Województwo lubuskie włączyło się w proces wypracowywania strategii rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, która została zainicjowana przez Sieć SPLOT oraz OFOP. 13 i 14 czerwca 2014 w Zielonej Górze odbyło się Regionalne Forum Organizacji Pozarządowych.
Mimo że to pracowity, przedwakacyjny okres, niemal 90 reprezentantów organizacji pozarządowych z terenu województwa lubuskiego znalazło czas i chęci, żeby włączyć się w trudną pracę, jaką jest wypracowywanie wizji III sektora w Polsce.
Pierwszego dnia uczestnicy dyskutowali nad tematem: „Federalizacja - sektor jako reprezentacja czy reprezentacja sektora?", a drugiego - „Trzeci sektor dla Polski - rola sektora pozarządowego w rozwoju kraju". Dlaczego akurat federalizacja została podjęta jako temat, którym lubuskie włączy się do ogólnopolskiej debaty na temat przyszłości III sektora? – W naszym województwie nie ma typowej federacji, są nieformalne sieci, związki jest nawet klaster, jednak zarówno one jak i federacja mają trochę odmienną charakterystykę, cele i formę działania. Nam przypadło zadanie, zastanowienia się akurat nad formą jaką jest federacja. Już od jakiegoś czasu temat ten pojawia się przy okazji różnych spotkań lubuskich organizacji. Chcieliśmy wspólnie zastanowić się nad celem, sensem i potrzebą jednoczenia się organizacji pozarządowych. Czy federacja (i ogólnie federalizacja) jest nam potrzebna? Jeśli tak, to jak miałaby funkcjonować? – mówi Magdalena Tokarska, prezes Fundacji na rzecz Collegium Polonicum, organizatora lubuskiego RFIP-u.
Uczestnicy dyskusji pracowali metodą Open Space. Zostali podzieleni na „gniazda” pracy. Każde gniazdo otrzymało główny kierunek tematyczny oraz zagadnienia pomocnicze. Pomocą, a przede wszystkim swoją wiedzą i doświadczeniem służyli eksperci, którzy wcielili się w role „żywych książek”. Byli nimi: Przemysław Karg, audytor wewnętrzny i konsultant ds. funduszy unijnych z wieloletnim doświadczeniem; Ryszard Skrzypiec, autor licznych prac badawczych i raportów z zakresu aktywności obywatelskiej; Beata Pawłowicz, animatorka lokalna, trenerka, tutorka, superwizorka pracująca w projektach Centrum Aktywności Lokalnej w Warszawie; Jan M. Grabowski, prezes zarządu Kujawsko-Pomorskiej Federacji Organizacji Pozarządowych; Waldemar Weihs, prezes Fundacji „Merkury” i Dolnośląskiej Federacji Organizacji Pozarządowych oraz Karol Majkowski, członek Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, zaangażowany w akcję „Masz Głos, Masz Wybór.
Wyposażeni w notatniki, materiały pomocnicze i kubki z kawą (wszak Open Space to jedna wielka przerwa kawowa) uczestnicy mogli dowolnie zmieniać miejsce i włączać się do rozmów przy stołach. Zgodnie z zasadą: Każdy udaje się tam, gdzie czegoś się uczy albo cos twórczego wnosi. Dlaczego organizatorzy zdecydowali się na taką właśnie, otwartą formułę prowadzenia dyskusji? – Ponieważ postanowiliśmy zaufać uczestnikom, pokazać, że to tak naprawdę od nich samych zależy, jak twórczo i jak efektywnie będą pracować. Zachęcić ludzi, żeby uaktywnili się sami, bez „dyrygowania” przez trenera czy warsztatowca – tłumaczy Maciej Kaleta, moderator Open Space’a. – Dodatkowo chcieliśmy dać uczestnikom możliwość spróbowania czegoś nowego, innych metod pracy, które być może będą sami dalej wykorzystywać w działalności swoich organizacji. Na szczęście, po reakcjach ludzi mogę powiedzieć, że udało się. Każde z gniazd pracowało mniej lub bardziej intensywnie, czasem mocniej zaznaczał się jeden temat, czasem drugi i widać było, jak ludzie przechodzą i dołączają się do różnych dyskusji – dodaje. Bo tez nie chodziło o to tylko, żeby zadane zagadnienia „przerobić”. – Chcieliśmy, aby był również dobry klimat, do tego żeby poznać się, wzajemnie wysłuchać, otworzyć na inne myślenie, poglądy. A to nie jest oczywiste i proste – mówi Magdalena Tokarska.
Dyskusja, czasem ostra i dynamiczna, toczyła się w obszarach związanych z celami federacji i federalizacji, jakości i wartości jakie jej przyświecają, form i zakresu takiej współpracy, roli federacji i oddziaływania na środowisko lokalne oraz otoczenie sektora, adresatów działań i form komunikacji, możliwości i ograniczeń współpracy. Oprócz tego pojawiało się wiele innych tematów związanych np. z współpracą z samorządem.
Pierwszy dzień zakończył się podsumowaniem prac każdego z gniazd. - „Ile osób, tyle stanowisk, dlatego nie było wcale tak łatwo. Stąd tyle strzałek, które prowadzą w różnych kierunkach. Ale co do najważniejszych kwestii jesteśmy zgodni…” - to pierwsze zdanie podsumowania, jakie padło na sali oddaje trafnie wyzwanie, przed którym stali uczestnicy dyskusji. – Kilka zagadnień pozostawiliśmy bez odpowiedzi – przyznał Waldemar Weihs. Ale były i bardzo konkretne wnioski: - Federalizacja jest potrzebna. Moje wychowanie przebiegało na wsi, dlatego dam taki przykład: jeśli jedzie wóz, ciągnięty przez konia i kobyłę i pójdą oboje w jedną stronę, to ten wóz pojedzie. A jeżeli każde będzie ciągnęło w swoją stronę, to się rozwali – mówiła Urszula Chudak ze Wschowy. Tłumaczyła, że bycie razem jest bardzo istotne. – Łatwo jest być razem, kiedy jest dobrze, o wiele trudniej, kiedy jest źle, w tym właśnie może pomóc federacja – mówiła. - Każdy wobec życia spłaca pewne długi, myślę, że bycie razem w federacji jest kolejną tego możliwością, jak ta gąbka, która nasiąknie wodą, a później ją oddaje – tłumaczyła na koniec. Po co ta federacja?
- Federacja jest jak związek zawodowy, który w ważnych sprawach będzie mówił jednym głosem – mówił Waldemar Weihs. – Musimy zbudować niezależny trzeci sektor, taki który nie jest sterowny z zewnątrz, nie płynie z prądem – dodawał Ryszard Skrzypiec. Jak to zrobić? Na to pytanie szukano odpowiedzi drugiego dnia RFIP-u.
Zastanawiano się nad tym, jak jest, jak powinno być, dlaczego nie jest tak, jak powinno być i co powinno się zadziać, żeby tak się stało. Wybrzmiało kilka zasadniczych kwestii, z którymi boryka się III sektor: skomplikowane przepisy i wymagania, zwłaszcza związane z finansową działalnością, zmieniające się akty prawne. Z drugiej strony to, co osłabia organizacje od wewnątrz: mało liderów, dotykające ich wypalenie, brak wychowywania młodego pokolenia, mała aktywność członków wielu organizacji. Czyli – ludzie. „Tak naprawdę ludzie to największa wartość III sektora. Widzą dalej niż czubek własnego nosa. Wizerunek również tworzą ludzie. Jest to swego rodzaju produkt, a ten sprzedaje się skutecznie, jeśli jest dobry” – brzmi zapis na jednej z kartek.
Czego chciałyby lubuskie organizacje? Być partnerami dla samorządów. To znaczy, żeby gminy, powiaty dzieliły się z nimi zadaniami. Do tego potrzebne jest oparcie systemu współpracy na wartościach (nie tylko zapisach prawnych). Te wartości zostały nazwane: profesjonalizm, potencjał, uczciwość, wiarygodność, zaufanie, etyczne postępowanie, gospodarność. Co należy zrobić? W odpowiedzi na to pytanie wybijał się znowu kontekst „ludzki” - konieczność motywacji i dowartościowania wolontariuszy, edukacja i uspołecznianie dzieci (powrót do akcji Niewidzialna Ręka!), a także współpraca samych organizacji między sobą, czyli konsolidowanie III sektora. Organizacje nie powinny traktować siebie jak konkurencję. Czyli wraca pytanie – jak działać razem?
Dlatego drugiego dnia lubuskiego RFIP-u obecny był wciąż temat federacji. Na samych słowach, dnia pierwszego się nie skończyło. Powstała grupa redakcyjna, która zajęła się formułowaniem listu intencyjnego federacji organizacji pozarządowych z województwa lubuskiego. Co będzie działo się dalej? - List zostanie ukończony i rozesłany. Jeśli faktycznie powstanie w naszym województwie federacja, będzie wynikiem oddolnej potrzeby, dążenia do samorozwoju i samoregulacji lubuskiego trzeciego sektora. Powstanie bez projektu, bez wsparcia finansowego z zewnątrz. Każdy, kto się w nią zaangażuje, zrobi to ponieważ odczuwa taką potrzebę. Tak moim zdaniem jest najlepiej - mówi Magdalena Tokarska.
Źródło: Katarzyna Kochańska