Ma za sobą doświadczenia w biznesie prawniczym – wie, jak smakuje „kancelaryjny chleb”, ale to praca w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka (HFPC) wypełnia jego wewnętrzną potrzebę pomagania ludziom i zmieniania świata. O swoich działaniach, sukcesach, porażkach i wyzwaniach mówi doktor Adam Bodnar, sekretarz zarządu HFPC.
Czym się Pan obecnie zajmuje?
Jestem sekretarzem zarządu oraz kieruję działem prawnym Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Ostatnio skupiam się na dwóch kluczowych sprawach. Pierwsza dotyczy więzień CIA. Koordynuję różne działania podejmowane w tym zakresie przez Fundację, uczestniczę w międzynarodowych konferencjach i dyskusjach na ten temat. Zresztą, sprawa ta zaczyna przeradzać się w szerszy temat – już nie tylko samych więzień, ale w ogóle kontroli parlamentu i innych instytucji nad działalnością służb specjalnych. Druga niezwykle ważna sprawa dotyczy inwigilacji dziennikarzy – gromadzenia ich billingów oraz danych z BTS. Uważam, że w państwie demokratycznym nie może być zgody na gromadzenie takich danych na temat dziennikarzy, zresztą także innych osób, bez kontroli sądu. W ten sposób bardzo łatwo państwo może całkowicie zablokować działalność wolnych mediów.
Zajmuję się także rozwijaniem programów, które niedawno rozpoczęliśmy lub dopiero uruchamiamy. Na przykład: uzyskaliśmy grant od Fundacji im. S. Batorego na prowadzenie projektu monitoringu procesu legislacyjnego w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości. Inny nowy program, z którym właśnie startujemy, to Klinika „Prawa człowieka a podatki”. Program ma mieć przede wszystkim wymiar edukacyjny, będzie prowadzony przez jednego z najlepszych ekspertów od podatków w Polsce. Chcemy przy tym sprawdzić, na ile polskie procedury podatkowe i karno-skarbowe należycie respektują uprawnienia procesowe. Skoro sprawami takimi zajmuje się nawet Trybunał w Strasburgu w odniesieniu do innych państw, to podejrzewam, że w Polsce także nie jest różowo. Być może program ten doprowadzi do odkrycia i rozwiązania różnych problemów, które są codziennym utrapieniem wielu osób.
Pracuję również na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Prowadzę ćwiczenia, wykłady specjalizacyjne oraz seminaria dotyczące różnych zagadnień związanych z prawem konstytucyjnym oraz prawami człowieka. Uczenie studentów, codzienny kontakt z nimi – na uniwersytecie i w Fundacji – sprawia mi ogromną satysfakcję i staram się wkładać w to maksymalną energię. Od trzech lat prowadzę także zajęcia na Uniwersytecie Środkowoeuropejskim w Budapeszcie. Jest to tzw. kurs klinicznego nauczania prawa. Razem z grupą studentów pracuję nad jedną konkretną sprawą prowadzoną przez Fundację. Studenci przygotowują obszerne badania, ja to kontroluję, a następnie wykorzystujemy ich pracę na nasze krajowe potrzeby. W ten sposób kilka miesięcy temu przygotowaliśmy i złożyliśmy opinię przyjaciela sądu do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności z Konstytucją przepisów o znieważeniu Prezydenta.
Dlaczego Pan to robi?
To wynika z wyboru mojej drogi życiowej. Pracowałem w kancelarii prawniczej skupionej na obsłudze dużych podmiotów gospodarczych i wielkich transakcjach. Wiem na czym polega ten biznes, jakie wynikają z niego korzyści, a jakie negatywy. Ale to działanie w fundacji wypełnia moją potrzebę pomagania ludziom i zmieniania świata. Praca w HFPC daje mi poczucie, że to właśnie robię, że pomagam konkretnym osobom, a także wpływam na różnego rodzaju zmiany o znaczeniu ogólnopolskim.
Największy sukces?
Mogę powiedzieć, że za swój sukces uważam dorzucenie cegiełki do dzieła twórców Komitetu Helsińskiego oraz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Od kiedy zacząłem pracować w fundacji do obecnej chwili udało mi się na tyle skutecznie zająć działaniami prawnymi na rzecz praw człowieka, że teraz dział prawny HFPC liczy sobie kilkunastu stałych współpracowników. Mamy bardzo szeroko rozwiniętą siatkę prawników i kancelarii prawnych, które wspomagają nas w różnych działaniach. Zajmujemy trwałe miejsce na mapie pozarządowej. Jesteśmy coraz bardziej rozpoznawalni dla wiodących zagranicznych organizacji pozarządowych o zasięgu ogólnoświatowym. Nasza praca ma realny wpływ na rzeczywistość. Projekty monitoringowe wpływają na konkretne zmiany – podobnie jak strategiczne sprawy sądowe. Jesteśmy powszechnie postrzegani jako rzetelny i porządny partner liczący się w różnych debatach.
Za osobisty sukces uważam przetarcie szlaków przez Fundację Helsińską w zakresie składania opinii przyjaciela sądu do Trybunału Konstytucyjnego. To jest możliwość, która zostanie na trwale w praktyce TK i z której będzie mogło korzystać wiele różnych organizacji pozarządowych. Możliwość składania opinii przyjaciela sądu wzmacnia legitymizację TK, ale także sam sektor pozarządowy. Byle tylko z tego mądrze korzystać – nie w celu promocji własnej marki, czy własnego zdania, ale do pomocy w orzekaniu poprzez przedstawienie dodatkowych, istotnych dla sprawy informacji.
W tym roku największą satysfakcję sprawiło mi przyznanie tytułu jednego z pięciu polskich „Feministów” przez Twój Styl. To naprawdę miłe wyróżnienie. W Fundacji Helsińskiej prowadziliśmy kilka istotnych spraw dyskryminacyjnych oraz dotyczących zdrowia reprodukcyjnego. Decydujące było chyba jednak moje zaangażowanie w bronienie ustawy o parytetach. Nie zapomnę wystąpienia na konferencji w Sejmie, gdzie broniłem zgodności tej ustawy z Konstytucją przed widownią składającą się z ponad 200 najaktywniejszych kobiet w Polsce oraz z kilkunastu mężczyzn. Najbardziej mnie zirytowało, że ze względu na negatywne opinie trzech konstytucjonalistów może się zmarnować wysiłek, który pozwolił na zebranie ponad 150 tys. podpisów.
Największa porażka?
Za porażki mogę uznać różne projekty, w które się angażowałem, a które nie do końca się udały – straciłem na nie dość dużo energii, a zostały zablokowane ze względu na brak zrozumienia dla konieczności reform. Na pewno za takie uważam moje działania podejmowane w sferze połączenia adwokatów i radców prawnych. Oczywiście, mogę się pocieszać, że projektem, który stworzyliśmy razem z Filipem Wejmanem oraz Łukaszem Bojarskim (tzw. nowa adwokatura) rozpoczęliśmy debatę na temat adwokatury, ale jednak nie poszły za nią konkretne zmiany. Jest to także projekt, w związku z którym przekonałem się jak złudna i pokrętna może być polityka. Zaangażowałem się w pracę Zespołu ds. nowej adwokatury powołanego przez Ministra Sprawiedliwości. Wraz z kolegami spędziliśmy długie godziny dyskutując na temat kształtu reformy. Niestety dla Ministra Sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego zamiast długoterminowej, opartej na określonej aksjologii reformy, ważniejszy okazał się polityczny nakaz nie narażania się komukolwiek, a szczególnie konserwatywnej części adwokatury. Zastopował jakiekolwiek działania i teraz to już nawet nie wiem, czy jestem czy nie jestem członkiem wspomnianego Zespołu. Jeszcze kilka miesięcy temu obiecywał co innego. Po takim doświadczeniu już raczej nie będę miał naiwnej wiary, że czasami w interesie publicznym warto pomagać nawet politykom. Będę bardzo ostrożny.
Najbardziej Pan lubi?
Fotografować. Sprawia mi to naprawdę dużą satysfakcję. Niektóre zdjęcia publikuję na swoim profilu na Facebooku. Lubię także typową pracę naukową. Uwielbiam moment, kiedy wchodzę głęboko w jakiś temat, kiedy zaczyna mnie on pochłaniać, fascynować. Często piszę krótkie artykuły na potrzeby mediów, biuletynów czy portali informacyjnych – to taka publicystyka prawnicza, gdzie z założenia muszę upraszczać pewne rzeczy lub też zwyczajnie nie mam czasu, aby napisać coś dłuższego. Dlatego, gdy mogę całkowicie pogrążyć się w pracy naukowej, jest to dla mnie wewnętrznie bardzo satysfakcjonujący czas. Mam wtedy poczucie, że wszystko co jest ważne dla tego tematu "przemieliłem" i opisałem, że nie jest to powierzchowne, że dołożyłem skromną cegiełkę do gmachu Nauki. Sprawia mi to dużą satysfakcję.
Marzenia na przyszłość
Chciałbym napisać porządną pracę habilitacyjną. To bardzo poważne i trudne marzenie zawodowe. Ale wierzę, że uda się mi je niedługo zrealizować. Mam już przynajmniej dobry temat i całkiem sporo przemyśleń. Drugim moim marzeniem, bardzo ogólnym, wynikającym z mojej pracy w HFPC jest to, żeby w wyniku naszych różnych działań, prowadzonych spraw i monitoringów stworzył się w Polsce pozytywny klimat dla praw człowieka. Chciałbym, aby wiele osób – nie tylko w innych NGOsach czy na uniwersytetach myślało o praworządności, prawach jednostki, potrzebie ochrony wartości konstytucyjnych, godności czy równości w ten sam sposób, co ludzie związani z Fundacją. Wierzę, że za 10 czy 15 lat dojdziemy do takiego stanu, jaki jest w porządnych demokracjach, jak na przykład w Niemczech. Wierzę także, że poradzimy sobie z problemami ideologicznymi i rozwiążemy także te najbardziej skomplikowane sprawy, i na przykład doprowadzimy do uchwalenia ustawy o związkach partnerskich. Mam wrażenie, że nie są to bardzo idealistyczne czy romantyczne marzenia. Są do zrealizowania. W końcu, kiedy obserwuję zmiany w Polsce, które nastąpiły w ostatnich latach, to widzę, że wiele problemów, choć w powolnym tempie, udaje się rozwiązywać. Jest też już spora grupa osób, która uznaje prawa człowieka za wartość samą w sobie, i która popiera nasze postulaty i działania.
dr Adam Bodnar – absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego i studiów podyplomowych w Central European University w Budapeszcie. Pracował w kancelarii prawnej Weil, Gotshal & Manges. Od 2004 r. w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka – najpierw jako koordynator Programu Spraw Precedensowych, a od 2008 r. – sekretarz zarządu Fundacji, szef działu prawnego. Od 2006 r. pracuje jako adiunkt w Zakładzie Praw Człowiek na Wydziale Prawa i Administracji UW. Od stycznia 2008 r. jest ekspertem w ramach sieci FRALEX Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej, przygotowującej raporty na temat przestrzegania niektórych praw podstawowych w Polsce.
Pobierz
-
201105162111430685
658411_201105162111430685 ・38.72 kB
Źródło: inf. własna (ngo)