ŻAK: Najważniejszą kwestią jest dla mnie prostsza rejestracja stowarzyszeń – im więcej da się tutaj wygrać, tym mniej potrzebne będą inne zmiany.
Jestem za tym, żeby ustawowy termin rejestracji stowarzyszeń był taki sam, jak dla rejestracji innych podmiotów w KRS – w ciągu siedmiu dni. Tak rejestrują się m.in. fundacje i spółki. Termin siedmiodniowy pochodzi z art. 20a ust. 1 ustawy o KRS i powinny mu podlegać też stowarzyszenia.
Byłoby też idealnie, gdyby możliwość rejestracji elektronicznej była dostępna tak, jak dla spółek z ograniczoną odpowiedzialnością przy użyciu wzorca statutu w ciągu jednego dnia od wpływu wniosku. To odpowiadałoby potrzebom społeczeństwa obywatelskiego w XXI wieku. Są sprawy, wokół których trzeba organizować się błyskawicznie, na które trzeba odpowiadać prawie natychmiast, oraz grupy nieformalne, którym osobowość prawna przydałaby się niemalże z dnia na dzień. Więc to byłoby idealne rozwiązanie.
Wzorzec statutu, rejestracja bez starosty
Żeby powyższe pomysły były możliwe, należy zadbać o dwie rzeczy: po pierwsze – wprowadzić wzorzec statutu, po drugie – zlikwidować ustawowy obowiązek konsultowania rejestracji stowarzyszenia przez organ nadzoru i 3-miesięczny termin, czyli wykreślić art. 13. Wzorzec statutu musiałby zostać określony w rozporządzeniu na podstawie delegacji ustawowej, którą trzeba by było wprowadzić. Mechanizm więc ten sam jak już istniejący w systemie rejestracji spółek z o.o. Chcące się zarejestrować w trybie jednodniowym stowarzyszenie ustalałoby wyłącznie cele i sposoby ich realizacji, reszta, czyli np. ustrój, sposób podejmowania decyzji, pozostawałby zgodny z wzorcem. Oczywiście ustalenie treści wzorca wymagałoby szerokiej konsultacji z środowiskiem III sektora.
Właśnie dlatego trzeba również wykreślić ww. przepis, który zobowiązuje sąd rejestrowy do konsultowania statutu przy rejestracji z organem nadzorującym stowarzyszenie, czyli starostą. To niesamowicie wydłuża dziś proces rejestracji. Organ ma na to 14 dni, więc wykorzystuje maksimum tego, czym dysponuje. To samo dotyczy terminu 3-miesięcznego dla sądu rejestrowego.
Zniesienie tego przepisu jest ważne również z innego powodu – najlepszym organem dla sprawdzenia, czy stowarzyszenie powstaje zgodnie z prawem jest sąd, nie urząd. Z założenia to sąd ma lepsze kwalifikacje do badania pod kątem legalności. Ten kierunek potwierdza też art. 58 ust. 2 Konstytucji, który wskazuje na kryterium oceny jedynie legalność, zaś sąd jako organ właściwy do ewentualnego zakazania utworzenia lub działania zrzeszenia.
Wydaje się, że prawdopodobnie w 1989 roku władza chciała jednak mieć kontrolę nad nowo powstającymi organizacjami obywatelskimi, kierując się pozaprawnymi kryteriami. Dziś trzeba jednak przypomnieć, że prawo do stowarzyszania się nie jest przywilejem, tylko wyrazem wolności człowieka do zrzeszania się. Nie powinno więc być ograniczane jakimikolwiek zbędnymi elementami, a za taki uznaję obecność organu administracyjnego nadzoru w trakcie rejestracji.
Jednoznaczne przepisy, które wzmocnią pozycję sektora
Drugą ważną sprawą jest ustawowe rozwiązanie kwestii codziennych problemów stowarzyszeń, wynikających z niezwykle różnorodnych, niekorzystnych interpretacji przepisów, z którymi organizacje nie dyskutują, bo są organizacyjnie za słabe. Firma odwołuje się od niekorzystnej interpretacji izby skarbowej, zaskarża niekorzystną decyzję w swojej sprawie, składa apelację od niekorzystnych wyroków sądów – organizacja nie. Dlatego powinniśmy ustawowo wskazać pewne możliwości organizacji tak, żeby nie pozostawiały pola do interpretacji.
Podam dwa przykłady: jeden dotyczy kwestii zatrudnienia w organizacjach członków zarządu, drugi – elektronicznego obiegu dokumentów. Komentatorzy zgodzili się, że stowarzyszenia mogą zatrudniać członków zarządu, w tym w ramach pełnionych w zarządzie funkcji (problemu zasadniczo nie widzi P. Suski czy P. Sarnecki), ale innego zdania bywają zarówno przedstawiciele samego środowiska organizacji, myląc etos społecznikowski z obowiązującym prawem, jak i przedstawiciele starostw czy sędziowie i referendarze KRS.
