Lech Mankiewicz edukację przyszłości widzi w nowych technologiach, ale jak najbardziej „zanurzonych w społecznym sosie”.
Naukowiec, administrator, działacz
Lech Mankiewicz swą działalnością naukową łamie wszelkie stereotypy dotyczące pracy badawczej jako gabinetowej, hermetycznej, niedostępnej dla ogółu społeczeństwa, uprawianej wyłącznie przez wybranych. Trudno się temu dziwić, skoro naukowców definiuje jako „ludzi, którzy nie boją się atakować najważniejszych i najtrudniejszych problemów”. Tę swojego rodzaju zaciętość doskonale widzą jego koledzy z pracy: „Jest bardzo zdeterminowany do osiągnięcia celu, a jego zawziętość zasila szeregi zarówno jego zwolenników jak i przeciwników. Często w skostniałym środowisku polskich elit potrzebny jest ktoś taki, kto z hukiem uderza w status quo. W większości przypadków wynikają z tego najlepsze możliwe efekty.”
Jeśliby jednak próbować ująć życie zawodowe Lecha Mankiewicza w jakieś ramy, bezsprzecznie należałoby powiedzieć, że wszystko zaczęło się od nauki: astronomii i fizyki. Przez kilkanaście lat pracował w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika, od 2001 roku związany jest z warszawskim Centrum Fizyki Teoretycznej PAN, w 2007 roku objął stanowisko dyrektora tej placówki, które piastuje do dziś. Przy tych wszystkich obowiązkach znajduje czas na popularyzację wiedzy. Dlaczego? „Popularyzacją wiedzy zajmowałem się od zawsze, bo to było takie wytchnienie. Rodzaj odpoczynku, naładowania akumulatorów, ucieczki od świata abstrakcji i pokazania światu znajomym i sobie, że coś konkretnego też potrafię zrobić”.
Edukacja jest rzeczą pierwszorzędną
Można powiedzieć, iż misją działalności nie tylko Fundacji Edukacja Przyszłości, założonej przez Mankiewicza i kilku jego przyjaciół, ale samego naukowca jest propagowanie idei otwartej nauki. Dostęp do wiedzy, szansę rozwoju powinien mieć każdy. Do pewnego momentu pozostawaliśmy pod tym względem w tyle za Zachodem.
Zmianę – czy raczej możliwość zmiany – przyniósł Internet, stając się, według Mankiewicza, przyczyną załamania systemu edukacji. „Pomyślałem wtedy, że jest fantastycznie, bo do tamtej pory żyliśmy w cieniu bogatszych. Jest takie liceum w Paryżu, którego łazienka jest wyłożona kafelkami z czasów Ludwika XVI. Wbrew pozorom takie „szczegóły” dają tamtejszym dzieciakom przewagę pewności siebie, która była nie do nadrobienia nad Wisłą. A od czasów Internetu okazało się, że oni – i uczniowie, i nauczyciele – są tak samo bezradni jak my. Potem jednak znów okazało się, że te kafelki wciąż pomagają, i że nasi zachodni sąsiedzi lepiej dostosowują się do nowych technologii”.
Lech Mankiewicz postanowił się wtedy zaangażować w działania mające zmienić tę sytuację. Świetne możliwości po temu dawał i daje nadal projekt Khan Academy. „Możliwości nie tylko techniczne, ale metodyczne, formacyjne, a nawet duchowe: upodmiotowienie uczniów, przekazania poczucia własności czego się uczą” – mówi astronom. I dalej: „Postanowiłem się zaangażować w rozwiązanie problemu nowoczesnej edukacji w Polsce. W pewnym sensie nie idzie nam rozwiązywanie jakichkolwiek problemów: konflikt w służbie zdrowia, afera z e-podręcznikami. My, czyli Fundacja Edukacja Przyszłości, skupiamy się na wolnym dostępie do wiedzy, możliwości uczenia się także w inny sposób niż ten znany ze szkoły”.
Trójka za dodawanie
Co to jest Khan? Mankiewicz opowiada pokrótce historię tego projektu: „Młody chłopak, Salman Khan, pochodzący z Bangladeszu, po skończeniu Harvardu zaczął uczyć swoich kuzynów mieszkających w innych miastach USA. Siłą rzeczy, nauka odbywała się zdalnie, przez telefon. To jednak nie szło dobrze. Salman spróbował zatem innej formy, wrzucając filmik na Youtube i od tego wszystko się zaczęło”.
Jak mówi Mankiewicz, Khan przy okazji zdalnego nauczania „odkrył” wiele znanych od dawna prawd pedagogicznych. Na przykład to, że każde z dzieci nie rozumie czegoś innego, czas w jakim opanowują poszczególne umiejętności jest różny. Stwierdzenia te wydają się banalne, ale przecież w naszym systemie szkolnym uznaliśmy je z góry za problemy i to takie, dla których nie ma rozwiązania. Czy słyszano u nas np. o „nauczaniu do skutku”?
