Ulgi podatkowe dla osób zatrudniających pomoce domowe (gosposie, nianie, ogrodników itp.) to nowy pomysł na walkę z bezrobociem, dopisany do ustawy o promocji zatrudnienia. Dzięki ulgom, prace wykonywane obecnie głównie w szarej strefie mają zostać zalegalizowane. Poprawi to statystyki zatrudnienia oraz pozwoli na objęcie ubezpieczeniem społecznym i zdrowotnym osób zatrudnianych w gospodarstwach domowych. Koncepcja przedstawiona przez Ministerstwo Gospodarki i Pracy rok temu, ostatecznie przyjęta przez Sejm w lipcu 2005 r., wchodzi w życie 1 listopada. Wiele wskazuje na to, że realnie nie wejdzie w życie nigdy. Pozostanie tylko na papierze. Taką przyszłość nowej uldze podatkowej wieszczy Grażyna Leśniak, w artykule „Ulgi podatkowe nie zachęcą” opublikowanym w Rzeczpospolitej z 26 września 2005 r.
Nowe przepisy pojawiają się wraz z dodanym do ustawy z dn. 20
kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku
pracy, rozdziałem 11a „Wspieranie pracy zarobkowej w gospodarstwie
domowym”. Nakładają na osoby zatrudniające gosposie obowiązek
rejestracji w urzędzie pracy. Rejestracji podlega już samo
zapotrzebowanie na pomoc niani czy ogrodnika. Urząd pracy ma pomóc
w zawarciu umowy między Kowalskim, zatrudniającym gosposię, a jego
gosposią. Kowalski będzie miał możliwość odpisania od podatku
kosztów jakie poniósł na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne
gosposi. Jednak ustawodawca ogranicza możliwość odpisu. Dotyczy on
wyłącznie osób zatrudniających gosposie co najmniej na rok. Nie
można również korzystać z pomocy osoby spokrewnionej lub
powinowatej. Pomoc domowa musi być bardzo związana ze swoim
pracodawcą - ulga nie będzie przysługiwać jeśli gosposia rano
sprząta u Kowalskiego, a wieczorem u Nowaka. Niania nie może też
być rencistką lub emerytką. Jest jeszcze jedno wymaganie: gosposia
musi być wcześniej zarejestrowana w urzędzie pracy jako bezrobotna.
Z cytowanych w artykule wypowiedzi pracowników urzędów pracy
wynika, że osób spełniających wymienione warunki nie znajdzie się
wiele. Prawdopodobnie gosposie jeszcze jakiś czas zostaną w szarej
strefie…
Źródło: Rzeczpospolita 225/2005