Czy posłowie naprawdę walczą z korupcją? - pod takim hasłem odbyła się w czwartek 23 września 2004 debata zorganizowana przez Program Przeciw Korupcji Fundacji im. Stefana Batorego, Helsińską Fundację Praw Człowieka i Fundację Komunikacji Społecznej.
Było to już trzecia i zarazem ostatnia konferencja w tej kadencji
Sejmu, dotycząca realizacji składanych przez polityków obietnic wyborczych. Polskie organizacje
pozarządowe bowiem konsekwentnie walczą o obywatelskie prawo do kontroli organów władzy i
przeciwstawiają się obiegowej opinii o niemożliwości rozliczenia parlamentarzystów.
W spotkaniu uczestniczyli: Anna Popowicz (UW), Iwona Śledzińska -
Katarasińska (PO), Marek Dyduch (SLD), Przemysław Gosiewski (PiS), Marek Kotlinowski (LPR),
Zbigniew Kuźmiuk (PSL), Jan Orkisz (UP), Stanisław Wojtera (UPR), Piotr Zygarski (Samoobrona).
Podczas dyskusji dużo miejsca poświęcono finansowaniu partii
politycznych. Unia Wolności jest za finansowaniem ugrupowań z budżetu państwa, ponieważ może ono
wyeliminować działania korupcyjne. Z Anną Popowicz nie zgadzała się jednak Iwona
Śledzińska-Katarasińska z Platformy Obywatelskiej. Jej zdaniem finansowanie partii politycznych z
budżetu nie zlikwiduje korupcji, a jest dużym obciążeniem dla podatników.
O tym, że punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia można było się
przekonać również w trakcie i tej debaty. Mimo, że wszyscy politycy uznali, że korupcja jest
zjawiskiem negatywnym, to w kwestii oceny poszczególnych afer z nią związanych nie było już takiej
jednomyślności. I tak, zbagatelizowane zostały przez polityków skandale nagłośnione przez media z
udziałem ich partyjnych kolegów. Przemysław Gosiewski z Prawa i Sprawiedliwości próbując wyróżnić
swoją formację stwierdził "odrzuciliśmy politykę lojalności, która ma miejsce w innych
partiach, gdzie broni się swoich członków do końca", mimo, że na szczeblach samorządowych to
ugrupowanie również nie ma czystych rąk. Natomiast Iwona Śledzińska-Katarasińska nie doszukała się
w warszawskiej aferze mostowej znamion przestępstwa. Jej zdaniem nastąpiło jedynie naruszenie
dobrego obyczaju. Również Marek Kotlinowski nie dostrzegł złamania prawa przez radnego stołecznej
LPR Jana Marii Jackowskiego, który to w różnych miejscach miasta zgromadził aż siedem lokali
mieszkalnych. Zdaniem Kotlinowskiego nagłośnienie tej sprawy przez media to szukanie sensacji. Z
kolei Zbigniew Kuźmiuk podkreślał zaangażowanie PSL, a w szczególności byłego prezesa Janusza
Wojciechowskiego w antykorupcyjny proces legislacyjny. Dzięki aktywności Polskiego Stronnictwa
Ludowego do przepisów wprowadzono m.in. kwestię jawności umów po rozstrzygnięciu przetargu.
Odpierając zarzuty związane z działalnością Sojuszu Lewicy
Demokratycznej poseł Marek Dyduch powiedział, że nie ma w Polsce ugrupowania, które jest bez
grzechu korupcji. Natomiast zdaniem jego partnera koalicyjnego Jana Orkisza z Unii Pracy, żadne
państwo nie jest w stanie wyeliminować tego zjawiska, jeśli osoby pełniące funkcje publiczne mają
niski poziom moralny. Jak podkreślał Orkisz, jego partia stawia nie na ilość, ale jakość swoich
członków, uzasadniając tym samym małą liczebność osób w szeregach Unii Pracy. Przedstawiciel
Samoobrony Piotr Zygarski tradycyjnie już skupił się na ataku na media. Jego zdaniem afery, w które
zamieszani są członkowie tej formacji są wyolbrzymiane przez środki masowego przekazu. Zapowiedział
również, że w nadchodzących wyborach parlamentarnych osoby, które popadły w konflikt z prawem nie
będą umieszczane na listach wyborczych.
W trakcie debaty politykom postawiono pytanie, czy kiedykolwiek
zdarzyło im się wręczyć łapówkę. Wszyscy zarzekali się, że nigdy tego nie uczynili. Bardziej
otwarci okazali się słuchacze na sali, którzy z pewną dozą nieśmiałości przyznawali się do
"negocjacji" z kontrolerami biletów.
