Jej filozofią życia jest taniec. Najpierw określa siebie artystką, potem prezeską fundacji Ciało/Umysł. Była solistką Teatru Wielkiego Opery Narodowej, ale dopiero taniec współczesny dał jej poczucie spełnienia. Musiała zorganizować miejsce prezentacji dla siebie i innych, dlatego powstał Festiwal Ciało/Umysł.
Czym się zajmuje
Sztuką tańca. – To raczej filozofia życia niż zajmowanie się jakąś dziedziną – precyzuje. Ukończyła szkołę baletową, dużo w życiu tańczyła, a teraz zajmuje się promocją, produkcją i edukacją tańca w Fundacji Ciało/Umysł. – Przede wszystkim jestem artystką, dopiero potem prezesem – zaznacza.
Dlaczego to robi
– Bo dostałam taki nakaz z góry – wzrusza ramionami.
Kiedy miała 7 lat, po raz pierwszy zetknęła się z baletem. – Dokładnie pamiętam ten moment – wspomina. – Przyszła do mnie koleżanka i powiedziała, żebym poszła z nią na popołudniowe zajęcia baletowe. Pokazała mi pierwsze kroki. Poszłam z nudów i ciekawości. Bo co można było robić po południu w Polsce komunistycznej, kiedy lekcje kończyły się o godzinie 13 i nie było żadnych propozycji zajęć po nich? Okazało się, że tak mnie balet wciągnął, że zajął dużą część życia.
Trzy tury egzaminów trwające pół roku, z sześciuset osób wybrano pięćdziesiąt. To poważna selekcja dla dziewięcioletniego dziecka. – Ale ja byłam przekonana, że to jest moja przyszłość. Nawet nie myślałam, że mogłoby być inaczej – mówi. – Do dzisiaj mama mi wypomina, że, kiedy jechałyśmy na pierwsze zajęcia do szkoły baletowej, powiedziałam: „Nareszcie nadszedł mój dzień”. Dziś balet kojarzy się z reżimem i odchudzaniem, ale ponad trzydzieści lat temu, wydawało się, że jest to jakaś droga ucieczki od szarości i beznadziei życia komunistycznego, które nie dawało perspektyw na ciekawe życie, na twórcze zajmowanie się samym sobą. Fascynował mnie ten pewien rodzaj bajki, którą zwykle się poprzez balet opowiada. Chciałam być księżniczką w różowej tuniczce. Teraz chyba dzieci mają większą świadomość – kwituje.
Po ukończeniu dziewięcioletniej Szkoły Baletowej, tańczyła balet przez 4 lata. – To raczej krótko, bo zobaczyłam, że to nie jest technika korespondująca z moimi potrzebami, np. cielesnymi. Nie czułam satysfakcji. Nie czułam, że mogłabym wyrazić siebie przez balet – tłumaczy. Szybko stała się solistką Teatru Wielkiego Opery Narodowej, co było niebywałym sukcesem. Ale ona tego tak nie odczuwała, bo w tamtym czasie chciała czegoś więcej, mocniej i szybciej. Dostała się do szwajcarskiego baletu i poznała inne podejście do baletu niż w Polsce, bo inna jest szkoła francuska czy rosyjska. Zorientowała się, że w balecie w Europie kariery nie zrobi, bo pochodzi nadal z tzw. bloku wschodniego, a nie z Unii Europejskiej, co miało duże znaczenie. Nie była też z baletu leningradzkiego, który ma wielką renomę. Poza tym zakochała się i stwierdziła, że musi wrócić do Polski.
Jest też inny powód. – Pewnego dnia stwierdziłam: „Niczego nie potrafię”. Chciałam innej pracy z choreografem. Uczyłam się kroków, które nic dla mnie nie znaczyły. „Śmiałam się poprzez taniec”, jak mówili niektórzy artyści, bo dla mnie balet był bardziej zabawą, co prawda poważną, ale nie czymś zawodowym. To taniec współczesny dał mi poczucie poszukiwania, odnajdywania, stawiania siebie w konfrontacji z innymi tancerzami i ich techniką – wyznaje. – Początek lat 90. był wielkim przełomem nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie. Miałam okazję uczyć się u mistrzów i poznawać takie techniki taneczne, których do Polski jeszcze nikt nie przywoził.
