Warszawską kulturę prześladuje pech. Po problemach ludzi teatru i prowadzących niezależne ośrodki skłotersów, kolejną ofiarą braku skoordynowanej polityki kulturalnej miasta są klubokawiarnie. Wygląda na to, że do stołecznych ruchów miejskich dołączy jeszcze jeden – ruch właścicieli i bywalców warszawskich klubokawiarni.
Po utracie koncesji przez Chłodną 25 i zamknięciu Nowego Wspaniałego Światu, a także unieważnieniu rozstrzygniętego wcześniej zgodnie z prawem konkursu na lokal przy placu Grzybowskim (w którym wygrała Krytyka Polityczna), na celowniku znalazły się Warszawa Powiśle, Na Lato oraz Plac Zabaw. Pierwsze dwa są ostatnio najeżdżane przez kilkunastoosobowe oddziały straży miejskiej, właściciele trzeciego, czyli Placu Zabaw, w ostatniej chwili otrzymali informację o sprzedaży terenu, który wynajmowali od 5 lat od MPO – o przetargu dowiedzieli się tuż przed jego zamknięciem i w związku z tym nie mieli szans w nim wystartować.
Mocno zaniepokojeni tymi wydarzeniami właściciele oraz bywalcy warszawskich klubokawiarni spotkali się w środę w Powiększeniu, żeby wypracować spójną strategię działania.
Inicjatorem spotkania, które zgromadziło kilkadziesiąt osób, był Grzegorz Lewandowski, właściciel klubokawiarni Chłodna 25, która kilka miesięcy temu straciła koncesję na alkohol, co skutecznie zahamowało także jej bujną działalność kulturalną. Lewandowski otworzył dyskusję, stawiając trzy postulaty.
Kawiarniana Komisja Dialogu Społecznego?
Po pierwsze, zaproponował utworzenie, na wzór działających od kilku lat Komisji Dialogu Społecznego służących dialogowi Ratusza z organizacjami pozarządowymi, KDS-u ds. klubokawiarni i pokrewnych im inicjatyw. Powołał się przy tym na swoją rozmowę z wiceprezydentem Michałem Olszewskim, który miał wyrazić chęć zainicjowania rodzaju „okrągłego stołu”, platformy porozumienia, która pozwalałaby rozwiązywać problemy związane z prowadzeniem lokali. Lewandowski zaproponował jako pierwszy krok zorganizowanie spotkania z wiceprezydentem Michałem Olszewskim oraz z Marcinem Wojdatem, dyrektorem Centrum Komunikacji Społecznej, przy którym mogłaby powstać komisja.
Drugi pomysł szefa Chłodnej 25 to stworzenie ideowego listu otwartego, który pozwoliłby uniknąć sprowadzania całej kryzysowej sytuacji do problemów „kilku spelun, w których rozbija się butelki”. Kluczowe jest upublicznienie i nagłośnienie tego, czym w istocie są tego rodzaju inicjatywy (w całej swojej różnorodności – nie wszystkie przecież działają jak niezależne domy kultury), w jaki sposób stymulują rozwój miasta.
Trzeci pomysł to zwołanie konferencji prasowej i nagłośnienie faktu konsolidacji środowiska „klubokawiarnianego” oraz apel do władz o jak najszybsze powołanie okrągłego stołu w celu pokonania kryzysu, a w dalszej perspektywie – realizacja długofalowej kampanii wizerunkowej warszawskich inicjatyw klubowych i kawiarnianych.
Pokazać mocne strony i eksponować zasługi
W dyskusji, która rozgorzała w Powiększeniu, wszyscy zgadzali się co do jednego: mieszkańcy Warszawy nie do końca orientują się, jakie korzyści przynosi im działalność klubokawiarni, podczas gdy te lokale to setki miejsc pracy, ogromne kwoty odprowadzane do kasy miasta w formie podatków, a także atrakcja turystyczna, która przyciąga do Warszawy rzesze ludzi z Polski i z zagranicy.