Ułatwione zadanie podczas spotkania mieli przedstawiciele ugrupowań
znajdujących się poza parlamentem, bo to przecież władza napędza korupcję. W celu większej
przejrzystości życia politycznej potrzebna jest ustawa o lobbingu. Nad brakiem ustawodawstwa w tej
dziedzinie ubolewała Anna Popowicz. Przedstawicielka Unii Wolności uznała też, że nie da się w
pełni wyeliminować korupcji z życia publicznego, można jedynie ją minimalizować. Jej zdaniem, także
zmiana pokoleniowa, której domagał się przedstawiciel Unii Polityki Realnej niczego nie
załatwi.
Dyskutujący, analizując elementy korupcjogenne, postulowali o jawność
życia publicznego. Podnoszony był argument włączania do oświadczeń majątkowych informacji o
dochodach małżonków osób piastujących różnego rodzaje funkcje publiczne. Niezwykle istotną kwestię
dotyczącą tego zjawiska poruszył Piotr Zygarski. Uważa on bowiem, że zachowania korupcyjne mają
miejsce w zakładach pracy. To telefony komórkowe, samochody służbowe oraz inne profity, jakie wiążą
się z wykonywaniem obowiązków służbowych sprzyjają korupcji. Również wysoki wskaźnik bezrobocia w
naszym kraju spowodował, że praca stała się jedną z form łapówki. Zygarski jest też przeciwny
faworyzowaniu poszczególnych firm w urzędach. Przedstawiciel partii rządzącej odpierając ataki
związane ze skandalami w SLD wskazywał, że ugrupowania będące u władzy bardziej narażone są na
korupcję, aniżeli opozycyjne. Jego zdaniem klasa polityczna w Polsce jeszcze nie radzi sobie z tymi
"cwaniakami", którzy mają pewne umiejętności i kwalifikacje publiczne, ale mają też
aspiracje do uprawiania prywaty. Poza tym korupcję wspierają mało przejrzyste przepisy oraz luki
prawne. Marek Dyduch postulował wyrobienie odpowiednich mechanizmów społecznych, politycznych i
prawnych, które zapobiegałyby mechanizmom korupcyjnym. Uważa on też, że mimo skandali, jakie
wstrząsnęły opinią publiczną w ostatnim czasie, proces walki z korupcją w Polsce postępuje. Zresztą
nie tylko Marek Dyduch, ale i inni uczestnicy dyskusji wskazywali na brak edukacji obywatelskiej w
polskim społeczeństwie.
Dlatego też ogromne znaczenie w tej dziedzinie ma powołanie programu
Fundacji Batorego "Przeciw Korupcji". Jest on realizowany od stycznia 2000 roku, a jego
celem jest budowanie zaufania społecznego do instytucji publicznych i przeciwdziałanie korupcji. Na
uwagę zasługuje fakt, iż nie jest to jednorazowa akcja, a ma on charakter długofalowy. Od powołania
programu do chwili obecnej odbyło się szereg akcji propagujących postawy antykorupcyjne. Do nich
właśnie należy m.in. organizacja wspomnianej konferencji, realizacja programu "Przejrzysta
Gmina", czy powołanie grupy roboczej, zajmującej się problemami etycznymi w służbie
zdrowia.
Najważniejsze zadania programu "Przeciw Korupcji" to:
kształtowanie świadomości społecznej poprzez działania informacyjne i edukacyjne, mające na celu
zmianę nastawienia do zjawiska korupcji. Chodzi także o uświadomienie klasie politycznej i
społeczeństwu potrzeby posiadania odpowiedzialnych władz, pokazywanie korzyści płynących z
przestrzegania zasad przejrzystości w procesie podejmowania decyzji w warunkach społecznie
odpowiedzialnej kontroli poczynań władz. Realizujący program zajmują się również proponowaniem
zmian legislacyjnych, które zapewniłyby większą partycypację społeczną w procesie decyzyjnym. Duży
nacisk kładzie się też na wspieranie niezależnych mediów w procesie rzetelnej kontroli poczynań
władz różnego szczebla.
Podczas konferencji wskazywano potrzebę eliminowania powiązań osób
pełniących funkcje publiczne z biznesem. Dyskutujący uznali też, że korupcja była, jest i będzie
oraz, że nie jest to zjawisko charakterystyczne tylko dla naszego kraju. Afery korupcyjne wybuchają
na całym świecie, z tą jednak różnicą, że w niektórych państwach należą one do rzadkości, a w
innych to chleb powszedni. Polska zdaniem rozmówców plasuje się pośrodku. Jedynie co można zrobić,
to starać się ograniczać tę plagę naszego życia publicznego do minimum.
Optymistycznym akcentem wspomnianej debaty jest wola walki wszystkich
ugrupowań politycznych z korupcją. Otwartym jednak pozostaje pytanie nad wprowadzeniem ich dążeń w
życie.
Zobacz także relacje z zeszłorocznej konferencji:
"Monitoring obietnic wyborczych. Opary hipokryzji i ocena rządowej strategii antykorupcyjnej"
Źródło: inf. własna