„Zastanówmy się – tłumaczy Mankiewicz – co to znaczy dodawać na trójkę? Uczeń wykonujący to działanie na „dostateczny” umie dodawać, czy nie?”. Wynikiem nauczania powinno być nie dodawanie na trójkę, ale na szóstkę – a zatem do skutku, dzięki zindywidualizowanemu podejściu do ucznia. Zdaniem propagatora otwartej edukacji musimy postawić na nowoczesną edukację, jedną z jej cech jest dostosowanie (w ramach określonych granic) do potrzeb i umiejętności dzieci – tutaj świetnym narzędziem jest właśnie projekt Khan Academy, który rozrósł się do ogromnej platformy z zasobami liczonymi w tysiące: filmy, podręczniki, zadania, testy etc.
Lech Mankiewicz edukację przyszłości widzi w nowych technologiach, ale jak najbardziej „zanurzonych w społecznym sosie”. Obecny system edukacji nie ma szans na całościowe wsparcie uczniów, wychwycenie ich umiejętności, talentów i rozwijanie ich. To często blokuje rozwój uczniów, nie tylko w nauce, ale i w życiu społecznym: „Jest tysiąc powodów, dla których dziecko może zgubić własną ścieżkę, a system nie potrafi w zasadzie na tę ścieżkę znowu wprowadzić. Nowe technologie dają różnorakie możliwości po temu, aby odnaleźli się w szkole. Khan to nie jedyna opcja, chciałbym, aby był inspiracją. Aby inne fundacje tworzyły własne oferty, a także własne platformy”.
Fundacja Edukacja Przyszłości
Zasoby Khana są w pełni dostępne, a więc przede wszystkim bezpłatne. Skąd zatem fundusze na tak wielkie przedsięwzięcie? Mankiewicz mówi wprost: „misja naszej fundacji jest szczytna, ale samą organizację założyliśmy po to, abyśmy mogli występować o fundusze na jej realizowanie”. Upowszechnianie Khana jest możliwe dzięki wsparciu Fundacji PKO BP i Fundacji Orange. Dzięki tym środkom Fundacja Edukacja Przyszłości może zatrudnić studentów translatoryki do tłumaczenia zasobów Khana na polski. Organizacja współpracuje też z wieloma wolontariuszami, im zawdzięcza m.in. przetłumaczenie podręcznika do informatyki, dostępnego na platformie.
Żyłka popularyzatorska Mankiewicza, przynosząca świetne efekty w naukach przyrodniczych, daje też jak najbardziej o sobie znać także przy Khanie. Prezes Fundacji jeździ na konferencje, podczas których opowiada o platformie, zachęcając szkoły do korzystania z jej zasobów. Mankiewicz podkreśla, iż projekt jest szczególnie popularny w Warszawie. Biuro Edukacji patrzy nań bardzo przychylnie, organizowane są regularne kursy dla nauczycieli na temat korzystania z platformy.
Wciąż jednak, zdaniem astronoma, tej działalności misyjnej brakuje „Jest nas tylko piątka, nie osiągamy żadnych korzyści finansowych z pracy w fundacji, każdy z nas ma inne, podstawowe zajęcia”. Jak się zatem to wszystko udaje? Receptą Mankiewicza na brak czasu jest „praca bez przerwy”. Ważny jest także zespół – zarówno w pracy naukowej, jak pozarządowej, którą w tym przypadku można by nazwać misyjną: „Mam zespół, który staram się motywować, ale też przekazywać siłę sprawczą i decyzyjność do młodszych ludzi. W wieku 55 lat myślę nie o nagrodzie Nobla, ale o tym, aby pozostawić swój ślad na ziemi tam, gdzie go zostawić mogę. To jest dużo pracy. Ja pracuję po prostu bez przerwy. Wstaję o 6 rano, siadam do komputera na godzinę, aby zdążyć coś zrobić, zanim moja rodzina wstanie do szkoły. Ale z drugiej strony nie nudzę się. Zawsze jest coś za coś”.
Następny krok
Lech Mankiewicz nie tylko od lat propaguje ideę otwartej edukacji, ale sam z niej aktywnie korzysta. Ostatnio zainteresował się Courserą – amerykańskim uniwersytetem otwartym, udostępniającym, w formie krótkich wykładów on-line, wiedzę na platformie internetowej. Mankiewicz uczy się tu ekonomii, jest pod wrażeniem spojrzenia Amerykanów na przedsiębiorstwa i innowacyjność. „Musimy mieć dostęp do tej wiedzy już teraz. To już trzeba tłumaczyć na polski. Tymczasem, gdy Coursera otworzyła platformę do tłumaczenia swoich zasobów, znalazłem tam dwa polskie nazwiska”.
W głowie Mankiewicza kiełkuje więc nowy pomysł: „Gdybym miał mieć jakąś misję kolejną po Khanie, to byłaby to Coursera po polsku. Nie wiem jednak, czy dam radę, bo się starzeję. Gdyby pani zobaczyła, ile tabletek biorę rano, to by się pani przeraziła. Może to trzeba zostawić komuś innemu?”.
Trudno jednak uwierzyć w tę starość, widząc, że plan rozwoju polskiej Coursery jest już przez naukowca nie tylko przemyślany krok po kroku, ale powoli wdrażany w życie.
Poznaj ludzi sektora pozarządowego, dowiedz się, kto jest kim w NGO. Odwiedź serwis ludziesektora.ngo.pl.
Źródło: inf. własna (warszawa.ngo.pl)