Mistrz aikido, który przelewa krew nie mieczem - tylko z ludzi do ludzi. Krewniak, bo na początku rozmowy zapyta, czy znasz swoją grupę. Jego to: 0 Rh+.
Czym się zajmuje
Na co dzień promuje ideę Krewniaków, czyli honorowe krwiodawstwo, transplantację, zdrowy tryb życia i bezpieczną jazdę na drogach.
Jest nauczycielem sztuk walki aikido, wykładowcą, kaskaderem, choreografem walk w filmach, producentem filmowym oraz nauczycielem w Polskiej Szkole Kaskaderów Filmowych należącej do Stowarzyszenia Filmowców Polskich.
Dlaczego to robi
W jego życiu ważne są wartości chrześcijańskie oraz sport, magia sztuk walki Dalekiego Wschodu.
– Aikido wbrew pozorom to nie jest walka z człowiekiem, tylko walka z własnymi słabościami. Walczymy tak, by opiekować się drugą stroną – podkreśla. – Niektórzy się śmieją, że skoro nie mogę przelewać krwi mieczem, to przelewam ją z ludzi do ludzi. Jeśli walczy się o ludzi, honorowe krwiodawstwo jest sposobem na realizację tych zamierzeń.
Jako mistrz sztuk walki prowadzi zajęcia, na które przychodzą dzieci, młodzież i dorośli.
– Cieszyłem się dużym szacunkiem z ich strony (czy zasłużyłem, czy też nie) i autorytetem. To dotyczy wielu trenerów. Zastanawiałem się, co można zrobić z takim potencjałem – opowiada. – W tym czasie widziałem program w telewizji, z którego dowiedziałem się, że promocja krwiodawstwa kuleje, że nie jest ono dobrze postrzegane. To mnie zastanowiło i pomyślałem, że może grupę swoich dorosłych zaprosiłbym do oddania krwi. Zaprowadziłem ich do Krajowego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa na ul. Chocimską w Warszawie. Poszło ze mną kilkadziesiąt osób. Powiedziano mi, że jeszcze takiej dużej grupy tam nie widziano. Wtedy pomyślałem, że warto to zrobić jeszcze jeden raz i drugi, i trzeci.
Nigdy nikt w jego rodzinie nie potrzebował krwi. O krwiodawstwie usłyszał po raz pierwszy w kościele, gdzie ksiądz nawoływał do oddawania krwi dla jego młodszej koleżanki z podstawówki. Żona Kasia, z którą prowadzi fundację, chodziła do tej samej szkoły, wtedy jeszcze nie wiedzieli, że zostaną małżeństwem. Ona jednak pamięta ten szkolny czas.
Kiedy zaczął pracować na rzecz krwiodawstwa, dowiedział się, że jego dziadek i ojciec są honorowymi krwiodawcami. – To było dla mnie też wskazówką, że rodzice nie mówią o tym swoim dzieciom, a to błąd – podkreśla. – Postawa gotowości do krwiodawstwa jest wspaniałym narzędziem wychowawczym nie tylko wobec dzieci, ale także w stosunku do dorosłych. Nie wyobrażam sobie, że ktoś, kto oddaje krew, mógłby kogoś napaść czy okraść. Jeśli ktoś honorowo oddaje krew, to ma poczucie honoru.
Kiedy okazało się, że jako Marcin Velinov, osoba fizyczna, nie może wszędzie występować, dlatego założył organizację z przyjacielem Andrzejem Puchniarskim, mistrzem sztuk walki taekwondo, pierwszym trenerem drużyny olimpijskiej w Seulu. Potem do współpracy zaprosił Polski Komitet Olimpijski. W ten sposób powstała Fundacja Sportowcy dla Życia. Zaczęli dołączać do niej różni artyści. Tak się rozwinęli, że, kiedy Polska wchodziła do Unii Europejskiej, zmienili symbolicznie nazwę na Europejską Fundację Honorowego Dawcy Krwi. Dziś Kampania Krewniacy jest jedną z najbardziej rozpoznawanych i cieszących się rekordowym zaufaniem społeczeństwa według badań Instytutu MillwarBrown SMG/KRC.
