Czy do stowarzyszeń dołączają nowi ludzie? Zasadniczo tak, przynajmniej jedną osobę pozyskało w zeszłym roku 68% polskich stowarzyszeń. W 21% z nich pojawiło się nawet ponad 10 osób. To jednak nie rozwiązuje kłopotów z brakiem zaangażowanych osób – skarży się na to połowa stowarzyszeń i fundacji.
Aż 68% stowarzyszeń ma nowych członków i członkinie. W 14% z nich były to co prawda jedna lub dwie osoby, za to w kolejnej jednej trzeciej (33%) pojawiło się od 3 do 10 nowych osób, w 21% ponad dziesięć. Najbardziej skuteczne w poszerzaniu swojej bazy członkowskiej są stowarzyszenia ze stolicy. W 2012 roku przeciętne warszawskie stowarzyszenie zyskało pięciu nowych członków, członkiń. W innych miastach to przeciętnie od trzech do czterech osób. Najgorzej pod tym względem sytuacja wygląda na wsi – tam przeciętne stowarzyszenie pozyskało w 2012 tylko nieco ponad dwóch nowych członków, członkiń.
– Nie powinno to dziwić. Im większe miasto, tym większa liczba osób możliwa do mobilizacji, tym więcej kanałów komunikacji, poprzez które można do nich dotrzeć – mówi Piotr Adamiak ze Stowarzyszenia Klon/Jawor. – Tymczasem na wsi i w małych ośrodkach miejskich możliwości zaangażowania nowych osób w działalność organizacji siłą rzeczy są skromniejsze.
Znaleźli się, ale nie działają
Jednocześnie ponad połowa polskich stowarzyszeń i fundacji uważa, że odczuwalnym problemem w zeszłym roku był brak osób gotowych bezinteresownie zaangażować się w działania organizacji. Niemal jedna trzecia zetknęła się również z trudnościami w utrzymaniu dobrego personelu oraz wolontariuszy. Tyle samo zetknęło się z problemami wynikającymi ze znużenia i wypalenia osób zaangażowanych w pracę na rzecz organizacji.
Piotr Adamiak przypomina, że formalne członkostwo w stowarzyszeniu nie od razu przekłada się na faktyczne zaangażowanie:
– Pamiętajmy, że w przeciętnym stowarzyszeniu aktywnych jest zaledwie połowa członków. Warto zatem podkreślić, że szeroka baza członkowska nie musi automatycznie oznaczać wielu rąk do pracy. Poza tym, część stowarzyszeń niezwykle skutecznie realizuje swoje zadania przy pomocy niewielkiego zespołu. Zdarza się też, że w prace zaangażowane są osoby niebędące formalnie członkami, których aktywność jest dużo większa, niż tych, którzy są formalnie zrzeszeni – podkreśla Piotr Adamiak.
Organizacje najwyraźniej to wiedzą. Potwierdza to jedna z respondentek, przedstawicielka stowarzyszenia działającego na rzecz małej szkoły:
– My nie stawiamy na to, żeby to była organizacja masowa. Chcemy, żeby przyszli ludzie sprawdzeni, tacy, którzy chcą coś zrobić i są zaangażowani w życie szkoły. Nie chodzi nam o figurantów, którzy tylko wpłacą składkę, ale żeby rzeczywiście coś im się chciało.
Najczęściej szukają wolontariuszy
Remedium na te problemy mogłoby stać się intensywne poszukiwanie nowych współpracowników i osób chętnych do zaangażowania się w działania. Okazuje się jednak, że tylko nieco ponad połowa (57%) polskich organizacji podejmowała w ciągu ostatnich dwóch lat działania zmierzające do poszerzenia zespołu (na tym tle wyróżniają się organizacje warszawskie, spośród których taką aktywność podejmowało 70%).
Czy ci, którzy odczuwają brak osób gotowych do zaangażowania się, podejmują specjalne działania, aby znaleźć nowe osoby? Niespecjalnie – w tej grupie odsetek „starających się” wzrasta nieznacznie: do 64%.
Kogo szukają fundacje i stowarzyszenia? Najczęściej poszukiwano zewnętrznych wolontariuszy, wolontariuszek (35% wszystkich organizacji). Rzadziej członków i członkiń szukają stowarzyszenia (32% ). – Najmniej poszukiwani są pracownicy – stara się o nich tylko 12% stowarzyszeń i fundacji. Do znalezienia nowych osób najpowszechniej wykorzystywano kanały nieformalne (np. znajomych, rodzinę) – postępowało tak 39% organizacji. Bardziej sformalizowane sposoby poszerzenia zespołu – spotkania informacyjne, plakaty, ogłoszenia czy pomoc wyspecjalizowanych instytucji stosowała tylko nieco ponad jedna trzecia.
Nie znalazły nikogo
W części polskich organizacji widoczna jest stagnacja. W ponad jednej czwartej (27%) stowarzyszeń w ciągu 12 miesięcy poprzedzających badanie nie pojawiła się ani jedna nowa osoba. Bardziej widoczne jest to na wsi – tam ponad jedna trzecia stowarzyszeń nie poszerzyła swojej bazy członkowskiej. Co dwudziesta (5%) organizacja w Polsce nie potrafiła natomiast określić, czy w ciągu ostatniego roku ktoś zapisał się do ich stowarzyszenia.
Ngo.pl odszukało np. Stowarzyszenie na rzecz Demokracji, do którego zapisywano się tylko przy jego zakładaniu. Dziś w działania stowarzyszenia zaangażowane są tylko trzy osoby.
– Ludzie się zapisują, ale potem zmieniają się im zainteresowania albo dostają pracę, której nie mogą łączyć z działalnością – wyjaśnia nam Ryszard Bill, prezes Stowarzyszenia. – W naszym stowarzyszeniu są wykładowcy, a my nie mamy zleceń na wykłady, czy warsztaty. Innych działań dotąd nie wymyśliliśmy.
Na kłopoty z członkostwem ma odpowiedzieć planowana w zespole przy Kancelarii Prezydenta nowelizacja ustawy o stowarzyszeniach. Jednym z pomysłów noweli jest zmniejszenie liczby członków-założycieli. Zgodnie z projektem, do założenia stowarzyszenia rejestrowego potrzebne byłoby 9 osób, a do zwykłego (bez rejestracji) – tylko trzy.
– Powód, dla którego zmniejszamy liczbę członków jest oczywisty – mówi ngo.pl Henryk Wujec, doradca prezydenta, który pilotuje prace nad nowelą – jesteśmy krajem słabo stowarzyszającym się, tak jak słabo „uzwiązkowionym”. To kłopot szczególnie dla stowarzyszeń wiejskich, zwłaszcza tam nie ma ludzi.
Henryk Wujec dodaje, że było kilka pomysłów na to, jak liczba członków powinna być ograniczona. Śmieje się, że można było wybrać biblijny:
– Gdyby iść za przykładem Ewangelii, to doskonałą liczbą do stowarzyszania się byłaby dwunastka. A i tak nie wszyscy apostołowie byli aktywni, więc brakiem aktywności bym się nie przejmował.
Źródło: inf. własna ngo.pl