KRS-y różnorodnie podchodzą również do kwestii procedowania on-line. Zasadniczo można stwierdzić, że na sam widok słowa „elektroniczne” w zgłoszonym statucie dostają alergii… Tymczasem organy stowarzyszeń coraz częściej procedują elektronicznie, jednak uciekając w nie weryfikowane przez KRS regulaminy pracy. Jednocześnie bez wątpienia pragmatyka wskazuje, że taka możliwość staje się niezbędna. Postulowałbym wprowadzenie przepisu regulującego tę kwestię do ustawy. Podobnie przepisu o tym, że członkowie zarządu „mogą” być zatrudniani. Pomimo więc, że w mojej opinii samo prawo o stowarzyszeniach, jak i ogólne zasady z Kodeksu Cywilnego nie generują powyższych problemów, to sektor jest za słaby, by zmienić praktykę wykładni przepisów przez I instancje, bez pomocy ustawodawcy. Generalnie jednak trzeba powiedzieć jasno, że takie radzenie sobie z patologią stosowania prawa jest nieprawidłowe.
Trzecią kwestią jest uproszczenie księgowości, choć to, jak się okazuje – będzie niezwykle trudne. Do niedawna sam wysuwałem argument, że skoro spółdzielnie socjalne są zwolnione z ustawy o rachunkowości, to stowarzyszenia i fundacje też powinny. To jeden z najczęściej pojawiających się postulatów samych organizacji. Była za tym również większość członków grupy roboczej. Nasz zapał ostudzili księgowi: stwierdzili, że spółdzielcy, co prawda zwolnieni z prowadzenia pełnej księgowości, i tak ją prowadzą! Nie ma bowiem innego, adekwatnego dla nich (a zatem – przez analogię – dla stowarzyszeń) systemu księgowania. Trzeba by go wymyślić.
Dla stowarzyszeń zwykłych bez zmian
Kwestią, co do której jestem sceptyczny, choć nie jestem jej przeciwnikiem, jest ustanawianie ułomnej osobowości prawnej dla stowarzyszeń zwykłych. Tam, gdzie pojawiają się przywileje, tam pojawia się odpowiedzialność i obowiązki. Zyskawszy ułomną osobowość prawną, stowarzyszenia zwykłe będą musiały podlegać jakiemuś rejestrowi.
Najlepiej KRS. Dlaczego? Dlatego, że to zabezpiecza osoby trzecie. Chcąc zawrzeć umowę z, przyjmijmy, Stowarzyszeniem Klon/Jawor, zajrzałbym do rejestru KRS, sprawdził sposób reprezentacji, skład zarządu. Dlaczego? Dlatego, że rejestr KRS dzięki szeregowi przepisów ustawy o KRS objęty jest tzw. zasadą domniemania wiary publicznej rejestru – innymi słowy można mu ufać i co do zasady będzie on chronił osoby trzecie przed negatywnymi następstwami prawnymi, o ile postępowały w zaufaniu do danych w nim ujawnionych. Dlatego wszystkie osoby prawne, może poza uczniowskimi klubami sportowymi, znajdują się w którymś z oficjalnych rejestrów. Podobnie jest z ułomnymi osobami prawnymi, jak spółkami osobowymi. Wspólnoty mieszkaniowe zaś, choć nie są w KRS, to ich istnienie oraz osoby mające w nich udziały, są ujawnione w Księgach Wieczystych.
W końcu KRS jest już prowadzony, korzysta też od lipca 2012 z mechanizmów udostępniania przez internet, dających możliwość bezpłatnego uzyskiwania informacji w postaci wydruków o mocy dokumentów urzędowych. Zapewnia więc właściwe zaplecze infrastrukturalne i prawne.
Jeśli więc będą w KRS, a uproszczenia dla stowarzyszeń z osobowością prawną przejdą, to biorąc pod uwagę, że kuriozalnie stowarzyszenia zwykłe już teraz objęte są obowiązkiem prowadzenia pełnej księgowości, to nie potrafię w tej wizji wymienić żadnej innej korzyści, czyniącej je atrakcyjniejszymi od stowarzyszeń z osobowością prawną. Poza jedną bardzo ważną – mniejszą liczbą osób potrzebną do założenia.
Wszelka więc dyskusja o takich „nowych” stowarzyszeniach zwykłych powinna odejść od zastanawiania się nad tym, czy będą mogły korzystać z środków publicznych lub prowadzić działalność gospodarczą lub być organizacjami pożytku publicznego, a w pierwszej kolejności rozstrzygnąć, co więcej niż liczba członków będzie je czyniło atrakcyjniejszymi od stowarzyszeń z pełną osobowością prawną. Muszę tu jednak bardzo podkreślić, że niezależnie od powyższych zmian powinna zostać wprowadzona wprost możliwość przekształcania stowarzyszeń zwykłych w rejestrowe.
Podsumowując – wracam do początku – uproszczenie rejestracji stowarzyszeń rejestrowych pozostaje moim głównym postulatem. Być może przez to, że na co dzień doradzam i współpracuję właśnie głównie ze stowarzyszeniami rejestrowymi, być może dlatego, że to są najpopularniejsze w tej chwili organizacje społeczne, mające duży dorobek praktyki funkcjonowania, jestem zwolennikiem rozstrzygnięcia przede wszystkim ich problemów i dylematów.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)