Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Rozmowa z prezesem Spółdzielni Socjalnej Netlajt o początkach spółdzielni oraz perspektywach rozwoju spółdzielczości w Łomży i okolicach.
– Pytanie o początek… Tak, o początek waszej spółdzielni… zapewne opowiadał o tym już ze sto raz, ale początek w takich historiach jest ważny. Więc słucham - jaka historia wiąże się z wami…
Prezes Spółdzielni Socjalnej Netlajt: – Chyba zacznę od stwierdzenia, które zrobiło zawrotną karierę. Chyba się tak mówi… nie jestem pewny: nie możemy obrażać się na rzeczywistość… wszystko dobrze, ale kto to powiedział… hm. Cofam, proszę wyłączyć nagrywanie…
Już się nagrywa…
P.: – Wiesz, chyba będzie dobrze jak opowiem tę historię od początku… tylko, gdzie ona się zaczyna…
Zostaniemy do rana.
P.: – Już wiem. Siedziałem na wykładzie profesora Glińskiego – tak, tak, tego samego, który dziś pełni funkcje ministerialne. Temat wykładu ogólnie rzecz ujmując, dotyczył III sektora; w trakcie półtoragodzinnego wykładu, temat zszedł na nowe pojęcia: ekonomię społeczną, a ściślej mówiąc, spółdzielczość socjalną; szczerze pomyślałem, że to nowy dział MOPS-u bądź Urzędu Pracy, czyli miejsc, gdzie zagościł marazm i bezsilność. I tak w mojej świadomości została zarejestrowana pierwsza myśl o spółdzielniach. Słowo honoru, żeby ktoś na przerwie powiedział: „Słuchaj Tomek, to będzie twój codzienny dzień”, prędzej bym odpowiedział, że za chwilę odkryją układ słoneczny podobny do naszego. Tutaj mogę przytoczyć słowa Kapuścińskiego: „(…) zawsze każdy sobie weźmie coś nie potrzebnego na kark. Jeden karierę, drugi króliki, trzeci żonę”. To my wzięliśmy spółdzielnie.
Ale to jakiś projekt był?
P.: – No tak: pragnienie ujawnia projekt a projekt ujawnia przeznaczenie… To zaczerpnąłem od Dale Carniegiego.
Ale pytam się o unijny.
P.: – A tutaj muszę powiedzieć, że spotkałem kolegę, który robił w projektach unijnych. Zastanawiałem się czy powiedzieć mu szczerze, że coś na horyzoncie majaczy. On zaczyna opowiadać: „Słuchaj, wprowadzili nową ustawę o spółdzielniach socjalnych”. Pełna intensywność wypowiedzi. Przerywam, pytam się, ale jak to ma się do mnie... Bo wiesz 5 osób i 100 tysięcy złotych. Podrapałem się i mówię: „To chyba nie dla mnie...”. Jeszcze wtedy we mnie były marzenia o karierze na zachodzie Europy. Krąg moich kolegów coraz bardziej się zmniejszał a ich opowieści o mercedesie blue kusiły. Jednak jego słowa o spółdzielniach stały się jak szlagwort piosenki; zasiał ziarno niepewności; zaczęły się kłębić myśli: a może tutaj budować swoją przyszłość?, a może w cale na tym zachodzie nie wszystko się świeci?; tyle lat noszenia tornistra… No i wybrałem numer telefonu; głos w słuchawce wychrypiał: „Przyjdź na spotkanie informacyjne”. Tam ktoś szepnął do ucha: „Teraz będzie mówił Kozicki…”. Pytam się: „A kto…?”. „Wiesz ten człowiek, który zwiózł to na nasze tereny. I zaczyna mówić, że w kupie siła – razem można więcej, że razem można kroczyć do sukcesu. Ta myśl jest szaleńcza, bo między słowem a czynem rozciąga się morze a w naszym przypadku rzeka. Dalej ciągnie z zapałem, że mamy oprzyrządowanie: środki na środki trwałe, ZUS… To lepiej wyglądało. Nieśmiało podchodzę i mówię: „Dzień dobry, czy może Pan starosta podać przykłady spółdzielni?”. Energia aż z niego kipiała, twarz promieniała. Było widać, że żyje tym tematem; to nie tylko urzędnik, który myśli jak zachować swoją posadę… Słucham kolejnego pytania.
No dobrze, a jak znalazłeś członków do spółdzielni?
