Nieprzebrane rzesze ludzi, stoiska ze smalcem i kwasem chlebowym, ręcznie robioną biżuterią. Na scenie wodzirej i artyści, o których świat już dawno zapomniał. Tak, bez wątpienia, Święto Saskiej Kępy wpisało się już w mapę atrakcji dla gawiedzi, organizowanych przez Stołeczną Estradę. Tylko co to ma wspólnego z inteligencką i na wskroś "warszawską" Saską Kępą?
Odpowiedź jest prosta – niewiele. A jaka jest Saska Kępa? Nie trzeba być jej wielkim fanem, żeby zauważyć panujący tu klimat. Wystarczy usiąść przy stoliku w kawiarni przy Francuskiej i zamówić kawę, żeby dać się oczarować. I nie myślę tylko o architekturze przez duże A, uroczych knajpkach, kawiarniach, sklepikach i galeriach. Ludzie na ulicy też jakby bardziej kolorowi. Tu mieszka "Warszawka" w pozytywnym tego słowa znaczeniu – inteligentni, wykształceni, kreatywni, ale przede wszystkim aktywni. Co tu kryć, Saska Kępa jest po prostu modna.
– Saska Expo powstała – jak mówi Daniel Przygoda – w subtelnej opozycji do oficjalnego Święta Saskiej Kępy. Zaczęło się od malkontenctwa. Daniel Przygoda i Maciej Buchwald spotykając się, narzekali, że na terenie dzielnicy, do której się sprowadzili, nic się nie dzieje. Rozmowy zataczały coraz szersze kręgi, a im więcej osób rozmawiało, tym ciekawsze pojawiały się pomysły na zrobienie czegoś dla dzielnicy.
Przypadkowa burza mózgów
To, że rozmawiali o tym z właścicielką Kępa Cafe, było przypadkiem, ale finalnie doprowadziło do spotkania inicjatorów imprezy w Galerii Czułość. Do grona pięciu osób dołączyli wkrótce artyści i właściciele lokali – zadziałała prosta zasada kuli śniegowej – znajomi mówili o inicjatywie znajomym, ci swoim znajomym, itd. Założenie było proste – dotrzeć do jak największej liczby ludzi, wykorzystując prywatne kanały komunikacji i wyjść poza przestrzeń ulicy Francuskiej. Bo Saska Kępa oferuje dużo więcej ciekawych miejsc, które warto pokazać, żeby ludzie nie kojarzyli tylko jednej ulicy.
Dlaczego „Saska Expo”?
Oczywiście nazwa jest nieprzypadkowa. W pierwszej połowie XX wieku żywa była idea organizacji wystaw światowych, również w Warszawie. Na potrzeby organizacji wystawy potrzebny był płaski teren położony w pobliżu miasta. W 1919 roku został zatwierdzony plan zorganizowania wystawy światowej na terenie dzisiejszej Saskiej Kępy. Ze względu na brak środków, wystawy nigdy nie udało się zorganizować.
Jak widać, historia bywa przewrotna. 4 czerwca 2011 roku odbyła się Saska Expo – wydarzenie, które swoim zasięgiem objęło teren prawie całej dzielnicy.
Co się udało, a co nie
Z pełną świadomością można powiedzieć, że im wyszło. Że na Saskiej Kępie zadziało się coś zupełnie nowego, bo kompletnie oddolnego. Udało się zrobić duże wydarzenie za 0 zł. Zapewne wiele pomogła tu promocja wydarzenia. Dzięki artystom, którzy znaleźli się w gronie inicjatorów wydarzenia, udało się stworzyć bardzo atrakcyjne logo, stronę wydarzenia, a także film promocyjny. Identyfikacja wizualna na takim poziomie nie jest jeszcze powszechna przy tego typu wydarzeniach. Jednakże to oraz bardzo szerokie wykorzystanie portali społecznościowych przyczyniło się w znacznym stopniu do sukcesu imprezy.
Daniel Przygoda, zapytany, z czego są zadowoleni, a co nie wyszło. Udało im się dotrzeć do społeczności sąsiadów na ulicy Nurskiej, którzy już od czterech lat organizują święto swojej ulicy. Ktoś o nich wspomniał, ktoś ich odwiedził, a że idea im się spodobała, postanowili się włączyć w szerszy projekt. Udało się zaangażować mieszkańców w rekonstrukcję Bitwy Pod Lipskiem, dotrzeć do baru „Fregata”, który istnieje od 1962 roku i jest miejscem już kultowym. Trafili na podatny grunt, gdzie ludzie czują to, co nazywamy patriotyzmem lokalnym.
Co nie wyszło? Daniel zwraca uwagę na coś, co można raczej nazwać dobrą radą na przyszłość. Robili wydarzenie za darmo, bo nie widzieli możliwości zdobycia sponsorów na krótko przed wydarzeniem z pozycji grupy nieformalnej. Ale przy następnych edycjach już na pewno trzeba myśleć o tym, żeby zdobyć choćby minimum środków do dyspozycji, które przydają się w różnych sytuacjach. Czasem łatwiej jest nie zastanawiać się, kto może wydrukować plakaty za darmo, choć oczywiście jest to wykonalne. Czasem lepiej mieć choćby minimalne zabezpieczenie finansowe na nieprzewidziane sytuacje.
Kapitał społeczny "z marudzenia"
Co dalej z imprezą? Póki co, brakuje jeszcze konkretów, ale powoli zaczynają myśleć o drugiej edycji, która będzie też ofertą Saskiej Kępy na Euro 2012. Jak mówi Daniel, nie są już anonimowi, coś się udało, znajomości będą procentować, energia też.
Saska Expo jest świetnym przykładem tego, że każdy z nas może zorganizować wydarzenie obejmujące swoim zasięgiem całą dzielnicę. Że ze zwykłego marudzenia może zrodzić się coś bardzo konstruktywnego. Że patriotyzm lokalny nie jest archaicznym wymysłem. Że działania podejmowane w skali mikro oddziałują na skalę makro. Cała Warszawa zauważyła Saską Expo, z czasem być może odnajdziemy jej odpowiedniki w innych dzielnicach. W tym przypadku zadziałał ogromny kapitał społeczny – znajomości ludzi, którzy Saską Expo wymyślili. Ale nawet, jeśli nie mamy tylu przyjaciół, to znajomi naszych znajomych i ich znajomi tworzą ogromny potencjał, z którego może wyniknąć coś równie pozytywnego.
Najłatwiej skontaktować się z nimi:
- za pomocą Facebooka http://www.facebook.com/saskaexpo
- mailowo kontakt@saskaexpo.pl
Zdjęcia: Krzysztof Pacholak