Właściciel Resortu i Pewexu zwrócił uwagę na fakt, że kilkanaście lub kilkadziesiąt, często anonimowych, listów od mieszkańców powoduje często gwałtowną reakcję władz miasta, a tymczasem kawiarnie gromadzą tysiące bywalców, więc kwestia interesu społecznego nie jest w wielu sytuacjach oczywista.
Dorota Głażewska z Krytyki Politycznej namawiała do konsolidacji środowiska i opowiadała o ogromnym wsparciu, które Nowy Wspaniały Świat otrzymał od sympatyków w kontekście kłopotów klubokawiarni po wydarzeniach z 11 Listopada. Takie wsparcie w sytuacji kryzysowej to, w jej opinii, miara poziomu zaufania wobec działań konkretnej organizacji czy miejsca. Jednak tego rodzaju poparcie nie jest odnotowywane przez władze miasta, dlatego pomimo głosów protestu zarówno ze strony autorytetów jak i „zwykłych” bywalców, kolejna kontrowersyjna sytuacja - związana z zerwanym konkursem na lokal przy placu Grzybowski do tej pory nie została publicznie wyjaśniona przez władze miasta.
– Nasza słaba pozycja wynika często z niepewności i z tego, że bywamy przyparci do muru. Idziemy na ustępstwa, które nie mają wiele wspólnego z wymogami prawa – komentował Krystian Legierski, warszawski radny, a jednocześnie właściciel klubu na Pradze Południe. – Kiedy podczas meczu mobilizowane są ogromne siły policyjne, a całe kwartały miasta są zaśmiecane i dewastowane przez kiboli, nikt nie domaga się, żeby ogromne koszta działań prewencyjnych i sprzątania ponosił klub sportowy, płacimy za to my – mieszkańcy. Kiedy przez miasto idzie procesja w Boże Ciało i ulice obsypane są suchymi kwiatkami, kosztów sprzątania nie ponosi Kościół. Tymczasem właściciele klubów i kawiarni bywają ostatnio zobowiązywani do sprzątania terenu wokół swoich lokalizacji, a ochroniarze mają wpływać na działania ludzi znajdujących się poza terenem danego lokalu. Tymczasem próba kontrolowania ludzi stojących poza klubem to działanie wbrew prawu. Płacimy ogromne podatki, dlatego nie byłoby nic niestosownego w tym, żeby miasto wystawiało patrol pilnujący porządku w okolicy klubu, a miejskie służby sprzątające zajmowałyby się porządkiem na terenie miejskim tak jak to robią po każdym meczu. Musimy wspólnie wypracować racjonalne warunki współpracy miasta z klubokawiarniami, które byłyby takie same dla wszystkich lokali.
Polityka nocnej metropolii
Stanisław Trzciński porównał obecne kłopoty klubów i kawiarni do tych, z którymi 20 lat temu mierzył się klub Filtry – jego zdaniem, niewiele się w tej materii zmieniło. Podkreślał potrzebę skłonienia miasta do wypracowania spójnej polityki i do utworzenia stref nocnej metropolii, które udało się już określić w kilku polskich miastach: w Krakowie, Katowicach, Wrocławiu, Sopocie, nie mówiąc o takich europejskich metropoliach, jak: Paryż, Berlin czy Barcelona. Tam dało się wypracować odpowiednie rozwiązania i utworzyć kwartały ulic, gdzie nie obowiązuje cisza nocna i gdzie życie może kwitnąć także po 22.00. W Krakowie jest 650 miejsc w obrębie Starego Miasta i Kazimierza, które działają do rana.
Ponieważ zapis o konieczności utworzenia takich stref pojawił się w warszawskim Programie Rozwoju Kultury uchwalonym w marcu tego roku, wszyscy zgodzili się co do tego, że należy pilnie monitorować realizację tego postulatu.
Krystian Legierski zwrócił uwagę, że trudnym do pokonania problemem w kontekście nocnej aktywności lokali są niektóre zapisy prawa ogólnokrajowego jak na przykład artykuł 51 Kodeksu wykroczeń mówiący o zakłócaniu ciszy. Uchwałą miejską nie można zmienić zapisu w Kodeksie.
Czy dialog ze wspólnotami jest możliwy?
