Londyn, Paryż, miasta azjatyckie - o tym, jak bardzo Warszawa odstaje od wielkich metropolii świata, można się było przekonać na konferencji "Od miasta efektownego do miasta przyjaznego".
Stowarzyszenie Architektów Krajobrazu ściągnęło na SGGW gwiazdy "zielonego projektowania". Z konferencji "Od miasta efektownego do miasta przyjaznego" najważniejsza dla nas nauka płynęła z prezentacji Marka Blackwella, architekta krajobrazu i dyrektora londyńskiego biura AECOM. Jego firma odpowiada m.in. za tamtejszy Park Olimpijski szykowany w sąsiedztwie stadionu na igrzyska 2012 r.
- Impreza sportowa nie jest celem samym w sobie. To tylko etap na drodze do pozytywnej zmiany, która zajdzie w biednej części Londynu East End - opowiadał Blackwell. Po zawodach trybuny stadionu zostaną zmniejszone o połowę, bo on wcale nie jest najważniejszy. - Zostanie wielki park, mosty dla pieszych, aleje spacerowe, ścieżki. Wioska olimpijska zamieni się w osiedle mieszkaniowe. Brzegi Lea (dopływ Tamizy) staną się bardziej dostępne. Osoby, których nie stać na wakacje, będą mogły wypoczywać w Parku Olimpijskim i korzystać z różnych atrakcji, bo planujemy przystań na kajaki i łódki, a także marinę na jachty - wyliczał Blackwell.
Projekty nowego "miasta w mieście" na ponad dwie dekady naprzód są już gotowe. Populacja tej części Londynu do 2026 r. wzrośnie ponaddwukrotnie do przeszło 420 tys.
Ogrodnik ze zszywaczem
"Gazeta" w rozmowie Blackwellem przypomniała, że przed podobną szansą jak "olimpijski East End" - choć w znacznie mniejszej skali - stała warszawska Praga. Nasz ratusz nie potrafi jednak wykorzystać Euro 2012 jako katalizatora do zmian. Będzie tylko bardzo drogi Stadion Narodowy prezentowany jako sukces i cel sam w sobie. Nikt nie myśli o porządnym zaprojektowaniu zieleni w jego otoczeniu czy zagospodarowaniu brzegów Wisły po praskiej stronie.
- Przede wszystkim musicie określić dalekosiężny cel: co chcecie osiągnąć dzięki tej imprezie. I pytać mieszkańców, jakich oczekują zmian. Plan zagospodarowania powinien być kreowany z ludźmi, a nie projektowany dla nich, ale bez ich udziału - zachęcał Blackwell.
Pokazywał zdjęcia punktów, w których londyńczycy mogą uzyskać informację, jak ma się zmienić ich okolica, jakie będą mieć korzyści, kiedy nawałnica kibiców przetoczy się przez ich dzielnicę i wyjedzie. Mówił: - Pokonaliśmy inne pracownie, bo potrafiliśmy przedstawić obietnicę pozytywnej spuścizny po igrzyskach 2012 r.
Największą gwiazdą piątkowej konferencji był Patrick Blanc. To francuski botanik, twórca ogrodów wertykalnych, które rosną bez ziemi na elewacjach lub ścianach wewnątrz budynków. Opatentowana przez niego metoda znalazła się na liście "50 najlepszych innowacji 2009 r." magazynu "Time". Takie ogrody botanik ma na koncie m.in. w Paryżu, Genewie, Madrycie, Melbourne, Berlinie, Delhi, a także w Polsce - w gdańskiej Galerii Przymorze. - Oto jak powstaje pionowy ogród. Do ściany montujemy stalową konstrukcję, przykręcamy arkusze PCV i geowłókninę. Wchodzą ludzie z nożem introligatorskim i zszywaczem, którym przytwierdzają rośliny do podłoża - prezentował Blanc.
Rośliny są dobierane do danej strefy klimatycznej. I takie, które w naturze rosną zaczepione np. do urwisk skalnych. We wnętrzach o stałej temperaturze ok. 20 st. C. dobrze sprawdzają się różne gatunki egzotyczne z Malezji, Wietnamu czy Tajlandii. Pionowy ogród wymaga instalacji systemu rur dostarczających wodę i składniki mineralne.
Ekomaszyna na Mokotowie
Jak pisaliśmy, pierwszym budynkiem w Warszawie, na którym ma się pojawić ogród inspirowany rozwiązaniami Blanca będzie siedziba Fundacji na rzecz Nauki Polskiej przy ul. Krasickiego 20/22. Na biurowiec zostanie przerobiony dwupiętrowy budynek. - Mamy zgodę konserwatora zabytków - zapewnił Adam Białobrzeski z pracowni Faab Architektura.
Przekonywał, że na Mokotowie powstanie ekomaszyna. System luster w centralnym atrium odbije światło słońca do wnętrz, pionowe turbiny wiatrowe wytworzą prąd. Deszczówka służyć będzie do spłukiwania WC.
- A na elewacji pojawi się pierwszy w Polsce pionowy ogród. Nie chcemy jednak importować gotowych rozwiązań z Francji. Sami wszystko zaprojektujemy - i taka jest sugestia Fundacji na rzecz Nauki Polskiej - zdradził "Gazecie" Adam Figurski z Faab.
Źródło: gazeta.pl Warszawa