Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Publicystyka
Konkurs na ESK przegrany. Nikt już nie mówi o kulturze
Agnieszka Kowalska, szy (warszawa.gazeta.pl)
Dopiero co urzędnicy przekonywali nas, jak ważna jest dla nich kultura. Teraz słyszymy, że kulturalny budżet zmniejszy się o 30 mln, że Sejm jest atrakcyjniejszy niż ratusz, a reformy stoją pod znakiem zapytania.
W konkursie o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016 Warszawa przegrała z Wrocławiem. Nie łudziliśmy się specjalnie, że wygramy, bo stolicom krajów udaje się to niezwykle rzadko, ale kultura przez te ostatnie lata była na ustach wszystkich rządzących. Zapewniano nas, że tak pozostanie nadal, że wciąż będzie ona jednym z priorytetów w polityce Warszawy.
Jeżdżąc w wakacje do innych miast, które rywalizowały z nami o tytuł ESK, mogliśmy się przekonać, że tam właśnie tak jest, że start w tym konkursie bardzo u nich zaprocentował. Obudził oddolne inicjatywy albo wzmocnił te już istniejące. Wciąż pracują tam biura ESK, często wydzielone ze struktur urzędowych, więc skuteczniejsze. Realizują wcześniej zaplanowane zadania. I to wszystko trwa, mimo przegranej.
A w Warszawie jakby wszyscy chcieli o tym konkursie jak najszybciej zapomnieć. Nie jest u nas z kulturą wcale lepiej, a i prognozy nie są optymistyczne. Dlaczego?
Co było dobre, a co złe?
Na pewno zabrakło podsumowania i oceny naszych starań. Nie zrobiła tego dotąd nawet osoba za nie odpowiedzialna - pełnomocnik pani prezydent ds. ESK 2016 Ewa Czeszejko-Sochacka. A przecież na ogół nie była za swoją pracę dobrze oceniana. - Nie znała się na kulturze, nie miała kompetencji menedżerskich, nie potrafiła komunikować swoich pomysłów. Przez to brakowało wizji działań, mnóstwo było chaotycznych ruchów. No i wszystko było tajne, więc nie mieliśmy szans na nawiązanie prawdziwej współpracy - mówi Grzegorz Lewandowski, przewodniczący Komisji Dialogu Społecznego ds. Kultury, skupiającej organizacje pozarządowe.
Czeszejko-Sochacka, zamiast zostać rozliczona za swoją pracę, tuż po przegranej Warszawy dostała nagrodę. A nawet dwie - 16. miejsce na liście kandydatów PO do Sejmu i posadę w ratuszu, na stanowisku głównego specjalisty w Centrum Komunikacji Społecznej. Już emocjonuje się kampanią, chwali się poparciem Agnieszki Holland, Elżbiety Pendereckiej, Andrzeja Wajdy, Krystyny Jandy, snuje plany naprawiania ustawy o radiofonii i telewizji. A robi to wszystko w swoim dawnym biurze pełnomocnika - w Warsztacie ESK na pl. Konstytucji. - Od 1 września na czas kampanii wyborczej biorę bezpłatny urlop - tłumaczy. Jaki miałby być ewentualny zakres jej obowiązków w ratuszu? - nie potrafi sprecyzować. Chciałaby się nadal zajmować "animowaniem przestrzeni Warsztatu".
Naciskana przez nas zapewnia, że ramowe podsumowanie działań biura ESK ukaże się na początku września na stronie internetowej miasta. Ewaluacja, czyli obszerna, niezależna ocena starań Warszawy o ten tytuł, też podobno ma być dokonana. Jednak urzędnicy wciąż zastanawiają się, w jaki sposób wyłonić firmę czy ciało, które takiej analizy się podejmie. To może jeszcze bardzo długo potrwać.
Nie wiemy więc, co nam się przez te trzy lata udziału w konkursie udało, a co nie, co można było zrobić lepiej i jakie Warszawa zamierza wyciągnąć z tego wnioski.
Pomówmy o pieniądzach
Dokładne rozliczenie budżetu ESK też powinno być upublicznione. Nie wiadomo, na co poszło od 2008 r. te 15 mln przeznaczonych na udział Warszawy w konkursie i czy były to dobrze zainwestowane pieniądze. - Wrocław, który bardzo późno przystąpił do rywalizacji, wydał 11 mln, więc nasz budżet nie był wcale duży - przekonuje Ewa Czeszejko-Sochacka. Dodaje, że z tych pieniędzy zostało jeszcze ok. 400 tys. zł, które teraz mają być przeznaczone na działalność Warsztatu.