Kłopoty części lokali wynikają z ich umiejscowienia w budynkach mieszkalnych lub w ich bliskim sąsiedztwie. Konflikt tych, którzy chcą spać, z tymi którzy chcą się bawić, wydaje się rzeczywiście bardzo trudny do rozwiązania. Jednak właściciele klubokawiarni starali się szukać możliwości wypracowania kompromisu. Właściciel Huśtawki zastanawiał się nad możliwością nakłonienia władz miasta do znacznego obniżenia czynszu lokatorom mieszkań narażonym na niedogodności z powodu działania lokali.
Krystian Legierski zwrócił uwagę, że rozwiązaniem, które ułatwiłoby życie klubokawiarniom byłaby zmiana w przepisach dotycząca kontroli wspólnot nad działającymi w ich budynkach lokalami. W tej chwili ta kontrola ma charakter „uprzedni” czyli wspólnota musi wydać zgodę na otwarcie lokalu i przyznanie mu koncesji na alkohol – w efekcie w związku z obawami lokatorów wiele inicjatyw kona na etapie pomysłu. Tymczasem kontrola mogłaby mieć charakter „następczy”, czyli dopiero kiedy jakiś lokal sprawiałby rzeczywiste kłopoty, wspólnota mieszkańców mogłaby zdecydować o jego zamknięciu.
Zgromadzeni zgodzili się co do tego, że należy spróbować doprowadzić do pewnej istotnej zmiany ról. W ich opinii miasto powinno zachowywać się w sytuacjach konfliktowych neutralnie, a spory pomiędzy lokalami a mieszkańcami powinny rozpatrywać sądy grodzkie.
Ten aspekt dyskusji jest najbardziej kontrowersyjny, ponieważ, co oczywiste, tutaj optyka właścicieli może najbardziej rozmijać się z potrzebami lokalnych społeczności. W końcu każdy może wybrać miejsce, w którym chce się bawić, natomiast większość mieszkańców nie ma możliwości przeprowadzki w związku z otwarciem w sąsiedztwie ich domu klubokawiarni. Tym bardziej konieczne jest przystąpienie do wypracowywania koncepcji rozwiązania problemu, która umożliwi prowadzenie nocnego życia zainteresowanym i zrekompensuje ewentualne niedogodności okolicznym mieszkańcom. Wiemy, że to możliwe, ponieważ w wielu europejskich miastach takie rozwiązania są z powodzeniem stosowane.
Co dalej
Kryzysowa sytuacja klubów i kawiarni nie jest oczywiście efektem przemyślanych destruktywnych działań Ratusza. Jest zapewne kolejnym ubocznym efektem faktu, że sektor kultury (i inicjatyw mniej lub bardziej mieszczących się w tym sektorze) nie leży w polu głównych zainteresowań prezydent Warszawy. Jednak jak przekonywał Krystian Legierski, władze miasta dostrzegają narastający problem i dążą do konstruktywnych rozwiązań. W najbliższy wtorek temat polityki miasta wobec klubów i kawiarni ma być przedyskutowany podczas obrad miejskiej Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego.
Dyrektor Biura Kultury Marek Kraszewski także monitoruje sytuację i popiera pomysł zwołania „okrągłego stołu” w celu wypracowania rozwiązania kryzysowej sytuacji – zwłaszcza że tego rodzaju sposób działania jest wpisany w, wypracowany pod jego egidą, Program Rozwoju Kultury.
Grzegorz Lewandowski zasugerował, że być może środowisko związane z warszawskimi klubokawiarniami powinno także rekomendować własnego kandydata do tworzonej właśnie w ramach wdrażania w życie założeń PRK Społecznej Rady Kultury. Z pewnością taki ruch w połączeniu z utworzeniem Komisji Dialogu Społecznego mógłby doprowadzić do powstania trwałego kanału porozumienia między władzami miasta a licznym środowiskiem skupionym wokół stołecznych klubów i kawiarni. Miejmy nadzieję, że do takiego porozumienia dojdzie, zanim z mapy Warszawy znikną kolejne prężnie działające i kulturotwórcze miejsca.
Źródło: inf. własna