P.: – A to też ciekawa historia. Letni dzień klikam w książce telefonicznej, kogo znam i kto chce coś budować od zera… coś własnego… pod czymś, pod czym mógłby się podpisać. I tacy się znaleźli, którzy chcieli czuć lód i na przemian ogień. Biznes to przecież hazardowa gra… Decyzja zapadła - budujemy.
Decyzja błyskawiczna; skąd taka postawa?
P.: – Możliwe, że wzięła się z przypowieści o talentach. Nie będę zanudzał treścią, która jest powszechnie znana. Raczej wolę się skupić na wymowie. Ciągle wraca do mnie: nagroda spotkała tych, którzy pomnożyli powierzone talenty. Przecież wydaje się, że powinien być nagrodzony ten, który przekazuje talent zakopany w ziemi. Dla mnie to alegoria, która wskazuje, że człowiek powinien podjąć ryzyko i wykorzystywać nadarzające szanse! Ośmielę się jeszcze dodać, że członkostwo Polski w unii dało szanse na lepsze jutro dla wielu z nas. Wracając do meritum, początek naszej działalności to praca na ugorze i dodam, że wiało 10 w skali Beauforta – kolega mówi, że tak naprawdę zabrakło skali. Można powiedzieć, że prowadzenie podmiotu gospodarczego bez doświadczenia to halsowanie… Ale warto podjąć ten trud, aby móc kształtować swoją rzeczywistość. - No dobrze teraz czas na pytanie o perspektywę dla spółdzielczości w Łomży i okolicach. - Jesteśmy w przededniu otwarcia Ośrodka Wsparcia Ekonomii Społecznej (do 2020 roku będzie prowadziło Stowarzyszenie EUROPARTNER) który będzie pełnił głównie rolę założycielską dla nowych przedsiębiorstw społecznych; ma powstać 120 nowych miejsc pracy. Rdzeniem będą spółdzielnie socjalne oraz fundacje z działalnością gospodarczą. Dodatkowo są przewidziane działania dla już istniejących podmiotów; tutaj można wymienić: doradztwo i szkolenia oraz środki na utworzenie nowych miejsc pracy w istniejących przedsiębiorstwach społecznych.
A jeszcze może się coś wydarzyć?
P.: – Myślę, że często funkcjonujemy na poziomie środków finansowych, ale wiele kwestii można przeprowadzić poprzez skuteczne wdrażanie zapisów ustaw, które odwołują się do spółdzielczości socjalnej.
Co masz na myśli?
P.: – Otwartą kwestią pozostają klauzule społeczne; faktycznie można dostrzec problem, iż podmioty społeczne, który funkcjonują, mogą mieć problem ze spełnieniem wymogów. Jednakże można popatrzeć na problem w dwojaki sposób. Z jednej strony podmioty ekonomii społecznej mogą podjąć przetarg w kooperacji, natomiast druga strona medalu to fakt, że klauzule społeczne można zastosować do podmiotów nazwijmy „komercyjnych”. Podam przykład: miasto ogłasza przetarg na budowę drogi, zastrzegając w ogłoszeniu przetargowym np. klauzulę prozatrudnieniową, co pozwala na aktywowanie ludzi długotrwale bezrobotnych. Miasto realizuje zapotrzebowanie na poprawę infrastruktury dróg przy jednoczesnym rozwiązywaniu problemów społecznych, które nękają daną wspólnotę. Również mogę mówić o takich sprawach jak fundusz poręczeniowy czy refundacja części kosztów lustracji. Może wydawać się, że to moja fanaberia, jednak uważam, że w nieodległej przyszłości będzie to standard działania samorządu.
Co ma pan na myśli, mówiąc fundusz poręczeniowy?
P.: – Przykładem może być sytuacja, jaka wystąpiła w jednej spółdzielni. Spółdzielnia postanowiła stworzyć miejsce pracy w ramach środków, jakimi dysponują urzędy pracy. Problem pojawił się w kwestii poręczycieli, gdyż wymóg to zarobki w wysokości 2600 zł. Niestety ciężko jest znaleźć osoby, które mają zarobki spełniające kryteria; w takim przypadku mógłby działać fundusz.
Moje ostatnie pytanie. Jaką mógłbyś dać radę dla przyszłych spółdzielców?
P.: – Ciężko jest dać jedną radę; raczej nie wierzę w magiczne myślenie. Mogę tylko za cytować słowa Młynarskiego: (…) na przekór wszystkim i mimo wszystko, jeszcze ty w Łomży zrobisz nazwisko (…) - podejmij wyzwanie - nie bój się!
Ten tekst został nadesłany do portalu. Redakcja ngo.pl nie jest jego autorem.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.