Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
„Wolontariat w pomocy rozwojowej nie jest dla ludzi, którzy chcą po prostu zrobić sobie wakacje. Tu potrzebni są eksperci, ludzie kompetentni w tym, co jest tematem danego projektu”. Rozmowa z Anną Dymitrą Sławczewą, koordynatorką międzynarodowego wolontariatu w Domu Spotkań im. Angelusa Silesiusa we Wrocławiu.
Katarzyna Zalas-Kamińska: – Wasza organizacja aktywnie uczestniczy w realizacji programu "Wolontariat – polska pomoc", dofinansowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych w ramach systemu polskiej pomocy rozwojowej. Ilu wolontariuszy i dokąd wysłaliście do tej pory?
Anna Dymitra Sławczewa: – Projekty w ramach środków z MSZ realizujemy od powstania programu, czyli od roku 2008. W tym czasie zorganizowaliśmy wolontariat dla ośmiu osób. Czterech wolontariuszy było w Gruzji, dwóch w Meksyku, po jednym w Tanzanii i Nigrze. W tym roku wysyłamy pięć osób, między innymi do Gruzji, Namibii i Kirgistanu.
Reklama
Jakiego typu są to projekty i co jest dla organizacji czynnikiem decydującym o wyborze danego kraju?
A.D.S.: – Naszym celem jest współpraca z lokalnymi organizacjami pozarządowymi w konkretnym kraju i wsparcie ich działalności. Kładziemy nacisk na rozwój społeczeństwa obywatelskiego, rozwój turystyki, edukacji dzieci zagrożonych wykluczeniem społecznym, wsparcie różnego typu inicjatyw młodzieżowych, a także naukę zarządzania organizacją pozarządową. Na przykład w Gruzji nasz wolontariusz brał udział w wyznaczaniu szlaków turystycznych, potem pomagał przy otwarciu domu turysty. Inny uczył młodzież, jak napisać wniosek o dofinansowanie jakiejś ciekawej, społecznie pożytecznej inicjatywy – efektem tego było na przykład posadzenie drzewek wokół centrum kultury, a innym razem – odnowienie szkolnego podwórka. W tym roku będziemy z naszymi partnerami promować lokalne wyroby, na przykład lokalną herbatę, i przekonywać gospodarstwa agroturystyczne do wzajemnej współpracy.
Te projekty muszą być oczywiście związane z kierunkami polskiej pomocy rozwojowej, określonymi w strategiach i planach ministerstwa. Bierzemy je pod uwagę na etapie planowania projektu i ustalania zasad współpracy z partnerem. To samo dotyczy wyboru krajów – powinny to być kraje priorytetowe w polskiej pomocy. Poza tym konieczne jest znalezienie na danym terenie partnera do realizacji projektu, dla nas takim partnerem na przykład w Gruzji jest czeska organizacja People in Need. Znalezienie partnera nie jest proste, dlatego bardzo ważna jest dla nas międzynarodowa współpraca z NGO'sami, które mają więcej doświadczenia we współpracy z lokalnymi organizacjami pozarządowymi i często pomagają nam w nawiązywaniu kontaktu z nimi.
Czy trudno dziś o dobrego wolontariusza?
A.D.S.: – I tak, i nie. Wiele osób do nas dzwoni, przychodzi. Dopytują się o możliwość wyjazdu, bo chcieliby coś zrobić ze swoim życiem albo mają trochę wolnego czasu i mogliby gdzieś pojechać, komuś pomóc. Ale wolontariat w pomocy rozwojowej nie jest dla ludzi, którzy często chcą po prostu zrobić sobie wakacje. Tu potrzebni są eksperci, ludzie kompetentni w tym, co jest tematem danego projektu. Dlatego w realizacji programów finansowanych z MSZ opieramy się głównie na doświadczonych wolontariuszach, z którymi wcześniej współpracowaliśmy albo z takimi, którzy mają doświadczenie w pracy na misjach.
A co, jeśli ktoś, mimo braku doświadczenia, chce zostać wolontariuszem?
A.D.S.: – Proponujemy mu udział w europejskim wolontariacie w ramach programu "Młodzież w działaniu", który jest przeznaczony dla młodych ludzi, chcących zaangażować się w pracę organizacji non-profit za granicą, na przykład gdzieś w Europie Wschodniej albo na Kaukazie. Takie osoby organizują podczas wakacji zajęcia sportowe dla dzieci, warsztaty kulturalne, zajęcia z pierwszej pomocy czy lekcje nauki języka angielskiego i polskiego.
Polscy wolontariusze, którzy pracują w innych krajach, mają ogromny wpływ na postrzeganie Polski tam, na miejscu, i to wśród osób z różnych grup społecznych. Czy bierzecie ten element pod uwagę w przygotowaniach konkretnych osób do wyjazdu?
A.D.S.: – Oczywiście. Na jednym ze szkoleń w MSZ padło takie stwierdzenie, że wolontariusze są ambasadorami Polski w świecie. Trudno się z tym nie zgodzić, dlatego uczulamy wolontariuszy, że to, co robią, przekłada się na wizerunek kraju, jest w taki czy inny sposób odbierane w Europie, na świecie. Ale nie jest to naszym priorytetem samym w sobie, takim jak na przykład praca na rzecz wyrównywania szans.
