Bezsilni czują się pozarządowcy z Komisji Dialogu Społecznego ds. Transportu. Chcą opiniować miejskie inwestycje, jednak - jak twierdzą - ich głos dość rzadko brany jest pod uwagę. Pracy nie ułatwia im także nieprzychylna postawa części urzędników.
Podczas ostatniego spotkania komisji jej członkowie omawiali projekty zagospodarowania terenów nad II linią metra. Dyskutowali nad postulatami, które wcześniej zgłosili przedstawiciele organizacji pozarządowych. Dotyczyły one spraw takich jak: wyznaczenie dodatkowego przejścia dla pieszych, wyznaczenie ścieżki rowerowej czy przesunięcie autobusowego przystanku. – Omawiając poszczególne projekty, staramy się uwzględniać potrzeby wszystkich grup użytkowników: pieszych, rowerzystów, pasażerów komunikacji miejskiej, ale także osób starszych oraz niepełnosprawnych – mówi Arkadiusz Jerzak z Forum Rozwoju Warszawy.
Ostateczne stanowisko komisji zostanie przekazane odpowiednim jednostkom miejskim: Zarządowi Transportu Miejskiego, Tramwajom Warszawskim, Biurze Drogownictwa i Komunikacji czy Zarządowi Miejskich Inwestycji Drogowych. Co dalej stanie się z postulatami? Praktyka jest różna. Część z nich zostaje uwzględniona w poprawkach projektowych, część niestety trafia do kosza.
Problemy z frekwencją
Spotkania komisji odbywają się dość często – przynajmniej raz w miesiącu, jednak niewielu przedstawicieli strony pozarządowej w nich uczestniczy. – Frekwencja to nasz główny problem – przyznają zgodnie członkowie KDS-u.
W spotkaniach, obok przedstawicieli organizacji, biorą udział także pracownicy Biura Koordynacji Inwestycji i Remontów w Pasie Drogowym. Podczas ostatniego zebrania komisji, które odbyło się 13 czerwca, to pracownicy urzędu stanowili liczniejszą reprezentację. Na spotkanie przybyło tylko trzech przedstawicieli strony pozarządowej. – Zazwyczaj mamy trochę więcej reprezentantów trzeciego sektora, nie jest to jednak liczna grupa – mówi Anna Zielnik z BKIiRwPD. – Ci, którzy przychodzą, są jednak bardzo zaangażowani, trudno odmówić im również merytorycznego przygotowania – dodaje.
Skąd problemy z frekwencją? – Przyczyn jest kilka. Po pierwsze, od powstania komisji minęło już kilka lat, więc zapał na pewno wygasł – tłumaczy Tomasz Kret, przewodniczący komisji. – Po drugie, obecnie w mieście jest znacznie mniej inwestycji niż kilka lat temu, więc automatycznie zainteresowanie jest mniejsze. Po trzecie, niestety wielu członków doszło do wniosku, że nasze spotkania to bezproduktywna strata czasu, bo i tak nikt się nie przejmie naszymi stanowiskami.
– Nie ma wymiernych efektów pracy tego KDS-u, nasze opinie są bardzo często ignorowane – opowiada Witold Weszczak z Grupy M20, nieformalnej grupy mieszkańców. – Spotykamy się już od kilku lat, jednak nie mogę sobie przypomnieć, aby udało nam się znacząco wpłynąć na jakiś projekt. Udaje nam się wymusić jedynie jakieś drobne zmiany. Kiedy trzeba zmienić coś istotnego, bez awantury prasowej, nie udaje się tego zrobić. Ludzie są coraz bardziej zniechęceni, ja również, choć w spotkaniach komisji uczestniczę od początku jej istnienia.
Pod nogami kłody
Opiniowanie inwestycji drogowych oraz miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego to główne zadanie komisji. By zaopiniować jakiś projekt, jej członkowie często muszą jednak sporo się nagimnastykować. – Zależy nam, aby mieć dostęp do projektów na jak najwcześniejszym etapie, by w razie potrzeby mieć czas na interwencję. Miejskie jednostki jednak niechętnie udostępniają nam projekty. Czasem musimy docierać do nich drogą nieoficjalną – opowiada Tomasz Kret ze Stowarzyszenia Integracji Stołecznej Komunikacji (SISKOM). – To niezrozumiałe. Nam chodzi tylko o to, aby różne inwestycje, finansowane z publicznych pieniędzy, miały ręce i nogi.
Jak wyjść z impasu?
Zdaniem Michała Viwegiera z BKIiRwPD rozwiązaniem problemu mogłoby być wzmocnienie roli komisji. – Obecna sytuacja jest pewnym paradoksem. Jeśli przykładowo Metro Warszawskie otrzymuje zapytanie bezpośrednio od jakiegoś stowarzyszenia, jest zobowiązane na nie odpowiedzieć. W momencie, kiedy wysyłamy stanowisko KDS-u, a więc stanowisko kilku organizacji wypracowane wieloma tygodniami spotkań, Metro Warszawskie nie ma już takiego obowiązku, może nas całkowicie zignorować.
Mimo wszystko przychodzimy
Pomimo wielu zastrzeżeń do funkcjonowania komisji, część jej członków wciąż uczestniczy w spotkaniach. Co sprawia, że nie rezygnują?
– Mimo wszystko, udało nam się przegłosować wiele rozsądnych stanowisk, a część naszych sugestii, niestety tych mniej znaczących, zostało uwzględnionych w projektach – mówi Tomasz Kret.
– Dla mnie takim magnesem jest kontakt i otwartość ludzi z Biura Koordynacji Inwestycji i Remontów w Pasie Drogowym – dodaje Witold Weszczak. – Mamy ze sobą bardzo dobry kontakt. Możemy liczyć na sporo życzliwości. Oni nie próbują utrudnić nam pracy, nie starają się czegoś utajnić. Wręcz przeciwnie, można się od nich sporo dowiedzieć, wyciągnąć jakieś interesujące materiały. Są to ludzie, z którymi po prostu można porozmawiać.