SKIERKOWSKA: Nie ulega wątpliwości, że kampanie społeczne mają swoje granice etyczne. Warto pamiętać także, że kampania brutalna, straszna czy oburzająca może być po prostu nieskuteczna – bo zbyt duże nasilenie emocji może powodować odrzucenie całego przekazu.
Kampanie jednoprocentowe czy ogólnie fundraisingowe nie rządzą się własnymi prawami i nie są wyjęte spod ogólnych zasad etyki tworzenia przekazu reklamowego. To, że w ogóle stawiane jest takie pytanie, wynika z tego, że kampanie, których celem jest pozyskanie środków, są traktowane jako „podejrzane”. A tymczasem kampania, która ma wesprzeć gromadzenie finansów i rozwiązanie jakiegoś problemu społecznego, jest akcją, która realizuje ważny i pożyteczny cel!
Prawdziwie i rzetelnie
Natomiast nie ulega wątpliwości, że kampanie, także społeczne, mają swoje granice etyczne. Nie wszystkie z nich są uniwersalne. Ten sam przekaz może być zupełnie inaczej potraktowany przez różnych odbiorców ze względu choćby na ich próg wrażliwości. Warto pamiętać także, że kampania brutalna, straszna czy oburzająca może być po prostu nieskuteczna – bo zbyt duże nasilenie emocji może powodować odrzucenie całego przekazu.
Przekazy na temat problemów społecznych często są trudne dla odbiorcy. Pokazują aspekty życia, o których nie chcemy pamiętać, budzą poczucie winy, że nie włączamy się w ich naprawę. Trudno jednak oczekiwać, żeby o sprawach trudnych i bulwersujących mówić tak, aby nie wywołać nieprzyjemnych emocji. Istotne natomiast, aby prezentować je w sposób adekwatny, nie szokując na siłę, tylko prowokując do konstruktywnego działania. Wyznacznikiem etyki przekazu reklamowego jest prawdziwość i rzetelność podawanych w nim informacji. Bez wątpienia naruszeniem granic etycznych jest manipulowanie faktami, naciąganie informacji, składanie obietnic bez pokrycia czy sugerowanie nierealnych rozwiązań – na które tak naprawdę nie ma się wpływu.
Moralny obowiązek
Wątpliwe jest posługiwanie się w kampaniach fundraisingowych wizerunkiem podopiecznych. Zwłaszcza gdy są to dzieci. Nawet jeżeli wyrażają na to zgodę, to czy są świadome wszystkich związanych z upublicznieniem wizerunku konsekwencji? Czy zdają sobie sprawę, ile może kosztować dzielenie się ze światem swoimi niełatwymi życiowymi historiami? Czy sami – jako dorośli – jesteśmy w stanie przewidzieć i monitorować wszystkie tego skutki? Najważniejsi są dla nas nasi podopieczni, a nasza praca koncentruje się na tym, aby sprawić, by ich życie było łatwiejsze – dlatego nigdy nie posługujemy się wizerunkiem i historiami podopiecznych. Jest to zasada zapisana w naszej wewnętrznej polityce ochrony dzieci.
Przy okazji dyskusji o jednym procencie, ważne jest, aby – po raz kolejny – poruszyć temat wypaczenia idei 1% dla organizacji pożytku publicznego. Wbrew założeniom, 1% często nie jest przeznaczany na rozwój społeczeństwa obywatelskiego. Jeśli więc idea ta się zmienia, to wymaga przedefiniowania, nazwania rzeczy po imieniu i wskazania – co wolno, a czego nie w ramach 1%. Niepokojące jest także zjawisko „handlowania statusem”. Zdarza się, że organizacje, które mają status OPP, stają się organizacjami parasolowymi dla innych, nieuprawnionych do 1% instytucji lub organizacji i prowadzą zbiórki na ich rzecz. Często pobierając za to sowitą opłatę. Ten obszar wymaga niezwłocznego uregulowania.
Kampanie jednoprocentowe ogólnie zwiększają wiedzę społeczeństwa na temat możliwości przekazania 1% OPP. Coraz więcej osób robi to świadomie. Wybierają, śledzą działania, interesują się. Tym sposobem dodatkowo angażują się w rozwiązywanie ważnych problemów społecznych. Wypełniają swój moralny obowiązek wobec świata.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Kampanie jednoprocentowe nie rządzą się własnymi prawami i nie są wyjęte spod ogólnych zasad etyki tworzenia przekazu reklamowego.