Krzysztof Michalski. Nie chcę być w kontrze do władz dzielnicy, ale konstruktywnie je wspierać
Organizacja pozarządowa to nie tylko krytyk i grantobiorca, ale przede wszystkim partner do współpracy z samorządem – uważa Krzysztof Michalski. Przewodniczący Dzielnicowej Komisji Dialogu Społecznego na Pradze-Północ chce reprezentować nie tylko sektor NGO, ale przede wszystkim mieszkańców dzielnicy.
– Działam w dwóch przestrzeniach. Pierwsza, to „Michałów”. Do stowarzyszenia dołączyłem w 2013 roku. To organizacja zrzeszająca sąsiadów, reprezentujących różne tło społeczne i ekonomiczne. Większość z nas mieszka na Pradze albo jest z nią w jakiś sposób związana – opowiada Krzysztof Michalski. – Działalność stowarzyszenia skupia się głównie na sprawach związanych z Michałowem, czyli częścią Szmulowizny na Pradze-Północ. Jednym z naszych kluczowych przedsięwzięć była próba zmiany przebiegu Trasy Świętokrzyskiej, aby nie zniszczono jedynego parku w okolicy.
Choć nie udało się przeforsować pomysłu z alternatywnym przebiegiem trasy, Krzysztof Michalski nie stracił hartu ducha.
– To, co się nie udaje, traktuję nie jako porażki, ale etapy. Do niektórych spraw zawsze można wrócić.
Krok do przodu
Stowarzyszenie „Michałów” zawsze aktywnie udzielało się w różnych komisjach miejskich, zajmujących się kwestiami zagospodarowania przestrzennego, transportu, czy infrastruktury zieleni. Pochodną tego było – zainicjowane wraz z innymi organizacjami – powstanie na Pradze komisji dedykowanej problemom dzielnicowym.
– Zaangażowanie się w Dzielnicową Komisję Dialogu Społecznego było krokiem do przodu, jeśli chodzi o moją aktywność społeczną – mówi Krzysztof Michalski i dodaje, że DKDS-y jako forma zrzeszania się organizacji pozarządowych to stosunkowo nowe zjawisko w Warszawie – kwestia ostatnich kilkunastu lat. Te komisje to przestrzeń dialogu między szeroko pojętymi władzami dzielnicy a jej mieszkańcami, zrzeszonymi w organizacjach pozarządowych.
– W DKDS-ach są organizacje, których aktywność obejmuje szerokie spektrum współpracy NGO z samorządami oraz takie, które zajmują się ściśle określoną dziedziną, na przykład edukacją. Nasze stowarzyszenie możemy zaliczyć do pierwszej kategorii: zajmujemy się zarówno problematyką transportu, sprawami zieleni, jak również inicjatywami, związanymi z kulturą – opowiada mój rozmówca.
W spotkaniach praskiego DKDS-u uczestniczy na ogół od kilku do kilkunastu przedstawicieli NGO-sów. Organizacje mają możliwość zapoznawania się z niektórymi działaniami realizowanymi przez dzielnicę, są z nimi też konsultowane konkursy. W spotkaniach Komisji Dialogu Społecznego bierze też udział przedstawiciel samorządu dzielnicy.
– Taki człowiek pełni rolę wspierającą – mówi Krzysztof Michalski. – To łącznik między nami, czyli przedstawicielami NGO, a władzami dzielnicy. W tym układzie NGO-sy są podmiotem, który nie wychodzi z pozycji konfrontacyjnej wobec samorządu, ale podsuwa mu konstruktywne pomysły i może stać się adwokatem działań władz dzielnicy, gdy pojawi się taka potrzeba. Wszyscy uczestniczą w działaniach komisji dobrowolnie, dyskutujemy w miarę kulturalnie. Nie spotkałem się nigdy z problemami natury interpersonalnej. DKDS to również trochę taka forma „uczłowieczenia” osoby urzędnika w świadomości społecznej – śmieje się przewodniczący komisji, ale zaraz poważnieje.