Niektórzy urzędnicy zajmujący się kulturą w dzielnicach taki budżet mają na cały rok swojej działalności. W trakcie trwania konkursu słyszeli, że miasto stawia na rozwój ambitnych projektów kulturalnych w dzielnicach, nie tylko w centrum Warszawy. Teraz muszą zaciskać pasa. Planowane cięcia wydatków na kulturę w dzielnicach sięgają nawet 60 proc. W Śródmieściu budżet z 1,2 mln może być zmniejszony do blisko 700 tys. Są i takie dzielnice, które będą miały tylko 400 tys. na cały 2012 r.
- Mamy co prawda autonomię, ale bardzo potrzebny jest wyraźny sygnał z góry, że kultura jest ważna, w przeciwnym razie w upolitycznionych radach dzielnic wydatki na tę dziedzinę zawsze będą na końcu listy priorytetów - mówi nam jeden z naczelników dzielnicowego wydziału kultury.
Takiego sygnału nie ma, wręcz przeciwnie. Już wiemy, że przyszłoroczny budżet kulturalny miasta też będzie zmniejszony, aż o blisko 30 mln zł (w tym roku było to 197 mln, w przyszłym będzie ok. 167 mln). Hanna Gronkiewicz-Waltz tłumaczy to ogólnoświatowym kryzysem, ale na przykład Berlin nie zdecydował się na cięcia w dziedzinie kultury i wciąż przeznaczać na nią będzie 3 proc. swojego budżetu. Mimo że jest w bardzo trudnej sytuacji finansowej i oszczędza niemal na wszystkim.
W Warszawie duże instytucje kultury już są informowane, że dostaną w przyszłym roku mniej pieniędzy. - My usłyszeliśmy, że mamy zaplanować budżet zmniejszony o 7,5 proc. To sporo - mówi nowy dyrektor naczelny Teatru Studio Roman Osadnik. - Trzeba będzie pozyskać większą liczbę sponsorów, szczelniej wypełnić repertuar atrakcyjnymi dla widzów propozycjami. Najgorsze jest to, że sceny mamy w tak fatalnym stanie technicznym. Modernizacja wymagałaby ogromnych nakładów - przyznaje.
Zapewne ucierpią też organizacje pozarządowe, a dla wielu z nich dotacje pozyskiwane w konkursach biura kultury oznaczają być albo nie być.
- Oczywiście, że się tego obawiamy, ale nie sprowadzajmy dyskusji o kulturze do pieniędzy - przestrzega Bogna Świątkowska, szefowa fundacji Bęc Zmiana, była przewodnicząca Rady Programowej ESK. - Świetnie sobie zdajemy sprawę z kryzysu, nie żądamy nie wiadomo jakich wydatków na kulturę. My żądamy jej reformy. Również finansowej. I to do pani prezydent powinno przemawiać, że chcemy efektywniej wydawać te pieniądze.
Co z reformą?
W tych okolicznościach z poważną reformą warszawskiej kultury - kadrową, organizacyjną, merytoryczną - nie można już dłużej zwlekać. Do takiego wniosku doszła też na finiszu konkursu ESK grupa ekspertów, przedstawicieli środowisk pozarządowych i instytucji, która na prośbę biura kultury urzędu miasta zasiadła ponownie do tworzenia Programu Rozwoju Kultury w Warszawie do 2020 r. To najważniejszy w tej dziedzinie dokument, swoista konstytucja warszawskiej kultury. Postuluje m.in. konieczność stworzenia po raz pierwszy na podstawie szczegółowych badań "mapy warszawskiej kultury", która pokaże, jakich zmian powinniśmy dokonać, w jakich kierunkach zmierzać. Właśnie przeszedł on etap konsultacji społecznych i ma szanse zostać uchwalony przez Radę Warszawy.
- Nasz start o tytuł ESK musi mieć ciąg dalszy. Żeby kultura wciąż była na liście priorytetów miasta. Dobrze by było, żeby choć jedna osoba powtórzyła to teraz głośno - mówi Bogna Świątkowska. - Gdzie jest reforma biura kultury? Dyrektor Marek Kraszewski powinien nam coś zaproponować. Biuro samo z siebie powinno zrobić na własny użytek coś w rodzaju raportu, podsumowania ESK. Bo bez tego nie ruszymy z żadną reformą. Bardzo mi zależy na tym, żeby to się udało, żeby o kulturze nie mówić tylko w kontekście pieniędzy, ale ukształtować wreszcie politykę kulturalną tego miasta.
Alina Gałązka z Inicjatywy Warszawa 2020, która pracowała nad ostatecznym kształtem Programu: - Uchwalenie PRK przez Radę Warszawy nie wystarczy, ktoś go jeszcze musi chcieć wdrożyć. Wszyscy mają lęk przed zmianami, to bardzo ludzkie. One oznaczają trudności, odejście od utartych ścieżek, więcej pracy, wysiłku. Ale to zaowocuje. Ważne, by nie zostało wyłącznie na papierze.