Największy sukces
Sukcesy trzeba podzielić na kilka etapów, niezwykle istotnych i ważnych.
– Po pierwsze założyłem fundację, dla której wyjechałem z Lublina, miasta, w którym miałem wszystko, do miasta, w którym nikogo nie znałem, by móc realizować działania, które sobie wyobraziłem – opowiada.
Potem udało się zorganizować największą kampanię w historii Telewizji Polskiej. Dotyczyła pozyskiwania środków za pomocą smsów na autobus do poboru krwi.
– Nie planowaliśmy zorganizować tak wielkiej kampanii, ale nie ukrywam, że od samego początku postanowiłem zrobić wszystko, żeby kupić autobus do poboru krwi i w tym roku to się udało – mówi. – Za życia Jana Pawła II podjęliśmy decyzję, że autobus będzie nosił jego imię. Od tej pory mamy wrażenie, że Ojciec Święty opiekuje się tym autobusem. Odebraliśmy go dokładnie w trzydziestą rocznicę pontyfikatu Jana Pawła II. Potem w uroczystość Bożego Ciała, 11 czerwca, stocznia oddała nam autobus już z wyposażeniem. W tym dniu razem z moją żoną obchodziliśmy piętnastą rocznicę ślubu. Myśleliśmy, że zorganizujemy imprezę i będziemy na niej się bawić wspólnie z przyjaciółmi, a okazało się, że trzeba było jechać po autobus. Dziś ludzie robią sobie zdjęcia przy tym autobusie na stacjach benzynowych. Jest znany i rozpoznawalny. To jeden z najlepszych autobusów na świecie zaadaptowanych na mobilną stację krwiodawstwa. Pomimo że jest najnowocześniejszy w Polsce, zapłaciliśmy za niego znacznie mniej niż za inne tego typu pojazdy zakupione w naszym kraju. Widzimy w tym potwierdzenie słuszności naszych działań.
Kolejny ogromny sukces to zebranie wielkiej liczby gwiazd na potrzeby kampanii medialnej. – Szczególnie na początku nie było to łatwe – opowiada. – O użyczenie wizerunku prosi ich wiele fundacji. Nie dziwię się, że gwiazdy często odmawiają. Boją się po prostu o swój PR. Dziś zdarza się, że do tej kampanii gwiazdy same chcą się przyłączać.
Z życia osobistego też jest bardzo dumny. Żona jest artystką, wykonuje piękne obrazy i witraże, ale całe swoje życie zawodowe poświęciła fundacji. Mają dwóch synów. – Jestem bardzo szczęśliwy – przyznaje.
Jako mistrz aikido największy sukces zawodowy osiągnął, gdy został zaproszony do współpracy z mistrzem Stevenem Seagalem na planie filmowym. Był jego dublerem.
– Przekonałem się, że jest też wielkim mistrzem poza planem. Do dziś ten sukces jest mi przypominany w wielu kręgach. No cóż, gdybym miał dziś wybierać między główną wygraną w totolotka a byciem dublerem Seagala choć raz, to wybór jest jasny – mówi.
Wyróżnieniem jest też dla niego praca jako specjalista ds. marketingu w Wojskowym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. Jest to jedyna instytucja, która ma prawo organizować zbiórki krwi na terenie całego kraju. Dąży do tego, by znaczna część Polaków znała jej działalność.
