Koniec roku skłania często do podsumowań i postanowień. W kontekście alarmistycznych raportów IPCC (Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu), o ocenę roku 2021 i wskazówki na Nowy Rok poprosiliśmy Magdalenę Dul-Komosińską, CEE Director w EIT Climate-KIC – wspólnocie wiedzy i innowacji, działającej na rzecz przyspieszenia przejścia do bezemisyjnego, odpornego na zmianę klimatu społeczeństwa.
Jakie były najważniejsze wydarzenia roku w Polsce i na świecie w kontekście przeciwdziałania zmianom klimatu i ich skutkom?
Magdalena Dul-Komosińska: – W moim odczuciu odpowiedź jest jedna: pandemia COVID19. To zarówno wydarzenie nieoczekiwanie sprzyjające ochronie klimatu, jak i największa porażka w tym zakresie, tak na świecie, jak i w Polsce. Nie mam na myśli tylko tymczasowego spadku emisji CO2 wywołanych lockdownem i spadkiem liczby podróży, zwłaszcza lotniczych, szybko zrekompensowanego o ponowny wzrost. Chodzi bardziej o nagłą „namacalność” i osobiste doświadczenie większości mieszkańców globu dotyczące faktu systemowego powiązania ze sobą rozmaitych pozornie odległych aspektów, kruchość filarów naszej rzeczywistości i dramatyczny brak pewności co do przyszłości.
Wszystkie te elementy, ze względu na swoją abstrakcyjność i odległość od praktycznego odczuwania codzienności, pozostawały trudne do wytłumaczenia zwykłemu zjadaczowi chleba. Nagle ich dotknęliśmy, praktycznie każdy z nas. W tym kontekście przewidywania dotyczące zmian klimatu, ich przyczyn i możliwych konsekwencji, zyskały nagle zupełnie inną przestrzeń przekazu. Dużo łatwiej można było je uzmysłowić szerokim rzeszom ludzi i zmobilizować do działania przed kolejną „pandemią nieszczęść”. Szczególnie duża szansa powstała w obszarze „projektowania przyszłości”.
Pandemia dowiodła, że budowanie odporności państw, regionów, miast czy społeczności lokalnych, zależy 1:1 od umiejętności myślenia wariantowego, przygotowywania się na wiele możliwych scenariuszy i, przede wszystkim, zdolności szybkiego reagowania oraz ciągłego uczenia się. Niestety wydaje się, że ta i pozostałe szanse w wielu miejscach zostały dramatycznie zaprzepaszczone. Polska jest jednym z miejsc, gdzie trudno dostrzec jakiekolwiek pozytywne zmiany będące wynikiem nauki z doświadczenia pandemii.
Nie wspomniała Pani o szczycie klimatycznym COP26 w Glasgow – czy to nie było ważne wydarzenie?
– Oczywiście, to ważny szczyt, choć niestety nie można powiedzieć, że przełomowy. Zważywszy na to, jak mało czasu mamy jako ludzkość na sprostanie wyzwaniom klimatycznym, finalne ustalenia COP26 okazały się raczej rozczarowujące.
Jakie wyzwania stoją przed nami w 2022 roku?
– Przede wszystkim stworzenie planów i strategii na potrzeby Planu Odbudowy czy Sprawiedliwej Transformacji. Dzisiejsze planowanie polega często na patrzeniu się w przyszłość w przekonaniu, że będzie – po krótkiej przerwie wywołanej pandemią – przedłużeniem dnia wczorajszego i możliwością wdrożenia pomysłów, które powstały na bazie analiz i nauk z przeszłości. Potrzebne jest planowanie uwzględniające wariantowość i elastyczność działania oraz gotowość do stałego monitorowania rozwoju sytuacji w celu adaptacji zamierzeń.
Podejście do ewentualnych rozwiązań proklimatycznych nie może być silosowe i wyrywkowe, powinno także uwzględniać zależności pomiędzy poszczególnymi elementami systemu. To wyzwanie dla wielu krajów, w tym dla Polski.
Skoro rządy działają zbyt zachowawczo, gdzie szukać przykładów mądrych i systemowych strategii zmierzających do zeroemisyjności?
– Polecam przyjrzenie się działaniom miast. Miasta, ich aspiracje i determinacja w zakresie poszukiwania zeroemisyjnych rozwiązań, stanowią istotny kontrapunkt do rzeczywistości w Polsce. Także na świecie coraz mocniej odznacza się ich rola jako pioniera zmian w kierunku transformacji proklimatycznej. NetZeroCities Mission (gdzie EIT Climate-KIC jest operatorem jako koordynator konsorcjum), ogłoszona właśnie przez Komisję Europejską, jest jedną z platform wsparcia dla tych ruchów.
Patrząc na odwagę i progresywność myślenia takich ośrodków, jak Kraków, można czuć olbrzymią pokorę. To miasto ma ambicję aplikować do grona metropolii, które chcą podjąć wyzwanie dążenia do neutralności klimatycznej w 2030 roku. Cel, z punktu widzenia administracji publicznej, ale również wielu innych miast w naszym kraju, tak absolutnie nierealny, że wręcz absurdalny. Tymczasem w rozumieniu Krakowa i wielu innych miast na świecie, jedynie aspiracyjne mocne cele są w stanie dać siłę do poszukiwania rozwiązań odpowiednich do skali wyzwań, przed którymi stoimy. Tempo „realistyczne” konserwuje status quo i bierność, nie tworzy bodźców do zmiany, a tym samym ogranicza szanse na sukces transformacji.
Badania społeczne pokazują, że Polacy są wprawdzie zaniepokojeni stanem, w jakim znalazła się Ziemia, ale nie rozumieją kompleksowości wyzwań i nie mają pojęcia jak sobie z nimi poradzić. Czy nie jest to najwyższy czas na przyspieszoną edukację klimatyczną?
– Edukacja w zakresie ochrony klimatu w zasadzie w programie polskiej szkoły nie istnieje. Poszczególne jej okruchy, jeśli w ogóle się pojawiają, są pomijalnym elementem ogólnej nauki o ochronie środowiska. Nie widać w oświacie żadnej intencji, aby uczniom polskiej szkoły pomóc zrozumieć naturę zależności we współczesnym świecie oraz ich własny wpływ na otoczenie.
Postulat wprowadzenia wiedzy o klimacie, jako tematu interdyscyplinarnego, do wszystkich przedmiotów, jest równie odległy od rzeczywistości, jak aspiracja, aby uczyć dzieci postaw współdziałania i współodpowiedzialności. Przydałoby się wprowadzenie do szkół „future literacy”, nauki, która w krajach nordyckich realizowana jest już na etapie przedszkolnym, a także przedsiębiorczości, akceptacji dla błędów i ryzyka, oraz sprawczości w zakresie znajdowania rozwiązań. Podręczniki szkolne są tymczasem pełne skomplikowanej faktografii, trudno jest przyswoić choćby jedną stronę. Mocno na tym tle wybrzmiewa komentarz jednego z tegorocznych maturzystów, który wystąpił na konferencji edukacyjnej zorganizowanej przez Gdańsk „Szkoła po pandemii”: „Ja nie potrzebuję kolejnych informacji. Jestem nimi bombardowany zewsząd każdego dnia. Ja potrzebuję wskazówki, jak się w nich odnaleźć”.
Czego zatem – jednym zdaniem – powinniśmy sobie życzyć na Nowy Rok?
– Pokory. Gotowości do powiedzenia „nie wiem”, współpracy i poszukiwania nieoczywistych rozwiązań.
Źródło: Lata Dwudzieste