syna była to świetna lekcja demokracji i wychowania obywatelskiego.
Przy śniadaniu przed wyjściem Janka do szkoły rozmawiamy, co wynikło z konsultacji w urzędzie. Wygląda na zadowolonego, bo urzędnicy nie zlekceważyli skejtów, w dodatku przynajmniej część mieszkańców potrafiła zrozumieć ich racje. Że pl. Grzybowski niszczą też parkujący kierowcy. Że to kultowe dla deskorolkarzy miejsce w Warszawie. Że właśnie tam lubią pokazywać swoje umiejętności, które filmują, a nagrania wrzucają do internetu i ludzie z różnych zakątków świata doskonale już plac kojarzą. Niektórzy z zagranicy nawet tu przyjeżdżają.
Urzędnicy usłyszeli też, że w centrum brakuje dobrego miejsca, gdzie można by się wyszaleć na deskorolce. Zaniedbany tor Jutrzenka przy Rozbrat dogorywa, poza tym trzeba się nim dzielić z amatorami BMX-ów. Mój syn jeździ więc po całej Warszawie w poszukiwaniu tzw. spotów - od Tarchomina, po "korty" na Ursynowie i Marysin Wawerski. Bardzo chwalił Muzeum Sztuki Nowoczesnej, które zimą wpuściło skejtów do pawilonu Emilia, a zainstalowane tam przeszkody robiły furorę. Niedawno wybrał się do Nowej Iwicznej. Teraz marzy, żeby spędzić weekend na desce w Berlinie. Rozumiem go - to jego pasja.
To samo słyszy zresztą od niektórych "moherów", jak nazywa starszych bywalców pl. Grzybowskiego. Jednak większość owych "moherów" robi mu zdjęcia, strasząc strażą miejską (był już zresztą spisywany), albo przegania, nie przebierając w wulgarnych epitetach, co można zobaczyć na YouTube.
Na konsultacje w urzędzie Śródmieścia też przyszli różnie nastawieni mieszkańcy. "Warto im oddać szacunek, dyskusja była bardzo merytoryczna" - czytam w relacji Grzegorza Gądka na blogu "Skwer sportów miejskich". Dodaje: "Temat deskorolki był jedną z pierwszych poruszonych kwestii. Osiągnęliśmy sukces - zaprezentowana przez nas propozycja spotkała się z ostrożną akceptacją mieszkańców i przedstawicieli miejskiej administracji". Skejci zgodzili się, by na pl. Grzybowskim obowiązywał zakaz jazdy na desce w godz. 22-9 i przez całą niedzielę. W zamian zostanie usunięta część tzw. skatestopperów zabezpieczających murki. Jeśli zaczną się szybko zużywać, a skejci będą dewastować plac i nie zechcą przestrzegać ustaleń, urzędnicy pomyślą nad zmianami. "To będzie dla warszawskich skejtów wielki test. To chyba precedens w naszym kraju. Mam nadzieję, że deskorolkowcy staną na wysokości zadania" - pisze Grzegorz Gądek, który w tym roku chce otworzyć Skwer Sportów Miejskich na Bemowie. Nie tylko dla skejtów, lecz także dla starszych osób, także z okolic pl. Grzybowskiego, żeby mogli sobie w plenerze np. pograć w szachy. Już dostali zaproszenie.
Urszula Majewska, rzeczniczka urzędu Śródmieścia, zapowiedziała kolejne spotkanie w sprawie konkretnych rozwiązań na pl. Grzybowskim. Przyznała, że być może oficjalny regulamin wcale nie będzie tam potrzebny. Urzędnicy dopuszczają, że będzie to najwyżej "społeczny regulamin niepisany". Bardzo to wszystko budujące. Oby tym razem z konsultacji wynikło coś dobrego. Dla mojego syna była to świetna lekcja demokracji i wychowania obywatelskiego.
Źródło: warszawa.gazeta.pl
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.