* Piszcie! Jak oceniacie Państwo sytuację warszawskiej kultury po przegranej w konkursie ESK 2016? Jakich zmian Waszym zdaniem najpilniej wymaga? Czekamy na listy: agnieszka.kowalska@agora.pl
Jeżdżąc w wakacje do innych miast, które rywalizowały z nami o tytuł ESK, mogliśmy się przekonać, że tam właśnie tak jest, że start w tym konkursie bardzo u nich zaprocentował. Obudził oddolne inicjatywy albo wzmocnił te już istniejące. Wciąż pracują tam biura ESK, często wydzielone ze struktur urzędowych, więc skuteczniejsze. Realizują wcześniej zaplanowane zadania. I to wszystko trwa, mimo przegranej.
A w Warszawie jakby wszyscy chcieli o tym konkursie jak najszybciej zapomnieć. Nie jest u nas z kulturą wcale lepiej, a i prognozy nie są optymistyczne. Dlaczego?
Co było dobre, a co złe?
Na pewno zabrakło podsumowania i oceny naszych starań. Nie zrobiła tego dotąd nawet osoba za nie odpowiedzialna - pełnomocnik pani prezydent ds. ESK 2016 Ewa Czeszejko-Sochacka. A przecież na ogół nie była za swoją pracę dobrze oceniana. - Nie znała się na kulturze, nie miała kompetencji menedżerskich, nie potrafiła komunikować swoich pomysłów. Przez to brakowało wizji działań, mnóstwo było chaotycznych ruchów. No i wszystko było tajne, więc nie mieliśmy szans na nawiązanie prawdziwej współpracy - mówi Grzegorz Lewandowski, przewodniczący Komisji Dialogu Społecznego ds. Kultury, skupiającej organizacje pozarządowe.
Czeszejko-Sochacka, zamiast zostać rozliczona za swoją pracę, tuż po przegranej Warszawy dostała nagrodę. A nawet dwie - 16. miejsce na liście kandydatów PO do Sejmu i posadę w ratuszu, na stanowisku głównego specjalisty w Centrum Komunikacji Społecznej. Już emocjonuje się kampanią, chwali się poparciem Agnieszki Holland, Elżbiety Pendereckiej, Andrzeja Wajdy, Krystyny Jandy, snuje plany naprawiania ustawy o radiofonii i telewizji. A robi to wszystko w swoim dawnym biurze pełnomocnika - w Warsztacie ESK na pl. Konstytucji. - Od 1 września na czas kampanii wyborczej biorę bezpłatny urlop - tłumaczy. Jaki miałby być ewentualny zakres jej obowiązków w ratuszu? - nie potrafi sprecyzować. Chciałaby się nadal zajmować "animowaniem przestrzeni Warsztatu".
Naciskana przez nas zapewnia, że ramowe podsumowanie działań biura ESK ukaże się na początku września na stronie internetowej miasta. Ewaluacja, czyli obszerna, niezależna ocena starań Warszawy o ten tytuł, też podobno ma być dokonana. Jednak urzędnicy wciąż zastanawiają się, w jaki sposób wyłonić firmę czy ciało, które takiej analizy się podejmie. To może jeszcze bardzo długo potrwać.
Nie wiemy więc, co nam się przez te trzy lata udziału w konkursie udało, a co nie, co można było zrobić lepiej i jakie Warszawa zamierza wyciągnąć z tego wnioski.
Pomówmy o pieniądzach
Dokładne rozliczenie budżetu ESK też powinno być upublicznione. Nie wiadomo, na co poszło od 2008 r. te 15 mln przeznaczonych na udział Warszawy w konkursie i czy były to dobrze zainwestowane pieniądze. - Wrocław, który bardzo późno przystąpił do rywalizacji, wydał 11 mln, więc nasz budżet nie był wcale duży - przekonuje Ewa Czeszejko-Sochacka. Dodaje, że z tych pieniędzy zostało jeszcze ok. 400 tys. zł, które teraz mają być przeznaczone na działalność Warsztatu.
Niektórzy urzędnicy zajmujący się kulturą w dzielnicach taki budżet mają na cały rok swojej działalności. W trakcie trwania konkursu słyszeli, że miasto stawia na rozwój ambitnych projektów kulturalnych w dzielnicach, nie tylko w centrum Warszawy. Teraz muszą zaciskać pasa. Planowane cięcia wydatków na kulturę w dzielnicach sięgają nawet 60 proc. W Śródmieściu budżet z 1,2 mln może być zmniejszony do blisko 700 tys. Są i takie dzielnice, które będą miały tylko 400 tys. na cały 2012 r.
