Gabinet Cieni Kongresu Kobiet (KK) wziął pod lupę listy wyborcze do zbliżających się wyborów parlamentarnych. Wynika z nich, że partie wywiązują się z ustawowej kwoty, zapewniając kobietom 35% na listach, ale panie spychane są na dalsze, czyli gorsze miejsca. Kobiety protestują, a KK ostro włącza się do wyborczej gry, aby wspierać kandydatki do Sejmu i Senatu. Powstał też projekt nowelizacji ustawy kwotowej, który zakłada wprowadzenie do niej „suwaka”.
Najgorzej sytuacja wygląda w Senacie, w którym 93% senatorów to mężczyźni, a tylko 7% kobiet zasiada w senatorskich fotelach.
– Wszystko wskazuje na to, że nic się nie zmieni po tegorocznych wyborach i dalej równowaga płci będzie w Senacie dramatycznie zachwiana. Niższe pozycje kobiet na listach to kwestia starych, partyjnych układów. Mężczyźni się wspierają, a kobiety są spychane na dalsze miejsca. Dlatego polski Senat nie odzwierciedla struktury polskiego społeczeństwa, które składa się zarówno z kobiet, jak i z mężczyzn – wyjaśnia prof. Danuta Hübner, premier w Gabinecie Cieni KK.
– Dobrze pamiętamy, jak szefowie partii podejmowali oficjalne zobowiązania, że 50% pierwszych miejsc na listach wyborczych będą zajmował kobiety. W tej chwili dane, które zebraliśmy wyraźnie pokazują, że te obietnice stają się coraz bardziej czcze. Ustawa kwotowa była bardzo dobrym krokiem – zwiększyła się ilość kobiet na listach wyborczych, ale nie są to tzw. miejsca „biorące”. Te zajęli właśnie mężczyźni – przekonuje prof. Magdalena Środa, minister edukacji, nauki i sportu Gabinetu Cieni KK.
Działać i wspierać
KK zamierza bardzo aktywnie działać na rzecz kobiet, które zgłosiły chęć wystartowania w tegorocznych wyborach do parlamentu bez względu na przynależność partyjną. Apeluje też do wyborców, aby nie zwracali uwagi na pozycję na liście wyborczej, tylko na konkretną osobę, jej kompetencje, zaangażowanie społeczne, pracę na rzecz lokalnych społeczności, bo „upchnięte” na dalszych pozycjach panie często mogą się pochwalić wieloma osiągnięciami.
– Moim zdaniem wmówiło się wyborcom, aby przywiązywali wagę do pierwszych miejsc na listach, tymczasem są na nich ludzie z jakichś względów potrzebni przede wszystkim partiom, ale nie zawsze mają oni odpowiednie kompetencje, by zasiąść w parlamencie i reprezentować daną społeczność. Nie dajmy się więc zwariować i nie fetyszyzujmy pierwszych miejsc na listach wyborczych. Spójrzmy na dalsze miejsca, gdzie są kobiety, które nie startują do Sejmu i Senatu, aby załatwić tylko sprawę żłobków i przedszkoli, ale też zająć się ekonomią, gospodarką, służbą zdrowia czy polityką zagraniczną. Jest wiele dziedzin, na których kobiety się znają i mogą pracować na rzecz całego państwa. Na razie jednak, kobiety zajmują na listach wyborczych miejsca znacznie poniżej swoich kompetencji – zauważa Olga Krzyżanowska, minister zdrowia w Gabinecie Cieni KK.
– Ostatnio wiele się też mówi o tym, że nasze państwo jest w wielu domenach byle jak zarządzane. Wiemy też, że wszystkie możliwe partie były już u władzy i dlatego uważamy, że jedyną szansą zmiany tej bylejakości jest większa liczba kobiet w parlamencie – mówi Magdalena Środa, a Danuta Hübner zapewnia, że „to nieprawda, iż panie nie chcą startować w wyborach. Wręcz przeciwnie, tylko że są poza układami – rezygnują jednak, gdyż nie zamierzają być tylko ozdobą list wyborczych konkretnych partii i przykładem na to, że realizują one ustawę kwotową. Często mają też lepsze wykształcenie niż mężczyźni, ale to nie ma żadnego znaczenia dla tych, którzy decydują o miejscu na liście”.
Dlatego działaczki Kongresu Kobiet będą swoimi autorytetami wspierać wizerunkowo kandydatki do Sejmu i Senatu.
– Także Kongres Kobiet, który odbędzie się 17 i 18 września w warszawskim Pałacu Kultury i Nauki będzie służył promocji kobiet startujących w wyborach. A po Kongresie, będziemy jeździć na spotkania wyborcze, pomagać paniom w przygotowaniu ich kampanii. Zorganizujemy też warsztaty oraz szkolenia dotyczące np. autoprezentacji i wizerunku. Odbędą się również lokalne Kongresy, które będą promowały panie kandydujące do Sejmu czy Senatu z mniejszych ośrodków, reprezentujące naprawdę różne, ale też bardzo ciekawe poglądy – twierdzi Magdalena Środa.
KK będzie także „prowadził monitoring list wyborczych i szans kobiet w nadchodzących wyborach. Będzie się domagał od szefów partii i klubów, realizacji zobowiązań i traktowania kobiet poważnie, a przede wszystkim rozbijania wewnętrznych partyjnych, męskich układów, żeby docenili oni wartość zrównoważonej partycypacji kobiet i mężczyzn w Sejmie i Senacie”.
Wprowadzenie „suwaka”
KK przygotował projekt nowelizacji ustawy kwotowej, która zakłada wprowadzenie tzw. „suwaka” – chodzi o naprzemienne umieszczanie na listach wyborczych kobiet i mężczyzn. Ten mechanizm był już zgłoszony podczas pierwszego Kongresu Kobiet, ale po licznych dyskusjach i kompromisach ustalono, że najpierw wprowadzone zostaną kwoty. Coraz głośniej zaczyna się znów mówić o dążeniu do parytetów.
– Widać wyraźnie, że mechanizm kwot jest niewystarczający, dlatego przygotowaliśmy nowelizację ustaw wyborczych. Zakłada ona, że partie będą miały obowiązek umieszczania naprzemiennie na listach wyborczych kobiet i mężczyzn. W wielu krajach, np. we Francji czy w Belgii taki system daje naprawdę dobre efekty. Ostatnio został wprowadzony w Tunezji – wyjaśnia prof. Eleonora Zielińska, minister sprawiedliwości w Gabinecie Cieni KK.
– Chcemy złożyć nowelizację jak najszybciej. Zastanawiamy się tylko, czy przedłożyć ją jeszcze staremu parlamentowi, choć w moim przekonaniu lepiej byłoby poczekać na nowy Sejm i rozmawiać o „suwaku” już z nowymi posłankami i posłami. Musimy to jeszcze przedyskutować z członkiniami Gabinetu Cieni Kongresu. Najważniejsze jednak, że projekt nowelizacji jest już gotowy – zapewnia Danuta Hübner.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)