Cezary Wyszyński jest koordynatorem działań Viva Polska, brytyjskiej organizacji zajmującej się prawami zwierząt.
Czym się zajmuje
Stoi na czele polskiego oddziału brytyjskiej organizacji Viva. Zajmuje się, wraz z zespołem współpracowników i rzeszą wolontariuszy, pracą nad poprawą losu zwierząt i ograniczeniem do minimum ich cierpienia. Według Cezarego fakt, że człowiek chodząc, depcze mrówki nie upoważnia go do zabijania i jedzenia świń lub złego traktowania zwierząt domowych. Co może dziwić, Cezary stara się prowadzić Vivę jak wolnorynkową firmę, robiąc regularny marketing produktu, jakim jest etyczne traktowanie zwierząt. Media oraz znane, cieszące się autorytetem i sympatią osoby są głównym narzędziem jego działania, ponieważ nadeszły czasy, kiedy jeśli czegoś nie ma w telewizji, nie ma tego w świadomości ludzi i odwrotnie. Dzięki mediom komunikat Vivy otrzymują ludzie, którzy się go ani nie spodziewali, ani nie szukali, co bardzo istotne dla poszerzania świadomości.
Cezary wraz z Vivą pracuje nad akcjami ulicznymi, porusza kontrowersyjne tematy, nie boi się sprzeciwić tradycji, jaką jest na przykład kupowanie karpi na święta. Docelowo domaga się, żeby święta były bezkrwawe, a nim uda mu się to osiągnąć, walczy o lepsze traktowanie ryb. Współorganizował happening pt. „Stoisko z psim mięsem”, prowokując ludzi do myślenia, dlaczego godzą się na jedzenie świń, a psów nie.
Stara się działać w szkołach, robiąc filmy edukacyjne, rozsyłając materiały o etycznym traktowaniu zwierząt. Współpracuje z lokalną administracją w działaniach edukacyjnych, bierze udział w pracach nad nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt. Zdobywa dowody złego traktowania zwierząt i upublicznia je. Jednego dnia jest w sejmie, drugiego na farmie zwierząt futerkowych, trzeciego na demonstracji. Wykorzystuje wszelkie sposoby (internet, konto na youtube), by dotrzeć do jak największej liczby ludzi.
Jak większość osób działających w organizacjach pozarządowych, ma niewiele pieniędzy. Radzi sobie korzystając z uprzejmości i wsparcia różnych instytucji, organizacji, firm. Według Cezarego w każdej instytucji jest osoba przychylny tematowi praw zwierząt. I ta osoba podpowiada jak zdobyć środki na konkretne działania czy dotrzeć do odpowiedniego medium.
Dlaczego to robi
W pierwszym zdaniu odpowiada, że nie wie. Twierdzi, że zawdzięcza to między innymi spotkanym w życiu osobom, które uczuliły go na inne kwestie niż zdobywanie pieniędzy. Dzięki internetowi dowiedział się, jak źle traktowane są zwierzęta, z drugiej strony jak są wrażliwe i inteligentne. W sieci znalazł też dużo recept, jak to zmienić. Z dnia na dzień postanowił przestać jeść zwierzęta. Potem stwierdził, że musi tę sprawę nagłośnić. Był przekonany, że kiedy ludzie dowiedzą się prawdy, przestaną źle traktować zwierzęta. Pracował też jako wolontariusz w schroniskach dla zwierząt. Ale zorientował się, że w ten sposób nie likwiduje przyczyn tylko skutki. Dlatego założył wraz ze znajomymi stowarzyszenie Empatia, które miało bardzo podobne założenia do Vivy, ale nie miało takiego zaplecza. Kiedy nadarzyła się okazji pracy dla Vivy, nie wahał się ani chwili. Dzięki angażowi w tej organizacji, może na cały etat poświęcić się pracy dla zwierząt i czerpać tony materiałów i informacji, którymi dysponują Brytyjczycy. Stara się teraz nie zajmować jedynie jednym czy dwoma psami, za to przez media docierać do dziesiątek, setek tysięcy osób z przekazem, np. o adopcji zwierząt ze schronisk. Zamiast zużywać mnóstwo energii na likwidowanie skutków, pożytkuje czas pracując nad nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt. Cezary nie mówi nigdy, że robi to co robi bo kocha wszystkie zwierzęta. Kocha swojego kota. Ale nie uważa, żeby fakt czy się kogoś kocha czy nie, upoważniał do zabijania go czy zjadania.
