Szanowni Państwo,
Zwracamy się do Was w trudnym czasie, który wymaga odważnych działań.
Wiemy, że blokady ulic budzą w Was złość, frustrację, a nawet agresję wobec nas. Wiemy, że utrudniają Wam codzienne życie. Prosimy, abyście przez chwilę spojrzeli głębiej na to, dlaczego robimy to, co robimy.
Dlaczego blokujemy ulice?
Katastrofa klimatyczna to już nie odległa przyszłość ani abstrakcyjna teoria – to rzeczywistość tu i teraz.
To upały, które zabiły w roku 2024 zwykłych ludzi, czyjąś babcię, tatę czy siostrę.
To kierowca w Lądku – Zdrój, który nie ruszył po parunastu minutach w dalszą drogę – bo wrześniowa powódź utopiła go w samochodzie.
To rolnik w woj. świętokrzyskim, który w nocy z 13 na 14 lipca 2024 w wyniku nawałnicy, jednej z wielu które atakowały rozpaloną upałami Polskę, stracił 130 ze 150 hektarów pszenicy. “Ocalało może 20 ha. Reszta została dosłownie wymłócona przez grad i położona. W kilka chwil stałem się bankrutem. U nas żniw już nie będzie” – powiedział, będąc jednym wśród tysięcy innych, którzy patrzyli jak nawałnice czy susza niszczy do 80% upraw zbóż, które karmią nas każdego dnia.
A to i tak najchłodniejsze i najłatwiejsze lata dla tych, którzy dopiero się narodzili.
Dzieci, które wieziecie w fotelikach samochodowych na tylnych siedzeniach samochodów, które przez nas spóźniają się do przedszkoli, to pokolenie, które zmierza do świata bez przyszłości, by po drodze cierpieć na astmy, uciążliwy brak wody i jedzenia, dramat pożarów, bezpiecznego domu, utraty bliskich.
Blokujemy ulice, bo rząd, wiedząc o nadciągającej katastrofie, nie podejmuje działań na miarę skali zagrożenia, nadzwyczajnej mobilizacji, pełnej informacji i kompleksowego planu postępowania wobec katastrofy, która trwać będzie dziesiątki lat. To nie jest już zwykłe zaniedbanie – to świadome ignorowanie kryzysu, który już w tej chwili odbiera ludziom życie, niszczy naszą przyszłość i odbiera rezerwy, których za chwilę nie będzie, wobec czego skutki katastrofy zaczną piętrzyć się, tworząc przewlekły stan nadzwyczajny, niedobory i nieustanne cierpienie.
Poprzez swoje decyzje i zaniechania, szczególnie brak realnego planu, rząd staje się współodpowiedzialny za śmierć ludzi i cierpienie nas wszystkich.
Każdy z ludzi, stojący teraz w korku czy Was blokujących, jest bezbronny wobec zjawisk pogodowych, które rozpędzają się na naszych oczach i nie pytają o poglądy, miejsce zamieszkania czy stan portfela.
Czego boi się rząd?
Rząd boi się, że te potężne grupy zwrócą się przeciwko niemu, że nie wygra przyszłych wyborów, a utrzymanie władzy za wszelka cenę jest najwyraźniej jego jedynym celem. Rząd powinien opisać dramatyczna sytuację klimatyczną, proponować adekwatne środki i wspomagać tych, którzy poniosą na początku największe koszty walki o klimat. Rząd powinien nieustająco wyjaśniać i informować, że nakłady poniesione w tej chwili za chwilę nie tylko zwrócą się, ale uratują świat. Nikt z ekspertów w Polsce i na świecie nie ma co do tego wątpliwości.
Rząd powinien przygotować plan, porównywalny z Planem Marshalla – planem powojennej odbudowy Europy, bo wyzwanie z którym się zmagamy, niszczące plony, odbierające zasoby, zabierający nasze życia i burzące domy, niesie zniszczenie porównywalne z tym wojennym.
Rząd nie powinien nastawiać nas przeciwko sobie, ale wesprzeć dialog i zaopiekować się naszymi lękami i strachem, dając nam wyraźną deklarację: jesteśmy, będziemy i przejdziemy przez to razem, bez względu na przerażające wyzwania jakie przed nami – mamy plan, odwagę, kieruje nami szczera troska.
Nie jesteśmy przeciwko Wam
Blokady ulic to nasza ostatnia deska ratunku. Nie chcemy utrudniać Wam życia ani kierować Waszego gniewu przeciwko nam. Robimy to, abyście Wy – kierowcy, pracownicy, rodzice, ludzie, którym zależy na przyszłości – usłyszeli nasz przekaz.
W marcu 2024 roku skierowaliśmy do rządu dwa postulaty i propozycję spotkania z Premierem RP. Walczymy o to, żeby rząd przestał inwestować w drogi dla wybranej garstki ludzi i zaczął budować niskoemisyjny transport publiczny, dostępny dla każdego z nas. Walczymy o ogólnopolski bilet za 50 zł, który pozwoli ludziom z małych miejscowości dojechać do pracy, szkoły czy lekarza. To nie tylko kwestia klimatu – to kwestia sprawiedliwości społecznej i prawdziwej troski o wspólnotę.
„Blokujcie rząd, a nie nas” – mówicie
Słyszymy Wasze słowa. Podejmowaliśmy te wysiłki i zostaliśmy zignorowani – tak jak od lat ignorowane są wszystkie marsze, petycje i apele. Widzimy więc, że tylko w ten sposób możemy przyciągnąć uwagę mediów i skierować ją na to, co naprawdę ważne – na kryzys, który dotknie każdego z nas.
Dzięki protestowi kilkudziesięciu z nas tematy klimatyczne, klimatolodzy i wypowiedzi rządu w tej sprawie, pojawiły się w telewizji i gazetach częściej niż przez cały ostatni rok. To pokazuje, że nasza metoda działa.
Wyobraźcie sobie, jak wyglądałaby przyszłość naszych dzieci, seniorów, Was i nas, gdyby gniew, który wywołujemy, poruszył niebo i ziemię dla walki z zapaścią klimatu. Przecież to nasz wspólny kraj. Nie ich, nie rządu lub elity politycznej, która robi nam łaskę, ale nasz, Państwa Nowaków, Państwa Kowalskich, Pana, Pani, Twój i mój.
Apelujemy do Was
Chcemy tego samego, co Wy, bo jesteśmy Wami, Waszymi sąsiadami, dziećmi, rodzicami Waszych uczniów. Chcemy bezpieczeństwa dla naszych rodzin, zdrowia dla naszych dzieci, przyszłości dla nas wszystkich.
Bądźmy sojusznikami w walce o świat, w którym każdy ma szansę na życie bez strachu przed kolejną powodzią, suszą czy rekordowym upałem. Spójrzmy ponad nasze różnice i frustracje, i dostrzeżmy, że jesteśmy w tym kryzysie razem i razem zażądajmy działań na miarę skali zagrożeń.
Nie chcemy być ostatnim pokoleniem. Chcemy być pierwszym pokoleniem, które zaczęło robić to, co trzeba.
Z wyrazami szacunku i troski,
ludzie z Ostatniego Pokolenia
Źródło: Ostatnie Pokolenie