Największa porażka
Nakreśla konkretną sprawę. – Odbieram jako porażkę mianowanie prezesa PCK na wiceministra zdrowia. Czy to przypadek, czy nie – nie wiem. Jednak od tej pory (2006 r.) nie mamy ani złotówki dofinansowania ze strony rządowej. W wyniku tego zostały zmarnowane możliwości potężnych kampanii billboardowych, niewykorzystane wizerunki gwiazd, które skutecznie przemawiają do potencjalnych krwiodawców, brak w tym roku kampanii w TVP, spowolnienie lub nawet uśpienie naszych kampanii i wiele innych – skarży się. – Mam nadzieję, że to się niebawem odmieni z korzyścią dla całego społeczeństwa.
W Polsce krew potrzebna jest średnio nawet co 15 sekund. To niezastąpiony lek. Jedyną fabryką, która go produkuje, jest ludzki organizm. Tu nie ma miejsca na konkurowanie ze sobą przez żadne organizacje. – Z PCK pomimo tej jednej niejasności jesteśmy w świetnych relacjach i niczego im nie zarzucam – podkreśla.
Co lubi
– Niewiele rzeczy nie lubię – zaczyna. – Nie lubię bezsensownego krytycyzmu oraz medialnej papki. Nie mam od kilku miesięcy telewizora w domu. Media lubią negatywne historie, a świat jest o wiele piękniejszy niż to, co widzimy w programach informacyjnych. Chciałbym, by te programy pokazywały więcej ciepła i pozytywnych relacji, sprawiedliwości i życzliwości. To dla mnie ważne, bo na co dzień promuję krwiodawstwo jako pozytywny obraz. Wiele kampanii medialnych mówi o ofiarach, a my pokazujemy uśmiech, choć wiemy, że w walce o życie są również przegrani.
Często gotuje, bo to uwielbia. – Zamiast położyć się i odpocząć, idę do kuchni gotować chińszczyznę – przyznaje. Jego pasją jest też motoryzacja. – Kiedyś lubiłem samochody sportowe, potem terenowe, dziś lubię autobusy – śmieje się. – Wyrobiłem sobie prawo jazdy na autobus i mogę już prowadzić ten do poboru krwi. Jazda nim to wielka nauka pokory względem ulicy i jej użytkowników.
Lubi też oglądać dobre filmy, ostatnio obejrzał całą kolekcję Kurosawy. Żałuje, że nie ma wiele czasu na czytanie i ćwiczenia fizyczne. A chciałby ćwiczyć codziennie rano i wieczorem.
Plany na przyszłość
Wszystkich, niestety, nie może i nie chce wyjawić. Jako producent zamierza zrealizować film fabularny z międzynarodową obsadą oraz przesłaniem, które wzmocni ideę krwiodawstwa i transplantologii.
Sięga do portfela i wyciąga Kartę Krwi Krewniaka, która jest wydawana po dwóch laboratoryjnych badaniach i w obliczu tragedii pozwala na oszczędność czasu nawet do 30 minut. Kosztuje 75 zł (cena badań plus cegiełka na zakup autobusu).
– Mam nadzieję, że wszyscy zrozumiemy, że będziemy w XXI wieku, kiedy będziemy mieć tę kartę przy sobie – mówi. Karta poświadcza naszą grupę krwi oraz upoważnia lekarza do transfuzji bez dodatkowych skomplikowanych badań.
Planuje kupno następnych autobusów m.in. dzięki sprzedaży cegiełek innowacyjnego brelOKa Krewniaków z widniejącym symbolem grupy krwi. Liczy, że fundacja rozszerzy swoją działalność na inne kraje Europy. – Ona już jest tam zaszczepiona – podkreśla – ale chciałbym, żeby działała tak sprawnie jak w Polsce. – Nie spocznę dopóki moich planów nie zrealizuję – deklaruje na koniec.
Marcin Boris Velinov – ur.1971 r., założyciel i prezes Europejskiej Fundacji Honorowego Dawcy Krwi (wcześniej Fundacja Sportowcy dla Życia). W ramach Fundacji powstała największa kampania społeczna „Krewniacy”. Jest mistrzem japońskiej sztuki walki aikido.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)