Inżynier z wykształcenia, redaktor z powołania, człowiek, dla którego Fundacja Ośrodka KARTA jest całym życiem.
Czym się Pan zajmuje?
Historią najnowszą Polski i Europy Środkowo-Wschodniej – w ramach pozarządowego Ośrodka KARTA, który działa jako fundacja, organizacja pożytku publicznego. Odnosimy się do tych fragmentów historii XX wieku, które są mało znane, nierozumiane, czasami zafałszowane. Zależy nam na takiej aktywności opiniotwórczej, by podejmować sprawy najbardziej zaniedbane i bolesne, a zarazem by łagodzić toksyczne oddziaływanie przeszłości. Przeszłość często jeszcze źle wpływa na różne wymiary życia społecznego, szczególnie w relacji między narodami. Dziś Polska nie jest tak wielonarodowa, jak w swej historii, ale nadal z tą spuścizną nie potrafi sobie radzić.
KARTA była najpierw nielegalną gazetką, potem podziemnym almanachem książkowym, opisującym postawy ludzi wobec dyktatur. Szukaliśmy odpowiedzi, jak walczyć o wolność w sytuacji zniewolenia. W ten sposób zbliżaliśmy się do historii, by w końcówce lat 80. – po zainicjowaniu Archiwum Wschodniego – skupić się na losach ludzi represjonowanych w ZSRR, a potem innych świadków XX wieku. Po przełomie ustrojowym zalegalizowaliśmy te konspiracyjne wcześniej przedsięwzięcia. Jesteśmy ośrodkiem dokumentacji historii społecznej XX wieku i wydawnictwem. Podejmujemy zadania edukacyjne. Jesteśmy jednym z największych w Polsce archiwum społecznym, przechowującym przede wszystkim zasoby prywatne i środowiskowe, które udało się zebrać i ocalić w warunkach komunistycznych. Współpracujemy z różnymi środowiskami w Europie Wschodniej. W Warszawie zainicjowaliśmy powstanie Domu Spotkań z Historią (miejskiej instytucji kultury).
Dlaczego Pan to robi?
„Karta” powstała w styczniu 1982, z mojej inicjatywy, siłami grupy, która zebrała się kilka miesięcy wcześniej. Celem było opisanie, czym jest stan wojenny, w jakiej sytuacji stawia nas jako społeczeństwo. Uważałem wtedy, że najważniejsze dla Polski jest to, aby rozumieć, że wolność wykuwa się indywidualnie w swoim własnym życiu; z czasem tę refleksję zaczęły podbudowywać wycieczki w przeszłość. Tym były ważniejsze, że ówczesna rzeczywistość odbierała nadzieję czy poczucie sensu – sama w sobie nudna i obezwładniająca. Okazało się, że historia staje się pomocna – jak walczyć o zasadnicze wartości, demokrację, wolność. Zająłem się historią z obowiązku społecznego. Mam przy tym wrażenie, że to ona mnie wybrała, a nie ja ją. Nie jestem historykiem; jestem z wykształcenia – inżynierem, z zawodu – redaktorem.
Skąd energia Ośrodka KARTA? To środowisko niemal stuosobowe, które cały czas pracuje w warunkach braku stałego budżetu. Gdy próbujemy wyjaśniać to komuś z zagranicy, nie wierzy, że – przy tej skali nierynkowych działań – nie mamy żadnych systemowych zabezpieczeń. Rzeczywiście, nie utrzymalibyśmy się, gdyby nie nasza wspólna, zespołowa determinacja. Praca, która staje się życiowym spełnieniem wielu z nas.
Mnie popchnął ku temu teatr alternatywny końca lat 70. Był w PRL-u kapitalnym ośrodkiem życia społecznego. W momencie, kiedy nastąpił stan wojenny, gdy odczułem to jako atak na samego siebie, potwarz, na którą trzeba odpowiedzieć – zrozumiałem, że teraz, na wzór tamtego teatru, trzeba budować społeczną alternatywę. Stan wojenny zdołaliśmy przetrwać zdrowiej pod parasolem „Karty”. A potem okazało się, w jak wielkim stopniu zadaniem do społecznego wykonania pozostaje historia najnowsza.
