Tegoroczne konsultacje społeczne budżetu miasta zakończyły się 28 czerwca. Tymczasem od piątku (15 lipca) radni organizują dla mieszkańców Łodzi „Letnią Szkołę Budżetu” – cykl trzech spotkań informacyjno-konsultacyjnych na temat budżetu miasta. Inicjatywa z pewnością warta uwagi, bo o budżecie rozmawiać trzeba, niemniej jednak nasuwająca sporo pytań i wątpliwości.
„Letnia Szkoła Budżetu” pomagać ma mieszkańcom poznać strukturę budżetu miasta, pokazać, jak powstaje oraz zaktywizować ich do aktywnego udziału w jego współtworzeniu – tak przynajmniej wynika z wypowiedzi przewodniczącego rady miejskiej Tomasza Kacprzaka, który wraz z radnymi PO zainicjował przedsięwzięcie. Jak czytamy na stronie urzędu miasta „Klub Radnych PO od dawna wspierał tworzenie mechanizmu partycypacji mieszkańców przy konstrukcji łódzkiego budżetu”.
Kolejna pytanie jakie się nasuwa to dlaczego „Letnia Szkoła Budżetu” organizowana jest dopiero po zakończeniu oficjalnych konsultacji społecznych? Skoro inicjatywa ta zakłada pomoc mieszkańcom w zrozumieniu idei budżetu i jego struktury, czy nie lepiej byłoby ją zorganizować właśnie w przeddzień konsultacji budżetu, organizowanych przez urząd miasta?
Rozmowy o budżecie na pewno mają swoje plusy. Do mieszkańców dotrą podstawowe informacje o konstrukcji budżetu, mogą oni zapytać o interesujące ich inwestycje, projekty, plany na przyszłość. Spotkania mogą więc „wypromować” budżet i to, że warto się nim interesować. Niemniej jednak, również i w tym przypadku, pojawia się znana doskonale z przeszłości obawa o realny wpływ mieszkańców na ostateczny kształt budżetu – czyli na ile wnioski mieszkańców zostaną uwzględnione i od czego będzie to zależeć? Niestety, cały czas tego nie wiemy. Dowolność w przyjmowaniu wniosków i ewentualny brak ich późniejszego przełożenia na rzeczywistość może mieć zgubne skutki dla rozwoju społeczeństwa obywatelskiego w Łodzi.
Obserwując poczynania miasta i radnych widać niestety, że na konsultacje budżetu nie ma cały czas pomysłu. Nie ma na razie metody, która wyjaśniałaby, o co chodzi w budżecie, umożliwiała wymianę argumentów między łodzianami, dawała możliwości wskazywania priorytetów, definiowała zasady akceptowania wniosków, tym samym zwiększała poczucie odpowiedzialności łodzian za zapadające w mieście decyzje. Bez takiej metody możemy zapomnieć o partycypacji mieszkańców w tworzeniu budżetu. W bieżących działaniach brakuje pomysłu i przejrzystości, a przejrzystość to podstawa w budowie partnerskich relacji, bez których z kolei partycypacja nie może się obejść.
Aktualnie wszystkie składane przez mieszkańców wnioski spływają na maila bądź przyjmowane są na piśmie. Czy będzie ich kilkadziesiąt czy kilkaset, czy będą przygotowane rzetelnie czy nie, o ich przyjęciu zdecydują radni i prezydent, w oparciu o swój punkt widzenia i priorytety. Nasuwa się więc kolejne pytanie, czy mieszkańcy nie mogliby wskazać sami, jakie inwestycje i wydatki są dla nich priorytetowe?
Oczywiście, że mogliby. Jednym z rozwiązań jest zgrupowanie zebranych wniosków i przedstawienie ich na forum publicznym. Wtedy też wnioski mieszkańców mogłyby być przedstawione, przedyskutowane, połączone z innymi podobnymi w danej kategorii. W międzyczasie pomysły mogłyby być dopracowane (np. uzupełnione o szacunkowe koszty realizacji) i zweryfikowane przez urząd pod względem formalnym. Później można przeprowadzić głosowanie, dzięki któremu mieszkańcy mogliby poszczególnym pomysłom przydzielać punkty w zależności od skali poparcia. Wnioski uzyskujące największe poparcie wprowadzane byłyby do budżetu miasta.
Inną drogą po zebraniu wniosków mógłby być ich podział np. ze względu na terytorium (pomysły na inwestycje w danych dzielnicach dyskutowane mogłyby być wtedy na forach dzielnicowych) bądź na temat, jakiego dotyczą. To drugie rozwiązanie umożliwiałby stworzenie grup tematycznych, w ramach których mieszkańcy uczestniczyć mogliby tylko w pracach grup z interesujących ich zagadnień (np. transportu, edukacji, sportu). W takich grupach mieszkańcy mogliby również analizować zgłoszone pomysły, wymieniać się argumentami, wybierać priorytety. Teraz niestety takiej szansy nie mają, bo konsultacje budżetu nie przewidują konstruktywnej dyskusji.
Fora mieszkańców to rzecz popularna, stosowana w wielu miastach z budżetem partycypacyjnym. Ostatnio zaproponowano je w Sopocie, gdzie mieszkańcy decydować będą o wydatkowaniu 3 mln zł – puli środków wskazanych w budżecie całkowicie do rozdysponowania przez mieszkańców. Choć jest to tylko 1% budżetu miasta, jego znaczenie społeczne może być ogromne. Przede wszystkim dlatego, że to właśnie mieszkańcy zdecydują bezpośrednio o tym, jak je wydać. Nie będą to więc powierzchowne konsultacje, gdzie w zależności od uznania włodarzy miasta ich pomysł zostanie wzięty pod uwagę bądź nie. W tym wypadku zostanie przeprowadzony przejrzysty proces, za pośrednictwem którego, na określonych zasadach dyskusji i głosowania, mieszkańcy sami wybiorą ważne dla nich inwestycje oraz projekty. Odpowiedzialność będzie więc po ich stronie.
Luźne rozmowy o budżecie, takie jak „Letnia Szkoła Budżetu”, mogą być „fajnym” sposobem, by zainteresować mieszkańców budżetem. Mieszkańcy potrzebują jednak czegoś więcej – potrzebują realnego wpływu na miasto, a spotkania i konsultacje w dotychczasowej formie im tego nie zapewniają. Warto więc rozpocząć dyskusję i wypracować wreszcie metodę, która zapewni łodzianom prawdziwy wpływ na kształt budżetu miasta.
Źródło: inf. własna lodzkie.ngo.pl