Największa porażka
Pracując nad zmianą świadomości, ciężko dostrzec efekty. Taka zmiana trwa pokolenia, łatwo więc się sfrustrować i widzieć same porażki. Cezary nigdy się jednak nie poddaje, więc ciężko mu mówić o porażce. Porażką byłoby się poddać. A on jeśli czegoś nie osiągnie w tym roku, będziemy to robić w przyszłym i kolejnym, aż do skutku. To co Cezary uważa za porażkę, to słaba współpraca między organizacjami i konkurencja między ludźmi, którzy powinni współpracować. Fakt, że między ludźmi, organizacjami jest dużo nieufności, podejrzewania o złe intencje.
Największy sukces
To, że Viva funkcjonuje, że ludzie chcą ją wspierać swoim czasem, pieniędzmi jest już sporym sukcesem. Sukcesem jest też fakt, że Viva ma dobre relacje z innymi organizacjami, mediami, prawnikami, parlamentem, sponsorami, sympatykami. Ostatnia bardzo udana akcja to kalendarz wydawany wspólnie z kilkunastoma innymi instytucjami zajmującymi się zwierzętami (schroniska, fundacje) promujący adopcję zwierząt. Czasami poza działalnością informacyjną Cezary pracuje nad rzeczami bardziej mierzalnymi, na przykład interwencjami w przypadkach złego traktowania zwierząt. W zeszłym roku było to zebranie materiału dowodowego w sprawie schroniska, w którym produkowany był smalec ze zwierząt. Dzięki niemu winni zostali aresztowani, dostali najwyższe dopuszczalne wyroki (niestety w zawieszeniu). Sukcesem była też interwencja na targu w województwie mazowieckim, gdzie zwierzęta były bite, kopane, męczone. Między innymi dzięki działaniom Vivy udowodniono, że targ nie spełnia norm niezbędnych do sprzedawania żywych zwierząt. W konsekwencji targ zamknięto. Był to szczególny sukces ponieważ dotyczył zwierząt hodowlanych, a to najbardziej zaniedbana grupa. To właśnie ich prawa najczęściej są łamane, trudno zainteresować nimi opinię publiczną.
Najbardziej lubi
…pracować. Ostatnio był w szpitalu, przeszedł operację, rekonwalescencja przebiegała bardzo powoli. Wrócił do siebie, kiedy zaczął pracować. Swoje życie prywatne podporządkował w dużej części pracy, ale to dla niego największa przyjemność. Lubi, że ta praca go ciągle rozwija, zmusza do uczenia się wciąż nowych rzeczy. Ostatnio musiał się poznać zasady filmowania, profesjonalnej obróbki filmowej i to także sprawia mu wielką przyjemność. Uwielbia też głaskać swojego kota (kiedy pracuje na komputerze). Raz na parę lat lubi wyjechać w dalekie, ciepłe miejsce, gdzie może położyć się na leżaku. Ma na co dzień dość główkowania, dlatego podczas wakacji woli kompletnie nic nie robić. Tylko całymi dniami leżeć, pływać i czytać książki.
Największe marzenie
Nie mieć nic do zrobienia, bo już wszystkie sprawy zostały zrobione, rozwiązane, załatwione. Jest w tej kwestii optymistą, uważa, że za 20-30 lat los zwierząt w Europie na tyle się poprawi, będzie unormowany prawnie, a świadomość ludzi wysoka, że takie organizacje jak Viva nie będą miały dużo roboty albo przeniosą się do Azji. Prywatnie marzy o dużym domu daleko poza miastem, funkcjonującym dzięki energii odnawialnej, w którym będzie mógł mieszkać z uratowanymi zwierzętami (nie tylko psami i kotami). Ale wie, że stamtąd zrobiłby jedną setną tego, co może zrobić w Warszawie. Dlatego bierze udział w tym wyścigu szczurów, w spalinach, hałasie, wśród ludzi, którzy rzadko myślą o innych. Ma tylko inny cel.
Pochodzi z Pruszkowa, skończył zarządzanie przedsiębiorstwem i ochronę środowiska w Wyższej Szkole Zarządzania i Ekologii, prowadził drukarnię, współzałożyciel stowarzyszenia Empatia, od 2004 r. stoi na czele polskiego oddział Vivy.
Źródło: inf. własna