- Mamy co prawda autonomię, ale bardzo potrzebny jest wyraźny sygnał z góry, że kultura jest ważna, w przeciwnym razie w upolitycznionych radach dzielnic wydatki na tę dziedzinę zawsze będą na końcu listy priorytetów - mówi nam jeden z naczelników dzielnicowego wydziału kultury.
Takiego sygnału nie ma, wręcz przeciwnie. Już wiemy, że przyszłoroczny budżet kulturalny miasta też będzie zmniejszony, aż o blisko 30 mln zł (w tym roku było to 197 mln, w przyszłym będzie ok. 167 mln). Hanna Gronkiewicz-Waltz tłumaczy to ogólnoświatowym kryzysem, ale na przykład Berlin nie zdecydował się na cięcia w dziedzinie kultury i wciąż przeznaczać na nią będzie 3 proc. swojego budżetu. Mimo że jest w bardzo trudnej sytuacji finansowej i oszczędza niemal na wszystkim.
W Warszawie duże instytucje kultury już są informowane, że dostaną w przyszłym roku mniej pieniędzy. - My usłyszeliśmy, że mamy zaplanować budżet zmniejszony o 7,5 proc. To sporo - mówi nowy dyrektor naczelny Teatru Studio Roman Osadnik. - Trzeba będzie pozyskać większą liczbę sponsorów, szczelniej wypełnić repertuar atrakcyjnymi dla widzów propozycjami. Najgorsze jest to, że sceny mamy w tak fatalnym stanie technicznym. Modernizacja wymagałaby ogromnych nakładów - przyznaje.
Zapewne ucierpią też organizacje pozarządowe, a dla wielu z nich dotacje pozyskiwane w konkursach biura kultury oznaczają być albo nie być.
- Oczywiście, że się tego obawiamy, ale nie sprowadzajmy dyskusji o kulturze do pieniędzy - przestrzega Bogna Świątkowska, szefowa fundacji Bęc Zmiana, była przewodnicząca Rady Programowej ESK. - Świetnie sobie zdajemy sprawę z kryzysu, nie żądamy nie wiadomo jakich wydatków na kulturę. My żądamy jej reformy. Również finansowej. I to do pani prezydent powinno przemawiać, że chcemy efektywniej wydawać te pieniądze.
Co z reformą?
W tych okolicznościach z poważną reformą warszawskiej kultury - kadrową, organizacyjną, merytoryczną - nie można już dłużej zwlekać. Do takiego wniosku doszła też na finiszu konkursu ESK grupa ekspertów, przedstawicieli środowisk pozarządowych i instytucji, która na prośbę biura kultury urzędu miasta zasiadła ponownie do tworzenia Programu Rozwoju Kultury w Warszawie do 2020 r. To najważniejszy w tej dziedzinie dokument, swoista konstytucja warszawskiej kultury. Postuluje m.in. konieczność stworzenia po raz pierwszy na podstawie szczegółowych badań "mapy warszawskiej kultury", która pokaże, jakich zmian powinniśmy dokonać, w jakich kierunkach zmierzać. Właśnie przeszedł on etap konsultacji społecznych i ma szanse zostać uchwalony przez Radę Warszawy.
- Nasz start o tytuł ESK musi mieć ciąg dalszy. Żeby kultura wciąż była na liście priorytetów miasta. Dobrze by było, żeby choć jedna osoba powtórzyła to teraz głośno - mówi Bogna Świątkowska. - Gdzie jest reforma biura kultury? Dyrektor Marek Kraszewski powinien nam coś zaproponować. Biuro samo z siebie powinno zrobić na własny użytek coś w rodzaju raportu, podsumowania ESK. Bo bez tego nie ruszymy z żadną reformą. Bardzo mi zależy na tym, żeby to się udało, żeby o kulturze nie mówić tylko w kontekście pieniędzy, ale ukształtować wreszcie politykę kulturalną tego miasta.
Alina Gałązka z Inicjatywy Warszawa 2020, która pracowała nad ostatecznym kształtem Programu: - Uchwalenie PRK przez Radę Warszawy nie wystarczy, ktoś go jeszcze musi chcieć wdrożyć. Wszyscy mają lęk przed zmianami, to bardzo ludzkie. One oznaczają trudności, odejście od utartych ścieżek, więcej pracy, wysiłku. Ale to zaowocuje. Ważne, by nie zostało wyłącznie na papierze.
* Piszcie! Jak oceniacie Państwo sytuację warszawskiej kultury po przegranej w konkursie ESK 2016? Jakich zmian Waszym zdaniem najpilniej wymaga? Czekamy na listy: agnieszka.kowalska@agora.pl
Zobacz więcej na temat:
Źródło: http://warszawa.gazeta.pl
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.