MEN uczy o wolontariacie. A my będziemy musieli to prostować…
KRZYCZKOWSKI: MEN wypuściło publikację o wielce obiecującej nazwie „Poradnik. Wolontariat szkolny”. Jeśli tego będziemy uczyć młodych ludzi, to czeka nas wiele pracy z prostowaniem ich wiedzy i motywacji, kiedy dotrą ze swoim zaangażowaniem do pierwszej lepszej organizacji pozarządowej. O ile w ogóle dotrą po takim starcie.
Polski wolontariat ma wiele problemów. Największym jest fakt, że nie rozumiemy, czym wolontariat jest. Badania CBOS [BS/63/2011] zrealizowane z okazji Europejskiego Roku Wolontariatu pokazują, że utożsamiamy go na przykład z wysyłaniem charytatywnych SMS-ów, wrzucaniem pieniędzy do puszki, pomocą rodzinie czy nawet z bezpłatnymi stażami i praktykami. W takim otoczeniu ciężko jest realizować jakiekolwiek działania promujące i rozwijające wolontariat, bo mówiąc o nim, nigdy nie będziemy pewni, jak rozumieją to pojęcie nasi odbiorcy.
Wypływa z tego jeden wniosek – o wolontariacie trzeba uczyć. Każdy powinien mieć dostęp do takiej wiedzy, a im wcześniej ją otrzyma, tym lepiej dla całej aktywności społecznej w Polsce. I właśnie takich działań oczekiwałbym od Ministerstwa Edukacji Narodowej. Niestety, to, co przygotowało Ministerstwo, głęboko rozczarowuje.
Forma – czemu nie ma PDF-a?
Publikacja jest dostępna w całości elektronicznie w postaci interaktywnej strony www. Próba jej wydrukowania lub pobrania do PDF kończy się powstaniem dokumentu, który wygląda, jak na załączonym obrazku.
Publikację dało się przerobić do normalnego PDF na etapie składu całej publikacji, co byłoby o wiele praktyczniejsze, ale z niewiadomych przyczyn twórcy się na to nie zdecydowali. Zamiast tego, musimy na samodzielnie wydrukowanym dokumencie oglądać cały czas tę paskudną imitację tableta.
Ale wygląd to akurat najmniejszy problem tej publikacji…
Treść – kłopoty definicyjne
Publikacja zaczyna się od próby zdefiniowania wolontariatu:
„Społecznictwo, filantropia, dobrodziejstwo, dobroczynność, działalność społeczna, działalność prospołeczna, praca ochotnicza to inne określenia tego, co oznacza pojęcie wolontariatu”.
A przecież wolontariat i filantropia to dwie zupełnie różne sprawy! Próba zdefiniowania wolontariatu jako filantropii powiela tylko niebezpieczne mity widoczne w badaniu CBOS. Każdy uczeń, korzystając z Wikipedii, może znaleźć informację, że filantropia to „działalność osób bądź instytucji polegająca na bezinteresownym udzielaniu pomocy finansowej lub materialnej potrzebującym”. Na ile jednak będzie gotowy dopytać o to nauczyciela i czy sam nauczyciel posiłkujący się tą publikacją będzie w stanie rozwiać wątpliwości ucznia? To pozostaje tajemnicą.
Najciekawsze jest to, że publikacja kilka stron dalej sama sobie zaprzecza i pokazuje, że „(…) wszyscy przynoszący dary w ramach akcji pomocowych są uczestnikami kampanii, ale nie są wolontariuszami”.
Nieścisłością jest również mówienie, że każda działalność społeczna jest wolontariatem. Wynika to chociażby z ustawy o stowarzyszeniach. Warto byłoby powiedzieć uczniowi na tym etapie kilka słów o tym, co daje należenie do stowarzyszeń i czym się różni praca społeczna członka stowarzyszenia od wolontariatu.
Utrwalanie szkodliwych mitów
Wczytując się dalej w treść publikacji, trafiamy także na inne próby opisu wolontariatu:
Wolontariat nie jest słowem nowym. Jego znaczenie się jednak zmieniało, więc uznajmy to za tłumaczenie na skróty.
Ale wolontariat nie jest i nigdy nie był tylko bezinteresowny! Takie jego definiowanie jest bardzo niebezpiecznym mitem, bo wyrzuca poza nawias jakiekolwiek próby zmotywowania potencjalnego wolontariusza do celowego rozwoju. Ten definicyjny chwast, który niestety trudno wyplenić, pojawia się co jakiś czas w różnych miejscach, pośród podstawowych przymiotników opisujących wolontariat: świadomy, dobrowolny i bezpłatny. Teraz niestety zatruwa wolontariat z błogosławieństwem MEN.
Nie powinno się definiować wolontariatu przez pryzmat bezinteresowności z prostej przyczyny. Bezinteresowność wypływa z motywacji wolontariusza nastawionego na „dawanie”. Motywacja ta jest równoważna z motywacją „brania”, w której wolontariusz nastawia się na rozwój własnych umiejętności poprzez działanie.
Jednak MEN zdecydował się w swojej publikacji skupić tylko na połowie motywacji wolontariuszy. Na miejscu uczniów miałbym duży problem ze zrozumieniem, czy decyzja o wolontariacie podyktowana chęcią samorozwoju jest naprawdę wolontariatem.
Wewnętrzne sprzeczności
Nie wiem, jaka była intencja autorów do przedstawienia wolontariatu jako bezinteresownego, a potem dość dobrego opisania profitów, jakie daje.
Wolontariat – nie zawsze sukces
Niestety, nie każdy wolontariat musi zakończyć się sukcesem. I nawet lepiej, kiedy kończy się dobrze podsumowaną porażką. Jeśli będziemy młodych ludzi uczyć, że wszystko ma się kończyć sukcesem, to taka osoba odpadnie z wolontariatu przy pierwszym lepszym kryzysie, który zresztą jest naturalną fazą rozwoju każdego zespołu, w tym zespołu wolontariuszy. Potem będzie rozpowiadać rówieśnikom, że „wolontariat jest do bani”.
Każda porażka w wolontariacie powinna uczyć między innymi tego, w czym wolontariusz się źle czuje i czego nie powinien próbować. I to jest właśnie to doświadczenie, które przekłada się potem między innymi na rynek pracy, bo pokazuje, w którę stronę młodzi powinni się rozwijać i kierunkować, a w którą nie. Pozwala też młodemu człowiekowi na odkrycie swoich pasji oraz znalezienie i doświadczenie wielu działań, które jego pasjami nigdy nie będą.
Historia zamiast aktualności?
Inną sprawą jest odwołanie się do Ceresole’a jako osoby, którą do działania zmotywowała bitwa pod Verdun. Nie wiem, do jak młodego odbiorcy skierowana jest publikacja i czy szkoła zdąży mu już powiedzieć, czym ta bitwa była.
Coś na plus
Żeby nie było, że publikacja jest w całości godna krytyki, podkreślmy kilka rzeczy, które zwracają uwagę, a które należy zaliczyć do pozytywów.
Forma komiksu jest łatwa do przyswojenia przez młode pokolenia, a graficzne ułożenie treści jest czytelne.
W komiksie została także zobrazowana osoba o innej karnacji. Co prawda, tylko na okładce, ale zawsze jest to jakiś krok w stronę różnorodności.
Niewątpliwym plusem jest też niewskazywanie osób z niepełnosprawnościami jako beneficjentów wolontariatu. Ta rzecz przełamuje kolejny mit wolontariatu i stygmatyzowanie takich osób tylko jako biorców pomocy. Szkoda, że publikacja nie pokazuje osób z niepełnosprawnościami jako wolontariuszy.
Autorzy
Do publikacji przyznaje się Caritas Polska. Powściągnąłbym się jednak od krytykowania jej autorów. Moim zdaniem publikacja wpisuje się w misję i wartości Caritas jako organizacji związanej z Kościołem katolickim. Szczególnie pokazuje to opisana „bezinteresowność” wolontariatu, mająca swoje korzenie w misyjności działań tej organizacji. Publikacja po kilku poprawkach byłaby świetna, jeśli chodzi o przygotowanie wolontariuszy Caritas.
Mam jednak duże pretensje do Ministerstwa Edukacji Narodowej za to, że zrobił z niej publikację odnosząca się do całego wolontariatu. Publikacja ta może być pierwszym kontaktem ucznia z tym pojęciem i z działalnością społeczną. Powiela niestety niebezpieczne mity na temat wolontariatu, nie przygotowuje w żaden sposób młodych ludzi do działań i pokazuje tylko fragment możliwości, jakie daje wolontariat. Młody człowiek może już na starcie być wprowadzony w błąd i bardzo mocno ograniczyć swoje zaangażowanie w wolontariat przez wpływanie publikacji na jego motywację.
Można było to zrobić lepiej
Porównanie publikacji MEN z powyższymi źródłami wypada blado dla ministerstwa. Zastanawia, dlaczego nie zdecydowano się na szersze konsultacje, współpracę z innymi podmiotami i stworzenie lepszej publikacji, mogącej przecież mieć wpływ na kształt trzeciego sektora w najbliższych latach. Zamiast prostować mity, którymi obrósł wolontariat i o których wiemy od 2011, tylko je utrwalamy. Temat został zaprzepaszczony, a dzięki działaniom MEN mamy publikację, o której lepiej będzie zapomnieć.
Albo, co gorsza, trzeba będzie o niej pamiętać i prostować wiedzę, którą wolontariusze wyniosą ze szkół…
Na koniec
Na podsumowanie jeszcze jeden obrazek z publikacji, który bardzo przemawia do wyobraźni: