"Mali piłkarze nie trenują? To nie wina urzędników"
- Kiedy czytam, że piłkarze z Targówka nie dostali dotacji, bo ktoś nie skreślił wyrażenia "niepotrzebne skreślić", ogarnia mnie złość - pisze urzędniczka. Przekonuje, że wnioskodawcom nie chce się czytać wymogów, a dokumenty składają w ostatniej chwili - pisze do nas "Urzędniczka, nie Urzędas"
O odrzuceniu wniosku o dotację dla klubu z Targówka przeczytałam w artykule "Skreśleni z treningów" ("Gazeta Stołeczna" z 27 lutego). Jestem pracownikiem urzędu miasta od kilku lat zajmującym się współpracą z organizacjami pozarządowymi, co prawda nie w zakresie sportu, ale w tym wypadku nie ma to znaczenia. Druk oferty czy oświadczenia jest taki sam, zasady przyznawania dotacji też. Dodam, że nie jestem związana z żadną opcją polityczną, marzy mi się profesjonalna kadra urzędnicza i kierownicza, nie toleruję głupoty i niewiedzy. Jak czytam podobne artykuły, przypomina mi się były dyrektor jednego z biur w urzędzie miasta, który uważał, że jeśli organizacja pozarządowa chce być partnerem miasta i współpracować, to musi to być partner profesjonalny i obie strony powinny profesjonalizmu od siebie wymagać. Zasady przyznawania dotacji są opisane w ogłoszeniu o konkursie.
Problem w tym, że organizacje często nie czytają ogłoszenia, bo jest za długie. A po co takie jest? Ano po to, żeby dokładnie opisać, jakie są oczekiwania grantodawcy i co powinien zrobić grantobiorca, jakie warunki spełniać, żeby mieć szansę na uzyskanie dotacji. Im więcej szczegółów, tym mniej niedomówień i mniej miejsca na własne interpretacje, uznaniowość. To chyba dobrze. Może trudno w to uwierzyć, ale od ogłoszenia konkursu do zakończenia składania ofert (w godzinach pracy urzędu) organizacja może przyjść lub zatelefonować dowolną liczbę razy w celu skonsultowania się i zadania dowolnej liczby pytań, jeśli ma wątpliwości, jak wypełnić wniosek, oświadczenia, co dołączyć do wniosku. W dniu złożenia wniosku może też przyjść, żeby urzędnik sprawdził, czy druk jest wypełniony poprawnie, przystawiono wszystkie pieczątki, złożono podpisy itp. Informacja o tym, że można się skonsultować, jest właśnie w ogłoszeniu konkursowym. Jest po to, żeby uniknąć odrzucenia oferty pod względem formalnym.
Przez lata pracy "przy konkursach" napatrzyłam się na błędy formalne i niektóre były tak głupie, że gdybym podała przykłady, to zapewne trudno byłoby uwierzyć, że ktoś, komu teoretycznie zależy na dotacji, może tak zlekceważyć sprawę złożenia wniosku. Błędy te dowodziły tego, że organizacje nie zadały sobie trudu, żeby przeczytać ogłoszenie, przyjść wcześniej, poradzić się, dopytać. Pisały i składały oferty ostatniego dnia, kilka minut przed końcem terminu (a czas na przygotowanie wniosku to zwykle ok. miesiąca), kiedy już nie ma czasu na poprawki. W ciągu kilku lat, od kiedy działa pełnomocnik miasta ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi i Centrum Komunikacji Społecznej, od kiedy organizacje pozarządowe wspólnie z urzędnikami pracują nad regulacjami dotyczącymi współpracy (wynikiem tych prac jest uchwalany co roku program współpracy z organizacjami pozarządowymi), wiele się zmieniło na korzyść organizacji, wiele spraw uregulowano, doprecyzowano, ujednolicono.
Organizacje nie przynoszą zaświadczeń, tylko składają oświadczenia i w momencie, w którym oświadczają, czy zalegają/nie zalegają z opłatami w stosunku do miasta albo oświadczają, czy są/nie są wykluczone z możliwości starania się o dotację, bo np. nie rozliczyły poprzednich środków, wyrażenie "niepotrzebne skreślić" jest bardzo ważne. Gdy ktoś tego nie skreśli, to nie wiemy, czy zalega, czy nie, czy jest wykluczony, czy nie, i wtedy nie można powierzyć takiemu podmiotowi środków finansowych. Nam również zależy, żeby była ciągłość realizacji zadań, tzn. by organizacja kończyła zadanie z końcem roku budżetowego, rozliczała dotację i mogła od stycznia realizować zadanie od nowa. Przygotowanie konkursu wymaga dużego nakładu pracy, wielu uzgodnień, jest czasochłonne, dlatego wolimy nie być zmuszeni do robienia dwa razy tej samej pracy tylko dlatego, że nasz partner okazał się nieprofesjonalny i trzeba było odrzucić oferty pod względem formalnym.
Źródło: www.warszawa.gazeta.pl