Największy sukces
Bez wątpienia – przetrwanie KARTY. Byliśmy parokrotnie w sytuacji bankruta; ZUS zajmował nasze konto. Zawsze udawało się jakoś wyjść z opresji. Przy ostatnim takim kryzysie usłyszałem od wspierającej nas osoby: „Wy nie możecie upaść, staliście się dobrem narodowym”.
Największa porażka
Ciągle nie mam poczucia wystarczającej skuteczności. Jest tyle niezaspokojonych nadal potrzeb związanych z przeszłością! Ciągle mam wrażenie, że to jest działalność na zbyt małą skalę. Szczególnie jeśli chodzi o dialog z sąsiedzkimi narodami. Mamy małe poparcie ze strony struktur państwa. To jest dosyć bolesne. Staramy się przekonywać władze RP, nieskutecznie. To, co się dziś dzieje w Polsce, to unikanie trudnych historycznie spraw, a nie podejmowanie ich w sposób rozumny. Wyraźnie widać, że trzeci sektor mógłby się nadać i do tego, by podpowiadać państwu racje historyczne polityki zagranicznej. Ale tam zwykle „wiedzą lepiej” – nie słuchają.
Zresztą, porażek było dużo. Stawialiśmy sobie cele fundamentalne, znacznie przekraczające nasze własne możliwości. To często, obliczone na wsparcie mocniejszych od nas, okazywało się złudzeniem.
Co najbardziej Pan lubi?
Jestem z powołania redaktorem. Powinność redaktorska popycha mnie do działań, o których tu mówię. Moje inne obowiązki w KARCIE, rola prezesa Ośrodka – odciągają mnie od pracy nad słowem. A ja lubię pracę redaktorską i bardzo bym chciał mieć na nią czas. Praca nad tekstami historycznymi uczy tak, że trudno to porównywać z jakimiś bieżącymi wymiarami życia. Współczesne media czy polityka – to „piana”, ślizganie się po powierzchni. Gdy sięga się w głąb historii, można dotknąć życia naprawdę i to jest najważniejsze… Lubię robić „Kartę”, kwartalnik.
Plany na przyszłość
Wydaje się, że nasze możliwości wzrastają, m.in. za sprawą Domu Spotkań z Historią, na który – mimo jego samorządowej podległości – nie było żadnych nacisków politycznych, by pokazywać przeszłość z takiej czy innej „zadanej” perspektywy. Mamy poczucie, że powstała tam bardzo cywilizowana przestrzeń publiczna, służąca namysłowi nad historią, otwartemu dialogowi.
Jednocześnie widzimy, że coraz więcej osób w Polsce docenia takie nieideologiczne, bezinteresowne skupienie się nad minionym; że widzi w takim podejściu wielką wartość społeczną, mającą znaczący wpływ na życie współczesne. Czujemy to już w akcji „1%”.
Zbigniew Gluza – redaktor, animator życia społecznego (ur. w 1955 r. w Warszawie).
W czasie studiów na Politechnice Warszawskiej działał w środowisku niezależnego teatru studenckiego, autor Ósmego dnia — dokumentalnej monografii Teatru Ósmego Dnia (1975–81). Po roku 1989 inicjator, a następnie prezes fundacji, która prowadzi Ośrodek KARTA (obecnie organizacja pożytku publicznego). Jest redaktorem naczelnym pisma „Karta”, inicjatorem programów, takich jak „Wspólne Miejsce – Europa Wschodnia”, „Indeks Represjonowanych” czy „Straty osobowe i ofiary represji pod okupacją niemiecką”, pomysłodawcą konkursów „Historii Bliskiej”, Słownika biograficznego „Opozycja w PRL”, Słownika dysydentów, współinicjatorem Domu Spotkań z Historią w Warszawie, a po jego powstaniu – przewodniczącym Rady Programowej DSH.
W grudniu 2001 r. został odznaczony przez redakcję „Tygodnika Powszechnego” medalem św. Jerzego za „walkę z niepamięcią”. W listopadzie 2002 r. uhonorowany wraz z Ośrodkiem KARTA Nagrodą „Rzeczpospolitej” im. Jerzego Giedroycia za działalność w imię polskiej racji stanu.
Źródło: inf. własna