– Problem funkcjonowania DKDS-ów jest dość złożony. Po pierwsze, wszystko opiera się tu na pracy społecznej przedstawicieli poszczególnych organizacji pozarządowych. Początkowy entuzjazm u części osób z czasem stopniowo słabnie. Na ogół dzieje się to w momencie, gdy słuszne – naszym zdaniem – postulaty, nie są wdrażane w życie – opowiada Krzysztof Michalski. – Choć dla części osób formuła dialogu w przestrzeni DKDS wyczerpała się, ja wciąż uważam, że jest to ciało bardzo potrzebne. Od kiedy kieruję naszą komisją, staram się, abyśmy co jakiś czas spotykali się w kontekście przeglądu działań czy polityk realizowanych przez Dzielnicę. Jesteśmy również aktywni, jeśli chodzi o sprawy dotyczące współudziału mieszkańców w różnych kwestiach związanych z funkcjonowaniem dzielnicy, na przykład wspieraliśmy wnioskodawców ogólnodzielnicowych konsultacji społecznych dotyczących biblioteki na Pradze-Północ. To była pochodna lokalnego konfliktu, który wybuchł na tle zlikwidowania placówki bibliotecznej przy ul. Kijowskiej trzy lata temu.
Sojusznik mieszkańców
Właśnie przy okazji batalii na rzecz przywrócenia tej biblioteki w 2016 roku Katarzyna Adamska-Dutkiewicz poznała Krzysztofa Michalskiego.
– Byłam w to zaangażowana wówczas jako osoba prywatna i – choć moja organizacja działała również na Pradze – Szmulki były dla mnie miejscem tajemniczym i nieznanym. Dopiero po akcji związanej z biblioteką, zaczęłam aktywniej angażować się w praskie sprawy – mówi członkini prezydium DKDS-u Pragi Północ i dodaje, że Krzysztof Michalski był wtedy jej znaczącym sojusznikiem w działaniach na rzecz powrotu biblioteki na Kijowską. – Miałam w nim wsparcie w zakresie formalnych rozwiązań wobec instytucji publicznych, ale też pomagał mi zrozumieć, dlaczego Urząd działa w kontrze do mieszkańców. Decyzję o likwidacji ważnej dla lokalnej społeczności biblioteki władze dzielnicy motywowały w zasadzie tylko argumentami ekonomicznymi, które potem i tak zostały zresztą mocno zakwestionowane. Krzysztof wtedy był z nami, wspierał, dyskutował.
Biblioteki nie udało się przywrócić – tak zadecydowały nowe władze dzielnicy.
– Pogodziłam się z tym, że nic się nie da w tej sprawie zdziałać. Natomiast w ciągu tych lat widziałam, jak Krzysztof przeprowadza kilka ważnych inicjatyw na Pradze. Przykładem jest udana akcja „Wytyczyć pasy”, w efekcie której powstało przejście dla pieszych na skrzyżowaniu Targowej z Ząbkowską. Wcześniej istniało tam tylko przejście podziemne, i to bez windy.
Z najnowszych działań zakończonych sukcesem należy wymienić inicjatywę uzupełnienia brakującego chodnika łączącego Pragę-Północ z Targówkiem.
Lider, entuzjasta
– Przewodniczenie DKDS-owi jest wisienką na torcie, jeśli chodzi o działalność społeczną Krzysztofa – mówi Karolina Krajewska, przewodnicząca Rady Kolonii „Śliwice”. Zastrzega jednocześnie, że pełnienie tej funkcji z pewnością wymaga od niego dużego wkładu pracy i przekonania, że podąża słuszną drogą. – Jest samotnym liderem. Do każdego przedsięwzięcia trzeba przecież zmobilizować wystarczającą liczbę ludzi, a nie zawsze są chętni. Ale, że Krzysztof jest tytanem pracy i – co ważniejsze – prawdziwym entuzjastą, to zaraża innych bakcylem zaangażowania społecznego. Po prostu inaczej nie potrafi.
