Ruszyła siódma edycja konkursu „Seniorzy w akcji”. Co roku Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę” przyznaje dotacje na realizację przedsięwzięć, które angażują osoby starsze do działania na rzecz otoczenia, promują współpracę międzypokoleniową, a także sprzyjają rozwojowi wolontariatu osób starszych. Do tej pory nagrodzono już 199 projektów w całej Polsce. Wśród nich projekt Wiesława Grzesiaka ze Świdwina.
Bywają takie dni, że nad Świdwinem (zachodniopomorskie) można zaobserwować kilkanaście latających szybowców. Samolociki są ze styropianu, a puszczają je dzieci skupione wokół Wiesława Grzesiaka, miłośnika lotnictwa rekreacyjnego oraz lokalnego społecznika.
– Dzieci zawsze marzą o byciu strażakiem albo policjantem. W Świdwinie, przez bliskość jednostki lotniczej, każdy marzy, żeby być pilotem albo przynajmniej pracować przy samolotach. Te marzenia można zacząć spełniać właśnie na moich zajęciach – opowiada pan Wiesław, który od wielu miesięcy pracuje z dziećmi i młodzieżą w świetlicy środowiskowej „Chatka Puchatka” w Świdwinie. Składają razem proste modele samolotów. Własnoręcznie wykonują latawce: z kilku listewek, paru gwoździków i materiału. Prasują bibułę, kleją i robią z tego balon, który następnie napełniają rozgrzanym powietrzem i puszczają nad szkolnym boiskiem.
Styropian do szybowców biorą od robotników pracujących na budowach. Drewienka od stolarzy. – To takie trochę recyklingowe modelarstwo – przyznaje pan Wiesław. – Komuś coś zostało, to my to wykorzystujemy.
Co przyciąga młodych do tego, żeby co środę o szesnastej zjawić się na zajęciach u pana Wiesia? – Myślę, że tu chodzi o pasję. Modelarstwo i lotnictwo to mój bzik od dawna. Myślę, że to jest siłą tego przedsięwzięcia. Dzieci przychodzą, mają zadanie do wykonania, tworzą coś bardzo konkretnego, materialnego. Czują dumę, że to praca ich własnych rąk.
Skąd pomysł właśnie na takie zajęcia? Zdecydował przypadek – wspomina pan Wiesław. – Puszczałem któregoś razu modele na łące. Podeszło kilkoro dzieci, zapytały co to jest i jak się takie rzeczy robi. Okazało się, że zainteresowały się tematem. Ostatecznie nakłoniła mnie dyrektor świetlicy środowiskowej, z którą te dzieci były związane. Wkrótce zacząłem prowadzić regularne, cotygodniowe spotkania dla wszystkich chętnych.
Pan Wiesław jest znany w lokalnym środowisku. Działa od lat. – Mówią na mnie „ostatni Mohikanin”. Dziwią się, że mi się chce – przyznaje. Czasami ktoś pomoże, dorzuci parę złotych albo ofiaruje trochę materiałów, które przydadzą się w modelarstwie.
– Okazało się, że mogę też liczyć na wsparcie przyjaciół – przyznaje pan Wiesław. Konkretnie na osiemnastkę zrzeszoną w Świdwińskim Stowarzyszeniu Lotnictwa Rekreacyjnego. – To takie nasze kółko różańcowe (śmiech). Często się spotykamy. To całe nasze życie! Parę osób lata na motolotniach, paralotniach lub ULMach (Ultra Lekkie Maszyny – samolociki do 450 kg – przyp. red.), reszta zajmuje się modelarstwem. Blisko połowa z tych ludzi to wojskowi lub byli wojskowi. Mechanicy, nawigatorzy, meteorolodzy itp. Ta pasja ogromnie wciąga. Przecież niektórzy pracują cały dzień w jednostce, przy samolotach, a po pracy – w czasie wolnym – znowu ciągnie ich do latania! Lata z nami 70-latek! Co na to rodziny? – Oczywiście najważniejsze są nasze żony! (śmiech) To z nimi przecież trzeba najpierw wszystko uzgodnić. Śmiejemy się, że jesteśmy trochę jak marynarze – dużo czasu spędzamy poza domem. Dzwoni Józek, pyta czy dziś latamy, bo jest dobra pogoda. Pół godziny później już mnie w domu nie ma! – śmieje się pan Wiesław. Na pytanie, czy w ogóle istnieje coś takiego jak zła pogoda, odpowiada: – No właśnie… Dla nas każda jest dobra. Jak jest wiatr, to puszczamy latawce, jak nie ma wiatru, to latamy na paralotniach, puszczamy balony, modele itp.
Są razem już prawie 18 lat. – Tu nie ma przymusu, my po prostu chcemy być ze razem. Pomagamy sobie, wspieramy się. Pożyczamy części do tych paralotni. Samemu nic się w tym nie zdziała. Pomoc kolegów się przydaje w pracy z dziećmi. – Ktoś podrzuci trochę materiałów, udostępni swoje części. Czasami mnie kumpel zastąpi. Dużo wsparcia otrzymuję również podczas organizacji większych pokazów lub zawodów dla dzieci.
Pan Wiesław przyznaje, że ich działalność szybko stała się rozpoznawalna. Pasja promieniuje. Oprócz dzieci i młodzieży, przychodzą również dorośli. – Ktoś chciałby spróbować, zastanawia się, czy mu się to spodoba, czy ma kupować swój sprzęt. Doradzamy, pokazujemy, o co w tym wszystkim chodzi. Jest dla kogo się starać. – Niektórzy są bardzo zaangażowani – przyznaje pan Wiesław. – Chłopcy chcą już chwytać za stery i pilotować te zdalnie sterowane modele. A przecież ich trzeba przyuczyć, to już nie jest takie proste! Zapowiada się więc, że z zajęć modelarskich nie sposób będzie zrezygnować. – Nie mam pojęcia, z czego to wynika, że te dzieci mnie kupiły. Chyba rzeczywiście chodzi o siłę pasji. Ja bez tego żyć nie mogę i to pewnie czuć.
Konkurs „Seniorzy w akcji” jest organizowany przez Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę” w ramach programu „Uniwersytety Trzeciego Wieku” Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności.
Do 10 marca trwa nabór do konkursu "Seniorzy w Akcji".
Źródło: Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę”