Jeśli tylko się chce, można wiele. Przekonała się o tym Iwoną, mieszkanką Katowic, która dzięki projektowi "Stawiam na Pracę" ma szansę spełnić swoje marzenia, zacząć nowe życie.
Praca… nad sobą
Projekt to szansa, ale też ciężka praca, nad sobą, swoimi słabościami. Na początku beneficjenci przeszli trening motywacyjny ( osiemdziesiąt godzin ). Zajęcia miały na celu poznanie grupy - pierwsze zajęcia są kluczowe dla zawiązania wzajemnych więzi między jej uczestnikami. Bez zaufania trudno o szczerość, a ta jest niezbędna by wyznaczyć nowe cele życiowe. - Pierwsze spotkanie była dla nas wszystkich bardzo trudne, każdy przyszedł tam z jakimś bagażem życiowym, z problemami. Pamiętam to przerażenie w naszych oczach gdy wykładowca poprosił żeby każdy opowiedział dlaczego tu jest, co chce zmienić. Na szczęście trafiłam na fajną grypę, uświadomiłam sobie w ich towarzystwie, że nie tylko ja mam się źle, że zawsze może być gorzej. Doceniłam to co mam. Po kilku dniach staliśmy się jak rodzina.
Kolejny etap - doradztwo zawodowe (dwanaście godzin). To nie tylko sucha teoria, przede wszystkim, to nauka świadomości własnych zalet, ale też wad. Bez tego trudno zrobić krok do przodu – zdobyć pracę. Podczas zajęć uczestnicy programu dowiedzieli się, jakie są aktualne wymagania rynku, jak wybrać ofertę najkorzystniejszą dla siebie, jak opracować dokumenty aplikacyjne, i w końcu, jak dobrze zaprezentować się potencjalnemu, przyszłemu pracodawcy. Zajęcia prowadzone były również w formie indywidualnej, tak by skupić się na potrzebach każdego uczestnika z osobna.
Dodatkowo, kobiety przeszły warsztaty z zakresu godzenia ról zawodowych i rodzinnych, oraz warsztaty wizażu. - Dzięki tym warsztatom uświadomiłam sobie, że nie wystarczy mieć fach w ręku, czy wiedzę, dzisiaj trzeba jeszcze odpowiednio się zaprezentować. Inaczej mówiąc „sprzedać”. Bardzo podobały mi się zajęcia z wizażystką, kobiety lubią dobrze wyglądać, każda z nas na koniec zajęć otrzymała upominek – komplet kosmetyków, to było miłe.
W ramach projektu, bezrobotni mogli zdobyć też nowe kwalifikacje, umiejętności. Kursy zawodowe były ostatnim elementem programu. Iwona nie musiała zastanawiać się długo nad wyborem kursu. - Wybrałam oczywiście kurs gastronomiczny. To było jak spełnienie moich wszystkich życzeń. Sto dwadzieścia godzin nauki, tyle to trwało. Przede wszystkim skupiliśmy się na praktyce, była też teoria, choć wykładana głównie podczas zajęć w kuchni. Wiedza którą zdobyłam jest bezcenna. Teraz wiem nie tylko jak zdrowo i smacznie przyrządzić danie, ale też np. jak zadbać o bezpieczeństwo w kuchni. Naprawdę byłam pod ogromnym wrażeniem, zwłaszcza że udało mi się zdać egzamin końcowy. Niestety nadal nie podjęłam pracy, są wakacje, starszy syn wyjechał na wakacje, zostałam z młodszym, mimo to pracy w domu jest sporo. Mam jednak nadzieję, że od września wszystko się zmieni, i rozpocznę pracę, w gastronomii oczywiście. Byłam na pierwszej rozmowie kwalifikacyjnej w Tychach, i wszystko wskazuje na to, że mnie tam zatrudnią. Zawsze mogę też skorzystać z pomocy specjalisty w dziedzinie zatrudnienia, który podpowie jak bezstresowo przebrnąć rekrutację, gwarantuje to projekt. Jestem bardzo szczęśliwa, że dostałam taką szansę, jeśli się tylko chce, wszystko jest możliwe.