W weekendy prowadzi zajęcia ze studentami, w tygodniu… kieruje tramwajami. Obie prace są jego pasją. Pierwsza daje mu satysfakcję i prestiż, druga – pozwala spełniać marzenia z dziecięcych lat. Łukasz Bandosz, wykładowca Wyższej Szkoły Logistyki w Poznaniu i doktorant na Akademii Ekonomicznej, od trzech lat jest motorniczym MPK oraz wiceprezesem Klubu Miłośników Pojazdów Szynowych.
- Jak każdego małego chłopca, fascynowały mnie wszystkie
pojazdy uliczne. Z czasem jednak, moje zainteresowania skupiły się
głównie na tych szynowych. Postanowiłem, że kiedyś skończę
odpowiednie kursy i zasiądę w kabinie motorniczego – wspomina
Łukasz Bandosz.
Jego marzenie spełniło się dopiero na studiach. Od tamtego
czasu, można go spotkać głównie na trasach turystycznych. -
Uwielbiam ubierać się w stylizowany na lata 50. granatowy mundur
motorniczego i jeździć historycznymi tramwajami oraz tak zwanymi
Holendrami czy Helmutami. W nowoczesnych zazwyczaj pcha się
dźwignie i dalej pojazd jedzie już właściwie sam. W zabytkowych
maszynach jest mnóstwo przycisków i korb, którymi mogę się „bawić”
– wyjaśnia. – Poza tym mało kto zdaje sobie sprawę, jaka to
przyjemność prowadzić pojazd, który waży 40 ton. Trzeba być ciągle
skupionym. Podczas deszczu na przykład, muszę uważać, żeby tramwaj
nie wpadł w poślizg na metalowej szynie, a także dbać, by w
odpowiednim momencie rozpocząć hamowanie. Do tego uwielbiam kontakt
z pasażerami – wymienia Łukasz.
Podczas przejazdów turystycznych ludzie żywiołowo i
emocjonalnie reagują na zabytkowy pojazd. Interesują się jego
historią, pytają o technologię i wspominają swoje dawne przejażdżki
pierwszymi poznańskimi tramwajami. Zupełnie inni są codzienni
pasażerowie.
- Dla urozmaicenia, kilka razy w miesiącu zakładam zielony
mundur i wsiadam do liniowego wagonu. Wtedy, można mnie spotkać
miedzy innymi na liniach numer 4, 5, 7 i 9. Wówczas, najczęstszym
pytaniem, jakie słyszę jest: „Jedzie pan prosto, czy skręca w
prawo?” – żartuje Łukasz.
Z rozbawieniem wspomina również sytuacje, kiedy spotyka swoich
studentów z WSL. Zazwyczaj reakcja jest podobna: wytrzeszczają oczy
i patrzą na niego z niedowierzaniem. Zresztą podobnie zachowywali
się także jego znajomi, kiedy dowiedzieli się, że wykładowca
akademicki jest równocześnie motorniczym. Łukasz tłumaczy im
wówczas, że jazda tramwajem go relaksuje.
- Często było tak, że po ośmiu godzinach zajęć ze studentami,
na drugi dzień wstawałem wcześnie rano, by przez dziesięć godzin
prowadzić tramwaj. Praca motorniczego jest moją pasją, wyżywam się
tam. Na szczęście mogę łączyć ją z zamiłowaniem do dydaktyki –
przyznaje.
Łukasz jeździ często w nocy, ponieważ zabytkowe tramwaje
wynajmowane są także na imprezy okolicznościowe.
- Wiozę gości weselnych, czy pracowników na imprezę firmową,
ale najwięcej zabawy jest podczas wieczorów kawalerskich i
panieńskich. Wtedy, często już w tramwaju zaczyna się impreza.
Jesteśmy na wszystko przygotowani. W pojazdach jest nawet
zamontowany sprzęt grający. Brakuje jedynie toalety, ale na to też
mamy swoje sposoby – dodaje. – W ogóle zauważam w zarządzaniu MPK
wiele sfer, które nie obeszłyby się bez dobrego logistyka. Dlatego
od nowego roku akademickiego, chcę trochę tej wiedzy przekazać
studentom podczas zajęć w Wyższej Szkole Logistyki. Może
zorganizuje im wycieczkę do zajezdni przy ulicy Gajowej i pokarzę
co się dzieje z tramwajem zanim wyjedzie na trasę i po tym jak
zakończy pracę na linii. To naprawdę porządna nauka logistyki w
praktyce – zdradza Łukasz.
Źródło: Wyższa Szkoła Logistyki