A co z waszego punktu widzenia jest ważne pod względem efektów udzielanego wsparcia, co przekłada się już nie tylko na wizerunek Polski, ale przede wszystkim na pytanie o celowość udzielanej pomocy?
A.D.S.: – Ważna jest przede wszystkim kontynuacja działań i traktowanie danej organizacji jako partnera, a nie jako biorcy pomocy, szukanie rozwiązań, które zmobilizują ludzi bardziej do działania niż do brania. Poza projektami niezwykle ważne jest dla nas uświadamianie polskiego społeczeństwa o wartości działań pomocowych, o wartości tej współpracy.
Czy organizacji pozarządowej trudno jest uzyskać dofinansowanie MSZ na projekty w ramach programu "Wolontariat – polska pomoc"?
A.D.S.: – Ministerstwo Spraw Zagranicznych jest bardzo wymagającym grantodawcą. Organizacja musi spełnić dużo wymagań, aby w ogóle stanąć do konkursu, a później przejść przez procedurę konkursową i – co równie trudne – rozliczyć projekt. Nie jest to łatwe i na pewno prościej jest organizacji, która ma już doświadczenie w tym obszarze. Jest to również ważne z punktu widzenia ministerstwa, które oceniając wniosek bierze pod uwagę między innymi to, czy dany NGO's brał już udział w podobnym projekcie, a także jak wyglądała historia współpracy z MSZ pod kątem takich elementów, jak na przykład terminowe rozliczenie projektu.
A co, jeśli macie jakieś uwagi odnośnie systemu polskiej pomocy? Czy MSZ traktuje was jako partnera w jego budowaniu?
A.D.S.: – Nie powiedziałabym, że jesteśmy partnerem, raczej beneficjentem, znajdującym się pomiędzy realizacją założeń wynikających z profilu działalności a wymaganiami stawianymi przez kierunki ważne z punktu widzenia polityki czy gospodarki. Niektóre polskie organizacje pozarządowe, działające na rynku międzynarodowym, należą do Grupy Zagranica. Nasz Dom Spotkań jest również członkiem tego stowarzyszenia i jeśli mamy jakieś uwagi czy sugestie, dotyczące polskiej pomocy, to za jego pośrednictwem kierujemy je do polskiego rządu. Jeśli natomiast mamy jakieś problemy, wynikające z realizacji projektu, na przykład brakuje nam jakiegoś dokumentu dla wolontariusza, to na bieżąco współpracujemy z ministerstwem i współpraca ta przebiega bardzo sprawnie.
Dom Spotkań im. Angelusa Silesiusa działa również w edukacji globalnej, której celem jest podnoszenie poziomu wiedzy polskiego społeczeństwa na temat globalnych wyzwań i konieczności pomagania innym krajom, a także budowania poparcia dla udzielania takiej pomocy. Jaki macie pomysł na uczenie Polaków, że warto pracować na rzecz współpracy rozwojowe?
A.D.S.: – W ubiegłym roku zrealizowaliśmy projekt "Edukacja globalna dzieci zmienia nasz świat". Polegał na przeszkoleniu nauczycieli z przedszkoli w temacie edukacji globalnej oraz opracowaniu publikacji w formie scenariuszy do lekcji. Istotą było to, że dzieci poznają kulturę innych narodów i inne kontynenty, ale też uczą się podobieństw – pokazujemy im, że mają z tamtymi dziećmi wiele wspólnego, że tamte dzieci też mają rodzinę, też chodzą do szkoły. Nasz pomysł spotkał się z ogromnym zainteresowaniem wrocławskich przedszkoli, sprawdził się jako metoda uczenia poprzez bajki, piosenki, gry i zabawy z różnych stron świata – na tyle, że kontynuujemy go w tym roku. Dysponujemy także publikacją, którą mogą od nas bezpłatnie otrzymać przedszkola zainteresowane tą tematyką.
Czy współpracujecie w tym obszarze z innymi organizacjami pozarządowymi na Dolnym Śląsku?
A.D.S.: – Tej lokalnej współpracy jest bardzo mało. W 2011 roku we Wrocławiu odbyło się spotkanie kilku organizacji pozarządowych w sprawie współdziałania w obszarze edukacji globalnej, ale nic z tego nie wyszło. Po części wynika to pewnie z różnorodnego profilu działalności poszczególnych NGO-sów.
A po części zapewne również z tego, że organizacje są dla siebie pewnego rodzaju konkurencją w pozyskiwaniu funduszy na realizację projektów...
A.D.S.: – To też.
*Dom Spotkań im. Angelusa Silesiusa we Wrocławiu działa od 1993 roku. Zajmuje się działalnością edukacyjno-wychowawczą oraz szkoleniową, a także organizowaniem i promowaniem wolontariatu. Programy dofinansowywane przez MSZ stanowią rocznie od kilkunastu do kilkudziesięciu procent całej działalności. W 2011 roku Dom po raz pierwszy realizował projekt pomocowy na Białorusi.
Ten tekst został nadesłany do portalu. Redakcja ngo.pl nie jest jego autorem.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.