Niewiele brakowało, a wyjechałaby do Sudanu budować studnie. Została jednak i założyła Fundację Form i Kształtów. O Placu Zabawiciela jej autorstwa dowiedziała się cała Polska, nie inaczej było przy okazji ubiegłorocznego Grzybobrania w podwarszawskim Powsinie. Jej projekty w przestrzeni publicznej przyciągają osoby o każdej profesji i w każdym wieku. Przedstawiamy kandydatkę na Człowieka Roku plebiscytu Wdechy 2012, Izę Rutkowską.
Czym się obecnie zajmujesz?
W Fundacji Form i Kształtów jestem szefową-małym dyktatorem (śmiech). Tu wymyślam projekty, to jest moje autorskie pole. Później te projekty koordynuję, angażuję ludzi, podsuwam im pomysły do zrealizowania.
Poza działaniami „na własnym podwórku” staram się też współpracować z innymi organizacjami pozarządowymi. Dużą przyjemność sprawia mi prowadzenie warsztatów dla seniorów i młodych menadżerów kultury w Towarzystwie Inicjatyw Twórczych ę. Jestem bardzo za dialogiem pomiędzy urzędnikami i NGO-sami, dlatego udzielam się w Komisji Dialogu Społecznego ds. Kultury. Poza tym staram się działać na rzecz środowiska organizacji. Zależy mi na tym, żeby niektóre procedury zostały usprawnione, cieszę się, gdy mieszają się doświadczenia różnych organizacji i kiedy możemy razem wypracowywać pewne systemy działania w przestrzeni publicznej.
Dlaczego to robisz?
Wydaje mi się, że to po prostu naturalna kontynuacja tego, co robiłam od zawsze, od kiedy tylko zaczęłam się udzielać społecznie, czyli od zerówki. Zawsze inicjowałam jakieś wydarzenia, zawsze starałam się mobilizować ludzi do działania. Fundacja Form i Kształtów to mój własny świat, do którego razem ze społecznikami i projektantami zapraszam ludzi, którzy na co dzień nie mają czasu ćwiczyć wyobraźni. Nie ma w tym żadnego nadęcia. Lubię sztukę, przy której nie trzeba się stresować, że się jej nie rozumie. Patrzysz i się uśmiechasz. Pewnie każdy chce jakoś zmieniać świat, ja zdaję sobie jednak sprawę, że mój punkt widzenia świata jest bardzo subiektywny i nie wszystkim może się podobać. Staram się więc otwierać ludzi na kulturę, każdy wyciągnie z moich projektów to, co wyda mu się istotne, a jak ktoś nie będzie chciał, to trudno. Myślę, że działania Fundacji Form i Kształtów są po prostu inspirujące. Pokazują, jak żyć kreatywnie. Na studiach chciałam robić wielkie rzeczy na wielką skalę. Chciałam pojechać do Sudanu budować studnie, ale, całe szczęście dla Sudańczyków – nie udało się (śmiech). Sporo jednak podróżowałam i zauważyłam pewną prawidłowość: gdyby porównać społeczność do społeczności, to ludzie w Polsce i gdziekolwiek indziej na świecie, bez względu na sytuację polityczną, ekonomiczną, są bardzo podobni, tworzą podobne grupy, mają te same potrzeby i te same problemy. Dlatego staram się robić projekty uniwersalne, które mogą wzbudzić uśmiech w Polsce, ale byłyby zrozumiałe w Holandii, Japonii czy na Kubie.
Największy sukces?
Nominacja do Wdech jest bardzo miła. Moje działania, w przeciwieństwie do działań innych nominowanych, są jednak bardzo niszowe. Myślę, że to ukłon w stronę organizacji pozarządowych w ogóle. Z drugiej strony mam też kłopot z tą nominacją. W projekty, które robię, angażuje się wiele osób, które z działaniami się identyfikują i wkładają w nie wiele pracy. Zostałam wyciągnięta przed szereg, gdzie poczułam się trochę nieswojo.
Największa porażka?
Nie lubię marnować czasu na rozpamiętywanie czego nie udało mi się zrobić, wolę koncentrować się na tym, co jest jeszcze do zrobienia. Jak się nie udaje, to trzeba nabrać więcej sił i próbować od nowa.
Co lubisz najbardziej?
Lubię obserwować ludzi, którzy przychodzą na fundacyjne projekty. Na „Grzybobraniu” dużą radość przyniosło mi na przykład obserwowanie mojej mamy, która chodziła po lesie i z zaangażowaniem rozstawiała grzyby. Chowała się za drzewem i jak nikt nie widział podkładała je blisko przechodniów. Świetnie bawiła się i ona, i ludzie, którzy grzyby znajdowali. Pamiętam też, jak na Placu Zabawiciela ludzie spontanicznie z kartonów zbudowali wagon metra i udawali, że jadą nim przez miasto. Ludzie wchodzą w moją wyobraźnię i to mnie bardzo cieszy.
Marzenie na przyszłość
Mam wiele marzeń, ale wiadomo, jak wygadam, to się nie spełnią.
Pobierz
-
201210301419010086
816590_201210301419010086 ・38.72 kB
Źródło: inf. własna ngo.pl