Karolina Krajewska podkreśla, że nawiązanie trwałej współpracy z władzami dzielnicy nie jest rzeczą prostą.
– Wraz ze zmieniającymi się układami politycznymi, zmieniają się ludzie w obsadzie urzędniczej. W przeszłości zdarzało się nawet, że posiedzenia DKDS odbywały się bez obecności urzędnika z samorządu dzielnicy. Innym razem rola takiego przedstawiciela ograniczała się jedynie do sporządzania protokołu ze spotkania. Teraz jest lepiej i wielka w tym zasługa Krzysztofa, który jest człowiekiem bardzo kontaktowym i potrafi nawiązać relacje z różnymi osobami. Lubi rozmawiać i z tych rozmów rodzą się często ciekawe rzeczy i lepsze rozumienie spraw dookoła – mówi.
Rewitalizacja z ludzką twarzą
– Krzysztof, mimo, że nie mieszka tu od urodzenia, ma o Pradze ogromną wiedzę, znacznie większą niż niejeden rodowity mieszkaniec tej dzielnicy – dodaje Karolina Krajewska. Pewnie dlatego ogromną popularnością cieszą się, organizowane we współpracy m.in. z Muzeum Pragi, spacery po Szmulkach, podczas których Krzysztof Michalski opowiada o miejscach i ludziach z tej części dzielnicy.
– Jako pasjonat historii i architektury robi to świetnie – mówi moja rozmówczyni.
– Na pewno jest to człowiek, który chce, żeby odnowienie Pragi Północ było traktowane nie tylko jako tzw. rewitalizacja twarda, czyli remonty i renowacje, ale również ta miękka, czyli polegająca na zapewnieniu mieszkańcom dostępu do kultury, a przede wszystkim na niepozbawianiu dzielnicy wydarzeń kulturalnych, które już tam się odbywają – mówi Katarzyna Adamska-Dutkiewicz. – Ma ogromną wiedzę historyczną o swojej dzielnicy, zna tamtejsze obiekty, budynki i ich architektoniczne detale, oprowadza wycieczki przy okazji działań promujących Pragę.
Sam Krzysztof Michalski za największy swój sukces uważa stworzenie na terenie Szmulowizny Domu Sąsiedzkiego. Starali się o to przez 5 lat.
– Pomysł zrodził się, gdy w Warszawie był wdrażany budżet partycypacyjny. Niestety nasz projekt był kilka razy odkładany na bok z powodu dużej, lecz finalnie niewystarczającej liczby głosów. W takich wypadkach ludzie stawiają zwykle na bardziej spektakularne projekty. Wreszcie ktoś z władz miejskich zwrócił na nasz pomysł uwagę i zapadła decyzja, aby go zrealizować w ramach rewitalizacji Pragi-Północ – opowiada Michalski.
Powstało miejsce, w którym każdy chętny mieszkaniec może uprawiać swoje pasje, rozwijać zainteresowania czy działać na rzecz innych osób. To przestrzeń otwarta, której gospodarzami są sami mieszkańcy wspierani przez animatorów. To również przestrzeń, w której w „domowych” warunkach mogą się spotykać urzędnicy i mieszkańcy, by rozmawiać o sprawach istotnych dla lokalnej wspólnoty. Mieszkańcy mają również wpływ na ofertę Domu Sąsiedzkiego poprzez zgłaszanie propozycji wydarzeń, które ich zdaniem mogłyby się odbywać w tym miejscu. Mieszkańcy mają okazję uczestniczyć tu aktywnie w życiu kulturalnym tej części Pragi – organizowane są wystawy i wernisaże lokalnych twórców, przedstawienia teatralne, spotkania czytelnicze. To również miejsce kształtowania postaw współdzielenia – w Domu Sąsiedzkim działa jadłodzielnia, wymiennik ubrań oraz warsztat, z którego narzędzi mogą korzystać lokalni majsterkowicze.
