CAŁEK: Warto zostawić na boku problem „ograniczyć liczbę kadencji czy nie” i zastanowić się nie nad formułą prawną, ale nad istotą toczącej się dyskusji. A sprowadza się ona do kilku dylematów…
W oczekiwaniu na powołanie przez Ministra Pracy i Polityki Społecznej Rady Pożytku Publicznego V kadencji od czerwca toczy się, zresztą nie tylko na portalu ngo.pl, dyskusja, czy powinno się ograniczyć liczbę kadencji członków RDPP.
Pomyślmy o istocie
Dobrze, że taka dyskusja się toczy, bowiem każda rozmowa jest cenna, a ta z pewnością przyczynia się do kształtowania wysokich standardów i dobrych obyczajów w polskim sektorze pozarządowym. Problem jednak w tym, że dyskusja ta jest w tym momencie… bezprzedmiotowa. Dlaczego? Oczywiście dlatego, że za chwilę tego ograniczenia liczby kadencji nie będzie (czekamy na wejście w życie nowelizacji ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie), zaś ponowne wprowadzenie go wymagałoby zmian w ustawie, które weszłyby w życie już w trakcie V kadencji RDPP. Jak wynika z interpretacji Departamentu Pożytku Publicznego MPiPS, dotyczącej właśnie zlikwidowanej zasady dwóch kadencji, taka zmiana w ustawie mogłaby zacząć działać wobec członków wybranych już po wejściu w życie nowelizacji. Kierując się tym rozumowaniem, nawet, gdybyśmy wrócili do tej zasady w trakcie V kadencji RDPP, wówczas miałaby ona zastosowanie do członków VI i VII kadencji, a więc (licząc od dziś) dopiero za dziewięć lat!
Warto więc zostawić na boku problem „ograniczyć liczbę kadencji czy nie” i zastanowić się nie nad formułą prawną, ale nad istotą toczącej się dyskusji. A sprowadza się ona do kilku dylematów, z których chcę podkreślić krótko trzy.
Doświadczenie czy świeżość?
Indywidualne przymioty czy reprezentatywność?
Tak naprawdę mamy tu do czynienia z pozornym dylematem. Niewątpliwie dużą wartością jest takie skonstruowanie RDPP, żeby reprezentowane były w niej różnego typu organizacje. Jednak wcale nie jest tak, że reprezentowanie przez kogoś danego typu organizacji oznacza, że myśli ona wyłącznie przez pryzmat jej problemów czy specyfiki.
Jest bowiem wielce prawdopodobne, że na tym poziomie mamy do czynienia z osobami, które posiadają ogromne doświadczenia w sektorze pozarządowym, często w kilku organizacjach bardzo różnego typu, a także w realizacji projektów dla wielu stowarzyszeń czy fundacji albo we współpracy z licznymi podmiotami. Te doświadczenia sprawiają, że w pracy Rady z pewnością będą oni potrafili spojrzeć na problemy III sektora dużo szerzej niż przez pryzmat jednego tylko typu organizacji.
Przepis czy zwyczaj
Ostatnia kwestia, na którą chcę tutaj zwrócić uwagę, dotyczy metod, którymi chcemy kształtować wysokie standardy w sektorze pozarządowym. Zatem: jeśli uważamy, że zmienność członków RDPP jest istotną wartością, to czy chcemy wymusić ją przez zapisy ustawowe, czy uważamy, że wystarczy decyzja podejmowana we własnym sumieniu przez każdego z członków Rady, ewentualnie presja środowiska pozarządowego?
Osobiście uważam, że powinniśmy zaufać rozsądkowi i sumieniu naszych (III sektora) przedstawicieli. Decyzja Jakuba Wygnańskiego, przyjęta z dużym szacunkiem, jest tego najlepszym potwierdzeniem.
Zakończenie kadencji nie oznacza, że Rada nie może korzystać z wiedzy eksperckiej swoich poprzedników. To byłaby lekkomyślność!