Po powrocie zaczęła szukać swojego miejsca w Warszawie. Najpierw z innymi tancerzami porzuconymi przez system, którymi nikt się nie zajmował i nie tworzył miejsca dla ich rozwoju, stworzyła pierwszy niezależny zespół teatru tańca NEI. Potem pomyślała, że musi zorganizować miejsce prezentacji dla siebie i innych, dlatego powstał Festiwal Ciało/Umysł. – Szybko musiałam zrezygnować z siebie, bo okazało się, że organizacja zajmuje wiele czasu i brakuje go, żeby samemu się w tym spróbować. Nie było miejsca na bycie artystką i organizatorką jednocześnie – przyznaje.
Największy sukces
Najpierw mówi, że nie wie, a potem, że jest bardzo zadowolona ze swojego życia artystycznego. – Sukcesem jest jego połączenie z życiem rodzinnym, które jeszcze dwadzieścia lat temu było dla mnie zupełnie nie do wyobrażenia. Wydawało mi się, że tancerze nie mogą mieć rodzin, że jedynym ich spełnieniem jest taniec – przyznaje. – Do trzydziestego roku życia myślałam, że mnie dzieci nie dotyczą. Jednak się udało. Może spontanicznie, ale te dzieci pojawiły się na świecie.
Największa porażka
Nie myśli w takim kontekście. Jest osobą optymistycznie nastawioną do świata.
– Pewnie każdą porażkę jestem w stanie zinterpretować jako sukces albo potencjalny sukces – śmieje się. – Jest mi raczej bliższa filozofia Wschodu, bo każe szukać w porażkach ukrytych możliwości; informacji, która jest zbawienna, żeby mnie do czegoś skłonić albo przed czymś zatrzymać.
Co lubi
Spacery, szeroko pojęte ciepło. – Zima to niestety nie to. Jak tu przetrwać w tej Polsce? Trudno – wzdycha.
Z książek chętnie sięga ostatnio po powieści, np. Coetzee, Pamuk. – Mają swój indywidualny bardzo osobisty świat i wciągają mnie w swoją intymną przestrzeń. Są propozycją otwierającą na innych ludzi – tłumaczy.
Zainteresowanie Azją wynika ze wcześniejszych wcieleń. – Ale ogólnie bardzo lubię podróżować, to jeden z czynników poznawania innych zachowań w innych krajach. Przejechałam, oprócz Europy, sporą część Azji i Afryki – opowiada. – Z punktu zawodowego chciałam poznać tam sceny tańca, w różnych miejscach wyglądały zupełnie inaczej. Lubię zanurzać się w inną kulturę i poznawać ludzi, bo przywiozę ich potem do Polski na swój Festiwal. Jestem w stanie zrozumieć postawę artystyczną danego artysty, kiedy poczuję jego kraj.
Plany na przyszłość
Plan na najbliższe dwa miesiące to rozliczyć i „zamknąć” Festiwal oraz zrealizować film. – Wcześniej muszę wyrwać dynię, wyciągnąć mózg, jak to mówi moja córka, i wykręcić go na dobrą zupę dyniową z imbirem – śmieje się.
Najbardziej lubi plany, których nie ma; spontaniczne pomysły, które pojawiają się, jako możliwość pójścia za nimi.
Edyta Kozak, ur. 1969 r. w Białymstoku – choreografka, kuratorka tańca, twórczyni Fundacji i Festiwalu „Ciało/Umysł”; od 15 lat związana z niezależną warszawską sceną tańca współczesnego; jest inicjatorką powstania Stowarzyszenia Tancerzy Niezależnych, którego przez 10 lat była prezeską (1995–2005), a także twórczynią i kuratorką programu tańca przy Teatrze Narodowym „+++ tańca” (2004-2006). Była solistka Teatru Wielkiego w Warszawie i Stadttheatre Bern w Szwajcarii. Absolwentka Państwowej Szkoły Baletowej i Akademii Muzycznej w Warszawie. Laureatka nagród i stypendiów (m. in. United States Information Agency, L’Associacion Francaise d’Action Artistic).
Realizuje niezależne projekty związane ze sztuką. Jest polską partnerką europejskiego networku tańca Aerowaves. Tworzy projekty promujące polską i międzynarodową scenę tańca, a także polskich artystów za granicą. W 2003 r. otrzymała nagrodę Ministerstwa Kultury za promocję sztuki tańca. W 2007 r. stworzyła Fundację C/U, której działalność obejmuje organizację międzynarodowego, autorskiego festiwalu tańca C/U, projektów edukacyjnych oraz prezentację, produkcję i promocję młodych przedstawicieli tańca współczesnego. C/U jest członkiem europejskich sieci współpracy: Open Latitude, Aerowaves oraz członkiem Komisji ds. Tańca przy Biurze Kultury m.st.Warszawa, która dąży do stworzenia strategii rozwoju tańca w Warszawie.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)