Bardziej społecznik niż pozarządowiec
W opinii Katarzyny Adamskiej- Dutkiewicz działalność Dzielnicowej Komisji Dialogu Społecznego miała i ma duże znaczenie, szczególnie w zakresie przepływu informacji między przedstawicielami NGO a władzami dzielnicy.
– Współpraca z samorządem Pragi Północ zaczyna się układać bardzo dobrze. Wygląda na to, że działalność organizacji pozarządowych w dzielnicy została dostrzeżona – ocenia członkini prezydium praskiego DKDS-u. I dodaje: – Krzysztof jest w nim wprawdzie przedstawicielem sektora NGO, ale w praktyce najbardziej reprezentuje mieszkańców. Wydaje mi się, że jest bardziej społecznikiem niż pozarządowcem. Jest słowny, można na niego liczyć i z dużym zaangażowaniem zajmuje się tematyką Pragi i potrzebami jej mieszkańców, zwłaszcza jeśli chodzi o potrzeby społeczności Szmulowizny. Jako przewodniczący DKDS, motywuje ludzi do aktywności, związanych na przykład z weryfikacją działań w ramach budżetu partycypacyjnego. W 2018 roku wspólnie zasiadaliśmy w komisji dotyczącej tej formy finansowania działań mieszkańców. Można było liczyć na to, że jeśli jakieś założenia budżetu nie są realizowane albo są krytykowane przez odbiorców, to Krzysztof się tym zajmie. Mieszkańcy mogli zwracać się do niego ze wszelkimi uwagami i wątpliwościami. To powoduje, że pomimo jego licznych kontaktów ze stroną urzędniczą, również z radnymi, przez niektórych jest postrzegany jako trudny uczestnik życia społecznego. Bo zadaje pytania, bo często jest tą stroną, która kwestionuje rozwiązania podejmowane przez Urząd, ale np. niedopracowywane.
– Na koniec mała anegdota. Krzysztof działał zawsze na rzecz egzekwowania obowiązku sprzątania po zwierzętach w przestrzeni publicznej. Problem ten powraca w naszej dzielnicy cyklicznie, wraz z nadejściem wiosny. Kiedyś skomentowałam to żartobliwie, że łatwo jest oceniać innych komuś, kto sam nie ma psa. Gdy spotkałam go następnym razem, Krzysztof był już w towarzystwie czworonoga – śmieje się Katarzyna Adamska-Dudkiewicz.
Krzysztof Michalski – przewodniczący Dzielnicowej Komisji Dialogu Społecznego na Pradze-Północ. Mieszkaniec, miłośnik Pragi i aktywista, całym sercem zaangażowany w działalność Praskiego Stowarzyszenie Mieszkańców "MICHAŁÓW". Stowarzyszenie, założone w 2008 roku przez mieszkańców i sympatyków warszawskiej Pragi, głównie z Michałowa i Szmulowizny, nawiązuje do działającego przed II wojną światową Towarzystwa Przyjaciół Michałowa. Stowarzyszenie zajmuje się kwestiami, związanymi z jakością przestrzeni publicznej, transportem (czyli zapewnieniem dogodnych połączeń, możliwością ruchu rowerowego oraz komfortem dla pieszych). Organizacja dba też o lokalne zabytki. Dzięki niej wiele zostało wpisanych do wojewódzkiego rejestru. Stowarzyszenie działa również na rzecz ochrony zieleni.
Krzysztof Michalski jest też dziennikarzem. Na łamach gazety „Nowa Gazeta Praska” publikuje swoje teksty, przyjmując rolę obserwatora dzielnicowych wydarzeń, jak również ich krytycznego komentatora.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23